Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli rządzić, a teraz będą patrzeć nowej władzy na ręce

Piotr Tymczak
Wybory. Nowe bezpartyjne komitety nie wprowadziły nikogo do Rady Miasta Krakowa, ale nie składają broni.

Łukasz Gibała, Tomasz Leśniak, Sławomir Ptaszkiewicz i Andrzej Graniwid Sikorski – kandydaci, którzy startowali w wyborach prezydenckich bez szyldów partyjnych i nie dostali się do drugiej tury – teraz nie zamierzają w niej popierać żadnego z dwóch kandydatów.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski otrzymał już poparcie Platformy Obywatelskiej, której kandydatką w wyborach była radna Marta Patena (otrzymała 9,17 proc. głosów).

Kandydat PiS Marek Lasota może spodziewać się wsparcia emerytów. – Sam nie popieram żadnego z kandydatów, ale ludzie z naszego komitetu prawdopodobnie poprą Marka Lasotę. Uważają, że Kraków potrzebuje zmian – mówi Graniwid Sikorski (1,16 proc. głosów), który reprezentował Komitet Obrony Praw Rencistów Emerytów Lokatorów.

Gibała, który w wyborach prezydenckich był na trzecim miejscu (11,16 proc.), już w zeszłym tygodniu zapowiedział, że nikomu nie udzieli poparcia w drugiej turze.

– W sprawie kluczowych problemów, takich jak korki czy walka ze smogiem, pre- zydent Majchrowski miał się okazję wykazać już przez 12 lat. Marek Lasota przedstawia ogólniki – komentuje Gibała.

Do programów obu kandydatów nie przekonał się też lider Komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom Tomasz Leśniak (4,84 proc. głosów). Zwraca uwagę, że przedstawiciele jego komitetu wskazywali na niekompetencję urzędników prezydenta.

– Martwi nas, że prezydent nie zapowiada żadnych zmian w urzędzie – mówi Leśniak. – Podobny problem jest z Lasotą, bo nie bardzo wiemy, jaki zespół za nim stoi, jakie podjąłby on decyzje personalne, a z jego wcześniejszych zapowiedzi wynika, że raczej nie przewiduje dużych zmian – dodaje.

Praca dla Krakowa

Prawdopodobnie nikogo nie poprze Sławomir Ptaszkiewicz. Wynik wyborczy swój (3,22 proc.), jak i komitetu (niespełna 2 proc.) uważa za porażkę. – Jestem zaskoczony wyborem krakowian. Deklarują, że nie chcą partii, a na nie głosują. Chcą prezydenta menedżera, a wybierają polityka. Narzekają na działanie miasta w wielu obszarach, ale nie wybierają zmian. Wygląda na to, że spodziewają się innych efektów, wybierając to samo rozwiązanie dotyczące zarządzania miastem – komentuje Ptaszkiewicz.

Nadal zamierza się on angażować w pracę dla Krakowa, ale poprzez działalność organizacji pozarządowych. Na razie nie podjął jeszcze decyzji, czy znów spróbuje swych sił w polityce i czy w przyszłości będzie kandydował ponownie.

Natomiast Leśniak wyniku Komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom nie uważa za przegraną. – W wyborach do Rady Miasta zdobyliśmy 6,7 proc. głosów. Daje to czwarty wynik. To motywuje do działania. Myślę, że jak na komitet funkcjonujący od czerwca to dobry rezultat. Polegliśmy z powodu metody podziału głosów – uważa Leśniak.

Wylicza, że Komitet Kraków Przeciw Igrzyskom zdobył w sumie ponad 15 tysięcy głosów, a więc połowę tego, co kandydaci z komitetu prezydenta Maj­chrowskiego (ponad 30,6 tys.). Efekt jest jednak taki, że prezydent w nowej Radzie Miasta ma sześciu swoich ludzi, a Kraków Przeciw Igrzyskom – żadnego.

– W niektórych okręgach zabrakło nam niewiele – około 500 głosów – przelicza Leśniak. Wyjawia, że jego komitet na kampanię wydał ponad 90 tys. zł. Leś­niak podkreśla, że gdyby nakłady były większe, łatwiej byłoby dotrzeć z przekazem do mieszkańców, a to mogłoby mieć przełożenie na większą liczbę głosów.

Konstruktywna opozycja

Aktywiści skupieni wokół Inicjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom nie zamierzają jednak składać broni. Przez najbliższe cztery lata, do kolejnych wyborów, chcą pełnić rolę konstruktywnej opozycji poza Radą Miasta.

– Pracujemy nad koncepcją powołania instytucji, która miałaby z jednej strony charakter ekspercki, zajmowałaby się komentowaniem polityki miejskiej. Z drugiej strony dalej chcemy interweniować w lokalnych sprawach – wyjaśnia Leśniak.

Będzie więc ze swoimi ludźmi w gotowości, jeżeli na przykład pojawią się kolejne kontrowersyjne plany zabudowy terenów zielonych.

Nowej władzy na ręce zamierza też patrzeć Łukasz Gibała. Uważa, że wraz ze swoim otoczeniem (kandydaci z jego komitetu zdobyli ponad 9 tys. głosów – niespełna 4 proc.) nie może zawieść swych wyborców.

Aktywną działalność planują też przedstawiciele Komitetu Obrona Praw Rencistów Emerytów Lokatorów (zdobyli 2 proc. głosów). Sikorski zapowiada walkę o nowe miejsca pracy i wyjaśnianie okoliczności przejmowania przez prywatnych właścicieli krakowskich kamienic.

Leśniak nie żałuje, że nie połączył sił z komitetem Gibały albo Ptaszkiewicza. – Nie uważam, by głosy się sumowały, by przełożyły się na lepszy rezultat – mówi Leśniak.

Jego zdaniem wchodzenie w układy z osobami, które funkcjonowały już w polityce, mogło podważać wiarygodność nowego komitetu jako autonomicznej, oddolnej siły. A trzeba przypomnieć, że w przyszłości Sławomir Ptasz­kiewicz był radnym Platformy Obywatelskiej. Związany z tą partią, a później z ugrupowaniem Janusza Palikota był natomiast poseł Gibała.

Leśniak podkreśla: – Mamy dużo więcej czasu, aby przygotować się do kolejnych wyborów. Stworzymy większy komitet, na pewno zmienimy nazwę. Za cztery lata zmieni się też zapewne kontekst działania. Jeżeli znów wygra prezydent Maj­chrowski, to podejrzewam, że to naprawdę będzie jego ostatnia kadencja. Po jego odejściu trudno się spodziewać, że jego komitet nadal będzie działał.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski