Chcą skoczni w Chochołowie

W Chochołowie w ciągu najbliższych 3 lat powstaną dwie profesjonalne skocznie narciarskie, na których będą mogły trenować dzieci z Podhala. Budowę zapowiada gmina Czarny Dunajec, którą w staraniach wsparł Adam Małysz.

Medalista olimpijski i legenda skoków narciarskich uważa, że skocznia w Chochołowie pozwoli wychować jego następców. Dlatego nie tylko będzie konsultował projekt skoczni, ale także obiecał, że pomoże w zdobyciu dotacji na budowę.

Są tradycje w skokach
Chochołów to wioska z narciarskimi tradycjami. Z tej miejscowości pochodzi Robert Mateja, były mistrz Polski oraz piąty zawodnik mistrzostw świata w skokach (Trondheim 1997).

Obecny trener polskiej kadry juniorów w skokach swoją przygodę ze skokami rozpoczynał w latach 80. na skoczni właśnie w Chochołowie stojącej blisko granicy ze Słowacją. Dziś obiekt to zwykła ruina, na której skakać nie można już od lat. Dlatego kilka lat temu powstał pomysł budowy w Chochołowie nowej skoczni.Choć początkowo wydawało się, że to mrzonki, dziś projekt nabiera realnych kształtów.

- Zbudujemy dwie skocznie. Jedną o punkcie konstrukcyjnym K36 i drugą K15. Na obu będą trenować dzieci - mówi Józef Babicz, wójt Czarnego Dunajca. Obie staną na zboczu góry Gumolaste. Są tam świetne warunki terenowe. W tym roku w budżecie gminy są już zarezerwowane pieniądze na opracowanie projektu.

- Następnie poszukamy dofinansowania budowy - nie kryje. Gmina liczy, że środki da np. Ministerstwo Sportu lub Totalizator Sportowy. To realne, bo mecenasem pomysłu budowy skoczni w Chochołowie jest Małysz.

W poniedziałek odwiedził Urząd Gminy w Czarnym Dunajcu. Spotkał się z działaczami klubu sportowego KS Chochołów i władzami gminy.

Małysz: Jestem w szoku!
- Dla mnie szokujące jest, gdy słyszę, że całe Podhale jeździ na treningi do Wisły czy do Szczyrku, bo na Podhalu nie ma obiektów dla szkolenia dzieci - mówi Małysz. Tyle lat pracowałem na to, by od podstaw zbudować system szkolenia w skokach. Faktycznie, małe skocznie powstały w Wiśle i Szczyrku. Szkolenie poszło do przodu. W Zakopanem tak się jednak nie stało. Od lat nie możemy doczekać się remontu małej krokwi.

- Dlatego dla młodych skoczków z Podhala tak potrzebny jest ten kompleks - zauważa. Zdaniem Małysza, małych obiektów dla dzieci nigdy nie jest zbyt wiele i nawet gdyby i w Zakopanem doszło do remontu małej skoczni, to wraz z obiektem w Chochołowie będą się one jedynie uzupełniać. Dlatego obiecał, że nie tylko pomoże zaprojektować skocznie, tak by były one nowoczesne, ale też będzie lobbował o pozyskanie środków na budowę.

- Nawet gdyby to się nie udało, ja znajdę te pieniądze we własnym budżecie - zapewnia Babicz. - Oczywiście cała budowa potrwa dłużej, ale obiecuję, że skocznie na pewno powstaną. Tak samo zresztą było z krytym lodowiskiem. Gdy zapowiadałem jego budowę, wszyscy pukali się w czoło. Dziś mamy w Czarnym Dunajcu pierwsze w Polsce kryte lodowisko w wiejskiej gminie.

Będą kolejne skocznie?
Pomysłowi budowy skoczni dla dzieci w Chochołowie kibicują też działacze narciarscy.

- Małe skocznie w latach 70. czy 80. istniały w co drugiej wiosce na Podhalu - mówi Andrzej Kozak, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego. Na obiektach w Chochołowie, Poroninie, Witowie, Bukowinie, Jurgowie, Dzianiszu czy Nowym Targu wychowało się kilkunastu reprezentantów Polski.

- Gdyby teraz udało się te skocznie odtworzyć, mielibyśmy jeszcze więcej dobrych skoczków. Apoloniusz Tajner, prezes PZN, próbuje zdobyć na ten cel pieniądze - dodaje.