Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cierpi, ale porusza dłonią

Redakcja
Pomyślne komunikaty po niedzielnej wielogodzinnej operacji Kubicy brzmiały zbawiennie, ale niepokój towarzyszył wczorajszemu procesowi wybudzania polskiego kierowcy.

Robert Kubica w barwach teamu Lotus Renault Fot. PAP/EPA/Kai Foersterling

ROBERT KUBICA. Stan krakowianina po wielogodzinnej operacji poprawia się. Kierowca Formuły 1 pozostanie w szpitalu przynajmniej przez tydzień.

Zespół Lotus Renault, którego barwy reprezentuje krakowianin, w porannym poniedziałkowym oświadczeniu poinformował, że budzenie ze sztucznej śpiączki odbędzie się przed południem. Lekarze, na czele z profesorem Igorem Rossello, fachowcem w dziedzinie chirurgii, nie zamierzali jednak czekać tak długo i już we wczesnych godzinach przystąpili do pracy. - W poniedziałek rano Robert Kubica na chwilę został obudzony ze sztucznej śpiączki i po sprawdzeniu, czy prawidłowo reaguje na bodźce zewnętrzne ponownie zasnął. Pierwsze sygnały są optymistyczne - poinformowali specjaliści, którzy tuż po przetransportowaniu helikopterem Kubicy z feralnego pierwszego odcinka lokalnego rajdu Ronde di Andora, otoczyli go najlepszą opieką.

Kilka godzin później, podczas konferencji prasowej w szpitalu, lekarze po raz pierwszy przekazali opinii publicznej informację, która rzuciła nowe światło na powagę sytuacji w trakcie trwającej siedem godzin operacji. Rozległe i ciężkie obrażenia spowodowały u Kubicy utratę bardzo dużej ilości krwi, a jego stan określono jako ciężki, a nawet krytyczny. - Robert przybył do szpitala w stanie krytycznym z powodu utraty ogromnej ilości krwi. Dlatego właśnie ze względu na szok w wyniku krwotoku znajdował się w stanie bardzo ciężkim. Najpierw należało go zatem ustabilizować. Teraz możemy powiedzieć, że krwotok niemal całkowicie został opanowany, ale pacjent pozostanie na intensywnej terapii przez 24-48 godzin. Oddycha samodzielnie i pozostanie przytomny, choć jest pod wpływem środków uśmierzających ból - przyznał Giorgio Barabino, jeden z lekarzy opiekujących się Kubicą w szpitalu. Z kolei Daniele Morelli, menedżer krakowianina, dodał: - Mamy dobre wiadomości. Kubica przeszedł przez pierwszą fazę krytyczną, ale cierpi. To dobry znak, bo znaczy, że jest czucie.

Mimo utraty przytomności i kilkunastogodzinnej śpiączki, Kubica tuż po wybudzeniu udowodnił, że jest świadomy dramatu, który się wydarzył. "Co z Jakubem? Powiedźcie mi, co z nim?" - miał zapytać polski jedynak w wyścigach Formuły 1, gdy na chwilę otworzył oczy. Te słowa zacytował doktor Barabino.

Potworny ból, który towarzyszył Kubicy po wybudzeniu, dało się uśmierzyć wspomnianymi przez dr Baranino środkami farmakologicznymi. To następstwo operacyjnej ingerencji w przedramię złamane w dwóch miejscach, porozrywane mięśnie i ścięgna, złamaną prawą nogę oraz prawą dłoń, która została zmiażdżona (pierwsze sygnały mówiły nawet o jej amputacji). Jednak chirurgiczna wirtuozeria, jak należy określić pracę jedenastu lekarzy, w tym trzech specjalistów z regionalnego ośrodka chirurgii dłoni, ocaliła kończynę, bez której nie sposób wyobrazić sobie zawodowego kierowcę wyścigowego, rywalizującego z konkurentami o ułamki sekund. - Operacja się udała. Noc minęła spokojnie. Sygnały są pozytywne. Ręka jest ciepła - ocenił profesor Rossello.
Najwyższy kunszt w operacji zmiażdżonej dłoni polegał na połączeniu pozrywanych nerwów i żył, które zszywa się, łącząc oba końce naczynia przy pomocy mikroskopu. Chociaż bardzo trudny zabieg zakończył się sukcesem, specjaliści przypominają, że więcej na temat skuteczności operacji i rehabilitacji da się powiedzieć dopiero po okresie około tygodnia. - Potrzeba co najmniej sześciu dni, by stwierdzić, czy krążenie krwi w kończynie przebiega tak, jak powinno - twierdzi profesor Rossello. Między innymi dlatego, by zorientować się, czy terapia pooperacyjna przynosi zamierzony skutek, urodzony w Krakowie sportowiec, jak poinformowała włoska agencja ANSA, pozostanie w szpitalu przynajmniej przez tydzień.

