Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choć musiał z niej uciekać, mówił: moja kochana Polska

Aleksander Gąciarz
Józef Kleszczyński przed obeliskiem w Wierzbnie
Józef Kleszczyński przed obeliskiem w Wierzbnie FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ
Wspomnienie. Józef Kleszczyński ps. „Młodzik”, zmarł we wtorek w wieku 86 lat w amerykańskim Hartford.

– Dwie rzeczy rzuciły mi się w oczy. Po pierwsze nienaganna, piękna polszczyzna. Choć od lat 40. mieszkał za Zachodzie, mówił bez żadnych naleciałości i obcego akcentu. I ogromny szacunek do ojczyzny. Wiele razy od niego słyszałem: „moja kochana Polska” – opowiada Jarosław Golda, który przez kilka lat pełnił rolę pełnomocnika Józefa Kleszczyńskiego. Zajmował się jego „polskimi” sprawami, podczas gdy ten przebywał w Stanach Zjednoczonych.

– Wcześniej nie znaliśmy się, nie mieliśmy żadnych kontaktów. Pan Kleszczyński był w mojej kawiarni dwa razy na obiedzie i po drugiej wizycie zaproponował mi prowadzenie swoich spraw. Powiedział, że skoro tyle lat prowadzę kawiarnię, to i z tym sobie dam radę – dodaje restaurator.

Do Polski przyjeżdżał często. Jakby chciał nadrobić czas stracony w czasie panowania komunizmu. Bywał na uroczystościach rocznicowych, patriotycznych. Zawsze w czarnym berecie i z biało-czerwoną opaską Armii Krajowej. Po raz ostatni gościł w Proszowicach jesienią ubiegłego roku. Na kolejne wizyty nie pozwolił już stan zdrowia. Ale kontaktów nie zerwał.

Na czerwcową konferencję poświęconą Rzeczpospolitej Partyzanckiej przysłał list z pozdrowieniami dla uczestników i prośbą, by odczytać jego wspomnienie z zaprzysiężenia do AK. Zrobiła to w jego imieniu Agnieszka Głowicka-Polkowska, nauczycielka w proszowickim Zespole Szkół.

– Za pośrednictwem krewnej pana Józefa Kleszczyńskiego zwróciłam się z prośbą o udostępnienie dokumentów i zdjęć rodzinnych z czasów II wojny światowej, które miały wzbogacić prace młodzieży, przygotowywane do historycznych konkursów. Odpowiedź nadeszła szybko, a oprócz pozdrowień – do szkoły trafiła przesyłka, a w niej plik wspomnień, kserokopie fotografii, artykuły i filmy ­ – wspomina.

Na konspirację i wojsko był „skazany“. Wywodził się z rodziny o wielkich tradycjach patriotycznych. Bracia Kleszczyńscy, gospodarujący w Jakubowicach, Skrzeszowicach i Radziemicach byli wzorowymi gospodarzami. Ojciec Józefa, również Józef, położył ogromne zasługi dla odbudowy proszowickiego kościoła, zniszczonego w czasie I wojny światowej. Własnym majątkiem poręczył kredyt na odbudowę świątyni.

Jego brat, Edward, to legionista, przedwojenny senator, a w czasie II wojny dowódca Krakowskiej Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej.

Józef Kleszczyński urodził się w Jakubowicach w 1928 roku. Do AK wstąpił jako 15-latek. Wcześniej w jej szeregach znaleźli się starszy brat Bogusław (zginął w grudniu 1944 pod Naramą) oraz siostra Zofia. Przysięgę złożył przed oficerem o pseudonimie Józef, ukryty w łanie zboża przy drodze z Proszowic do Nowego Brzeska.

– Ten, jak mi się wtedy zdawało „starszy pan”, w pozycji ciągle półleżącej, by nie wychylić się z wysokiego już wtedy zboża, wyciągnął portmonetkę z kieszeni, taką zwyczajną „podkówkę” ze skóry, a z niej mały krucyfiks i powiedział: „Połóż dwa palce swej prawej ręki na ten krzyżyk i powtarzaj za mną – wspominał po latach.

„Młodzik”, taki pseudonim miał Józef Kleszczyński, zajmował się kolportażem podziemnej prasy, w czasach Rzeczpospolitej Partyzanckiej woził żywność dla oddziałów AK stacjonujących w Proszowicach.

Po zakończeniu wojny zaczął się nim interesować Urząd Bezpieczeństwa. Od lipca 1945 był poszukiwany. Schronił się w Zakopanem. Na początku następnego roku postanowił skorzystać z możliwości przerzutu na Zachód. Podobnie jak wielu innych towarzyszy broni był przekonany, że rychło wybuchnie wojna między ZSRR a aliantami zachodnimi i chciał dostać się w szeregi II Korpusu Polskiego we Włoszech.

Historia ucieczki (wziął w niej udział również ojciec Józefa Kleszczyńskiego) nadaje się co najmniej na wątek sensacyjnego filmu i przekracza ramy tego artykułu. Wojskowym samochodem w amerykańskich barwach, udając Francuzów, przez Katowice, Wrocław, Pragę dotarli do Bawarii. Przy okazji udało im się przemycić cenne materiały.

– W tajemniczych, drewnianych skrzynkach była niemiecka dokumentacja, wraz z filmem i raportami Komisji Międzynarodowej, która w 1943 r. badała zbrodnię sowiecką dokonaną na oficerach polskich w Katyniu. Nasze podziemie w Polsce ukryło je przed Rosjanami po wyzwoleniu Wrocławia. Dokumenty te od razu przewieziono do dowództwa II Korpusu Polskiego w Anconie – napisał we wspomnieniach.

Do Ancony dotarł również sam Józef Kleszczyński i spotkał tam swojego stryja Edwarda. Dostał przydział do 7 Pułku Ułanów Lubelskich, a potem do Gimnazjum i Liceum III Dywizji Strzelców Karpackich w Sarnano. Z nią w sierpniu 1946 na okręcie „Prince of Australia” dotarł do Anglii. W lutym 1948 roku ukończył tam Liceum Humanistyczne. W 1951 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Studiował rolnictwo na Uniwersytecie Cornell w Nowym Jorku. Zdobył zawód brokera. W 1954 ożenił się z Marią Wilusz. Miał czworo dzieci.

W 1966 roku został awansowany do stopnia ppor. w Korpusie Oficerów Kawalerii przez Prezydenta RP Augusta Zaleskiego, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi za wybitną działalność społeczną i polityczną na emigracji.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski