Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli robić po swojemu. Z pasją. Tak powstała Filharmonia Futura [ZDJĘCIA, WIDEO]

Wacław Krupiński
Lubią prowokować. Prowokować do słuchania dobrej muzyki. A że Mikołaj Blajda i Sylwia Lorens mają i fantazję, i odwagę, postanowili stworzyć pierwszą w Polsce niezależną filharmonię. Wierzą, że to strzał w dziesiątkę.
Lubią prowokować. Prowokować do słuchania dobrej muzyki. A że Mikołaj Blajda i Sylwia Lorens mają i fantazję, i odwagę, postanowili stworzyć pierwszą w Polsce niezależną filharmonię. Wierzą, że to strzał w dziesiątkę. fot. Andrzej Banaś
Swój projekt promują żartem: „Obawiasz się muzyki klasycznej? Przyjdź na „Beethoven Electric 3D”, a twój strach zmieni się w przerażenie”. A tak na serio twórcy FF Mikołaj Blajda i Sylwia Lorens dodają: - Zaryzykujcie, kupcie bilet, dajcie nam szansę, abyśmy mogli was do tego przekonać.

Gdy jesienią 2014 roku realizowali w Filharmonii Rzeszowskiej swój pierwszy projekt - „Symphonica”, multimedialne widowisko z muzyką zespołów: Metallica, Nirvana, Pearl Jam, Deep Purple, AC/DC, Guns N’ Roses, Aerosmith, nie tylko odpowiadali za organizację i jego kształt artystyczny, ale i sami roznosili ulotki reklamowe, a po koncercie sprzątali garderoby, wynosząc pudełka po pizzy dostarczonej wykonawcom.

Autor: Oskar Nowak

Dziś mają grono współpracowników i swój projekt Filharmonia Futura, do którego angażują kilkudziesięciu muzyków i wokalistów - m.in. Małgorzatę Ostrowską, Damiana Ukeje - zwycięzcę „The Voice of Poland”, Dominika Wanię - dwukrotnego laureata Fryderyków, oraz gościnnie Zbigniewa Wodeckiego.

Zarazem - zastrzega Mikołaj Blajda, pomysłodawca Filharmonii, którą założył wraz z Sylwią Lorens - FF to przede wszystkim niekonwencjonalne widowiska. W nadchodzącym sezonie artystycznym pokażą aż pięć premierowych. Tym samym rozpocznie w Krakowie stałą działalność Filharmonia Futura, pierwsza w Polsce niezależna filharmonia finansowana ze środków prywatnych.

- Nie mamy dotacji, choć mamy kilku sponsorów. Przede wszystkim liczymy jednak na krakowską publiczność - mówi Mikołaj Blajda.

„Symphonica”, czyli sukces

„Symphonica” to był wielki sukces. We wrześniu 2014 r. zagrali przy kompletach dwa spektakle, w grudniu znów dwa, a później kolejne. Następnie ruszyli w Polskę. Łącznie mieli ponad 30 tys. widzów.

Niedługo potem na zamówienie Estrady Rzeszowskiej przygotowali widowisko „Opera e la Vita” - z udziałem Małgorzaty Walewskiej i Macieja Miecznikowskiego, które na rynku tego miasta oklaskiwało 5 tys. osób. Następnie inspirowaną „Baśniami z 1001 nocy” „Szeherezadę” z muzyką Mikołaja Blajdy.

Mikołaj: - Kiedy zrealizowaliśmy te projekty, postanowiliśmy naszą działalność usankcjonować. I tak powstała Filharmonia Futura. Ja odpowiadam za stronę artystyczną, Sylwia za organizacyjno-menedżerską, choć często pola naszych działań się pokrywają.

Poznali się w 2013 roku, przy okazji jej płyty „Barcelona”; której Mikołaj był producentem muzycznym. Tyle że płyty wciąż nie ma (ma się ukazać w październiku), bo - gdy on zwierzył się ze swych pomysłów na duże projekty multimedialne, dodając, że szuka producenta - okazało się, że ta działalność pochłonęła ich bez reszty. I tak powstał znakomicie się dopełniający producencki tandem. On sypie pomysłami, ona je realizuje, a zarazem oboje uczestniczą w nich jako muzycy.

Dom, czyli początki muzyki

Dla Mikołaja Blajdy, absolwenta krakowskiej Akademii Muzycznej z roku 2000, wybór drogi życiowej był naturalny. Babcia, Zofia Pajor, uczyła fortepianu w średniej szkole muzycznej przy ul. Basztowej. Było dla niej oczywiste, że wnuk musi zostać muzykiem. Tato Mikołaja - Jan, choć jest autodydaktą, gra na fortepianie. A ponieważ posiada wyjątkowy dar zwany słuchem absolutnym, jest w stanie wykonać z pamięci każdy utwór, w szczególności swojego idola Elvisa Presleya. Jako zawodowy gracz w brydża (z tytułem drużynowego mistrza Polski), uczestnicząc w turniejach, przywiózł do Polski niezliczoną ilość płyt z klasyką światowego rocka i jazzu, na których kształtował gust muzyczny syna.

Sylwii Lorens - absolwentce Wyższej Szkoły Zarządzania (specjalność zarządzanie biznesem) oraz Krakowskiej Szkoły Wokalno--Aktorskiej - muzyka również towarzyszyła od dziecka. Mama uwielbiała śpiew i zachęcała do muzykowania dzieci, które zapisała do szkoły muzycznej. Sylwia ukończyła liceum muzyczne w Krośnie w klasie fortepianu. Skąd zatem takie studia? - Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam, co wybrać - studia muzyczne, dziennikarstwo, a może historię, którą lubiłam. Ostatecznie zdecydowałam się na zarządzanie - trochę po ojcu, mającym smykałkę do biznesu (ale i skończoną podstawową szkołę muzyczną w klasie skrzypiec), bo sama również interesuję się ekonomią - mówi Sylwia Lorens.