Sytuacja cały czas się rozwija, ale już wiadomo, że przed Kubicą kolejne operacje, bo w pierwszej kolejności lekarze zajęli się tak zwanymi "kośćmi długimi". Chirurgicznej interwencji wymagają jeszcze łokieć i bark, a niewykluczone, że znów "otworzona" zostanie ręka. Przypomnijmy, że prawa ręka Polaka już raz ucierpiała, gdy w 2003 roku kierowca rajdowy uczestniczył w wypadku samochodowym jako... pasażer. Tamto paskudne złamanie, po którym w jego ręce znalazło się kilkanaście śrub, Kubica przezwyciężył i w debiutanckim wyścigu w serii Formuła 3 na torze Norisring w Norymberdze uplasował się - ku zaskoczeniu wszystkich - na pierwszym miejscu.

Obecny uraz jest jednak poważniejszy, dlatego ciągle nie wiadomo, czy przebywający na oddziale reanimacji 26-letni sportowiec zdoła odzyskać pełną sprawność w prawej dłoni. Ocenia się, że proces dochodzenia do pełnej zręczności może potrwać rok. Nieco bardziej umiarkowanym optymistą jest doktor Adam Domanasiewicz ze szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. To uznana na świecie placówka, w której przeprowadzane są skomplikowane transplantacje kończyn. - W przypadku przeprowadzanych przez nas na przykład operacji przyszywania obciętych kończyn rehabilitacja rzeczywiście trwa rok, ale zmiażdżenia to zupełnie inna kwestia. Będzie potrzeba dużo wysiłku i ciężkiej pracy by przywrócić sprawność w kończynie - ocenia dolnośląski specjalista, a podobne obawy formułuje Philippe Bellemere, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Chirurgów Ręki. - Jeśli doszło do uszkodzenia nerwów, rekonwalescencja Roberta Kubicy może potrwać od pół roku do nawet dwóch lat - podkreśla.

Obok Kubicy cały czas czuwają rodzice oraz jego narzeczona, ale wsparcie płynie z całego świata, w tym od innych kierowców Formuły 1, na co dzień konkurentów z toru. Losem krakowianina bardzo poruszony jest Niemiec Michael Schumacher - legenda wyścigów - obecnie kierowca zespołu Mercedes GP. Siedmiokrotny mistrz świata wierzy nie tylko w to, że Kubica wróci do zdrowia, ale również w dalsze prowadzenie przez niego bolidu. - Mam wielką nadzieję, że dzięki wysiłkowi lekarzy Robert ponownie siądzie za kierownicą i wróci na tor. Liczę, że uda się mu powrócić do dawnej dyspozycji - napisał popularny "Schumi" na swojej stronie internetowej. Wizytę Kubicy w szpitalu złożył Flavio Briatore, były szef zespołu Renault. Brylujący niegdyś w paddocku Włoch, był zaskoczony poprawą stanu zdrowia Kubicy. - On jest jak czołg, wkrótce wróci na tor. Według mnie nastąpi to za pięć miesięcy - stwierdził Briatore (cytaty za PAP).
Przypomnijmy, że bez szwanku z wypadku wyszedł Jakub Gerber, pilot Kubicy. Poznaniak bardzo przeżywa niedzielną kraksę, ale najgorsze dopiero przed nim. Kierowca rajdowy Leszek Kuzaj zauważa, że gdy po szoku nastąpi powrót do rzeczywistości, do Gerbera dotrze też drugi dramat. - Dwa tygodnie temu Skoda rozwiązała nasz zespół, więc Kuba przestał być moim pilotem. Teraz, w innych okolicznościach, stracił drugą swoją pracę na fotelu pilota - kręci głową w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" 43-letni Kuzaj.

Artur Gac

PROKURATURA WSZCZĘŁA ŚLEDZTWO

Prokuratura wszczęła wczoraj dochodzenie w sprawie przyczyn wypadku. Według włoskiej agencji ANSA, głównym wątkiem śledztwa mają być zaniedbania, które spowodowały ciężkie obrażenia ciała. Przewidziano wizję lokalną w miejscu, gdzie doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Badaniu poddana zostanie też skoda fabia s2000, która została skonfiskowana już w niedzielę. Prokuratura na razie nie formułuje żadnych zarzutów. (AG, PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski