Taką mam przynajmniej nadzieję, bo nie pewność. A to dlatego, że co rusz natrafiam w internecie - i to w najpopularniejszych portalach - na ogłoszenia typu: „Wycinanie filtrów cząstek stałych” lub - opisane przez nas dzisiaj - „Sprzedam książeczkę sanepidowską”. Oba te czyny są w świetle polskiego prawa karalne. A tu zamiast siedzieć - „oferenci”, w ogniu konkurencji, dostosowują swe usługi do potrzeb rynku.
Wycinacze filtrów, za sprawą których tysiące aut truje i skraca nam życie - ogłaszają się w Google’u, by ich anonse były wysoko w wyszukiwarce. Zacne warsztaty, z adresami i telefonami, oferują przeprogramowanie sterownika auta tak, by działało bez filtra. Dają na to trzy lata gwarancji!
Sprzedawcy wypełnionych lekarskimi wpisami książeczek, na podstawie których - wbrew prawu - część pracodawców zatrudnia ludzi w restauracjach, prześcigają się w terminach dostawy. Wczoraj jeden twierdził, że da radę to zrobić w 45 minut, inny przebił go zapewniając, że wystarczy 30. Jesteś roznosicielem miliona zarazków i marzysz o robieniu ciastek z kremem? Żaden problem. Przecież nikt cię nie zbada!
W sondażu przeprowadzonym dwa lata temu na Wybrzeżu na pytanie: „Czy pracowałe(a)ś zawodowo przy żywności bez zaświadczenia wystawionego przez lekarza?” twierdząco odpowiedziało 41 proc. mieszkańców.
Pracodawcy, którzy nie zadbali o to, by ich pracownicy mieli aktualne orzeczenia uprawniające do kontaktu z żywnością są upominani lub płacą mandaty - do 500 zł. Fałszerzy dotąd nikt nie ścigał.
Na deser życzę nam wszystkim, w szczególności śledczym, smacznego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy Pan/Pani zaraża? Fałszerze vs. sanepid
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?