O muzyce jednak nie zapomniała. Poza szkołą wokalno-aktorską uczęszczała na konsultacje do primadonny Opery Krakowskiej Krystyny Tyburowskiej, z których korzysta do dziś. I w kolejnych produkcjach wykorzystuje swój sopran liryczny. - Wykonuję też partie mezzosopranowe, dlatego na wspomnianej płycie znajdzie się „Habanera” - dodaje.

W przyszłości może nawet wystąpią w duecie. Mikołaj bowiem jeszcze na studiach śpiewał w Chórze Polskiego Radia. A jako dyrygent - baryton wykonywał z Grażyną Brodzińską słynną „Granadę” podczas wspólnych koncertów. Na razie jednak skupia się na realizacji w ramach FF dużych form muzycznych, przy których i tak ma multum pracy jako producent muzyczny, aranżer, reżyser i dyrygent.

Sylwia również musi dzielić swe pasje, zresztą nie umiałaby zrezygnować z żadnej z nich; nieważne, że niełatwo jest odpowiadać za całość organizacyjnych spraw koncertu, po czym wyjść w jego trakcie i śpiewać.

Na początek - Beethoven

9 października Filharmonia Futura zainauguruje działalność. - Postanowiliśmy osiąść w mym rodzimym mieście. Nasze projekty są związane z multimediami, zatem wybór padł na kino Kijów.Centrum, gdzie zaprezentujemy wszystkie premiery. To miejsce ma znakomitą akustykę, olbrzymi ekran i stosownie dużą widownię. Będziemy grać tam dwa-trzy razy w miesiącu. A jeśli zapotrzebowanie będzie większe, chętnie ilość koncertów zwiększymy - deklaruje Mikołaj Blajda.

Na razie zaplanowali w sezonie 13 koncertów; zawsze w niedzielę.

- Proponujemy muzykę na miarę XXI wieku. Oczywiście korzystamy z instrumentów klasycznych, ale zawsze z nagłośnieniem, z wizualizacjami, multimediami. Nawet gdy gramy klasykę, to przearanżowaną, podaną z użyciem nowoczesnego instrumentarium i awangardowych środków wyrazu. Nasze koncerty to multimedialne widowiska. Dbamy o scenografię, kostiumy, choreografię, efekty świetlne, perfekcyjne nagłośnienie - podkreśla pomysłodawca FF.

Na afiszu znajdą się premierowo: „Beethoven Electric 3D”, „Symphonica 2” (polskie zespoły undergroundowe lat 80.), „Alicja w Krainie Muzycznej Magii” (skierowany do młodych widzów pół spektakl, pół film), „Karnawałowa noc gwiazd”, „Rock poezji”. Także znane już „Opera e la Vita” i „Symphonica”.

W rozmowie o FF jej twórcy często używają przymiotnika „niezależna”. Co oznacza?

- Artystyczną wolność i biznesową niepewność. Z jednej strony możemy w pełni decydować o tym, co będziemy prezentować, w jaki sposób i z kim będziemy współpracować. Z drugiej, nie mając całorocznych dotacji, ponosimy spore ryzyko finansowe. O naszym być albo nie być ostatecznie zdecyduje widz, kupując bilet. Można to nazwać taką dotacją bezpośrednią - mówi Sylwia Lorens.

Tę samodzielność ceni też sobie Mikołaj Blajda. Przez lata pracował jako producent czy dyrygent wielu koncertów, współpracował m.in. z Operą Krakowską, Teatrem Gardzienice i wieloma filharmoniami: - Teraz zdecydowałem, że będę pracował na własny rachunek. Chcę grać muzykę, która jest mi bliska, i sam dobierać współpracowników, a stawiamy wraz z Sylwią głównie na młodych, otwartych artystycznie ludzi.

Czy twórcy FF wierzą w powodzenie swojego projektu?

- Inaczej byśmy tego nie robili - mówi Mikołaj. Po chwili dodaje: - Niepokój jest, ale przede wszystkim jest wiara i wizja. Zachęcamy do przyjścia na nasze spektakle melomanów i tych, którzy nigdy w filharmonii nie byli. W żartach ułożyliśmy takie hasło promujące projekt: „Obawiasz się muzyki klasycznej? Przyjdź na „Beethoven Electric 3D”, a Twój strach zmieni się w przerażenie” . A bardziej serio powiem tak: zaryzykujcie, kupcie bilet i po koncercie zdecydujcie, czy warto do nas zaglądać. Ale dajcie nam szansę, abyśmy mogli was do tego przekonać.

***

„Beethoven Electric 3D” zainauguruje działalność FF. W jego programie m.in. V Symfonia wykonywana przez gitary, instrumenty smyczkowe, wokal (Sylwia Lorens), elektroniczne instrumenty perkusyjne, klawiszowe (Dominik Wania), basa (Łukasz Adamczyk), a także beatboxera (Maciej Recha). Plus na ekranie wizualizacje 3D, oglądane w okularach.

- To prawdopodobnie pierwszy w Polsce koncert z wizualizacjami pokazywanymi w tej formie - mówi Mikołaj Blajda. A pytany, dlaczego Beethoven, wyjaśnia: -Ta muzyka jest mi niezwykle bliska. Są w niej skrajne emocje. Jest energia, siła, jakaś dzikość i z drugiej strony niezwykła łagodność, piękno, cudowna harmonia.

Na swe widowiska FF zaprasza do kina Kijów.Centrum. Bilety w cenie 75, 95 i 115 zł.

Więcej: www.filharmoniafutura.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski