MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chavez: Chciałbym wrócić do Wisły, ale nie wiem, czy będzie to możliwe

Rozmawiała Justyna Krupa
Osman Chavez jako zawodnik Wisły wystąpił w 62 meczach ekstraklasy - od lata 2010 do jesieni 2013
Osman Chavez jako zawodnik Wisły wystąpił w 62 meczach ekstraklasy - od lata 2010 do jesieni 2013 Wojciech Matusik
Rozmowa. - Boli mnie, gdy słyszę, w jak trudnej sytuacji jest klub, jak duży kryzys finansowy go dopadł. Z drugiej strony, kocham Kraków, tęsknię za moimi przyjaciółmi i kolegami z drużyny - mówi honduraski piłkarz, wypożyczony z "Białej Gwiazdy" do chińskiego drugoligowca

- Sezon w drugiej lidze chińskiej dobiega końca, pańskie wypożyczenie do Qingdao Jonoon - również. Wróci Pan do Krakowa czy zostanie w Chinach na dłużej?

- Prawda jest taka, że dziś nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Zależy, jaki będzie efekt rozmów, które mój agent będzie prowadził w najbliższych tygodniach. Można powiedzieć, że moja przyszłość jest w rękach Wisły. Ja chciałbym wrócić, bo wciąż mogę dać wiele Wiśle.

Nie wiem jednak, czy zespół mnie przyjmie, czy też klub wolałby, bym został w Chinach. Zdaję sobie sprawę, że klub ma spore problemy finansowe. Pozostaje mi więc czekać na to, co wydarzy się w najbliższych tygodniach. Qingdao Jonoon zostały jeszcze do rozegrania dwa mecze w tym sezonie. Później zobaczymy, jaki będzie efekt negocjacji chińskiego klubu z Wisłą.

- Trener Franciszek Smuda, zapytany o Pana ewentualny powrót, postawił sprawę jasno: "Na razie nie zawracam sobie głowy Osmanem. Liczę, że zostanie w Chinach. Dla niego będzie lepiej, jeśli tam podpisze kontrakt, niż żeby wracał do nas w tej sytuacji, jaka jest.".

- Przez te najbliższe tygodnie może się jeszcze dużo wydarzyć, sytuacja klubu też może się poprawić. Mam ważny kontrakt z Wisłą i chciałbym go wypełnić. Mimo że trener Smuda stwierdza, że wolałby, abym został w Chinach, to ostateczną decyzję podejmą i tak działacze Wisły, jej prezes. Jestem nadal częścią tego klubu. Jeżeli działacze pozwolą mi na powrót, będę walczył o miejsce w składzie. Czasem dostaję nawet wiadomości od fanów z Polski, którzy piszą: "Osman, wróć do Krakowa".

- A jak duża jest szansa, że chiński klub jednak zdecyduje się Pana wykupić?

- Zobaczymy, jak drużyna wypadnie w tych dwóch ostatnich meczach. Zajmujemy obecnie czwarte miejsce w tabeli II ligi, ze stratą trzech punktów do drugiej lokaty, premiowanej grą w ekstraklasie w przyszłym sezonie. Jeżeli przydarzy się korzystny układ wyników, wciąż możemy wywalczyć awans. To otworzyłoby mi szerzej drzwi do pozostania w tym zespole. Wtedy szansa na wykupienie mnie z Wisły będzie dużo większa.

- A jeżeli Qingdao nie awansuje? Nadal będzie możliwość, by został Pan w tej drużynie?

- Tak, ale trzeba wtedy zobaczyć, jak to się potoczy. W takiej sytuacji zacznie się analizowanie przyczyn braku awansu. Może przyjść nowy trener. A trzeba pamiętać, że w Chinach obowiązują limity dla graczy z zagranicy. I taki nowy szkoleniowiec może sobie na przykład zażyczyć, by zatrudniono mu obcokrajowców na pozycje napastników. Wtedy moja sytuacja by się skomplikowała.

- Na Pana korzyść przemawia dość udany sezon. Ostatnio nawet przypieczętował Pan jeden z występów bramką.

- Gdybym jako obcokrajowiec coś zawalał, szybko odesłaliby mnie do domu. Z powodu tych limitów dla obcokrajowców, wymaga się tutaj od zagranicznych zawodników więcej niż od chińskich. Mimo to, utrzymałem swoją pozycję i słyszałem pozytywne recenzje swoich występów. Natomiast jeżeli chiński klub nie zdecyduje się mnie wykupić, to istnieje także taka opcja, że jeśli Wisła mnie nie chce, może rozwiązać ze mną umowę.

- Pan byłby gotów przystać na to rozwiązanie?

- Gdyby to tylko ode mnie zależało, chciałbym zostać w Wiśle i wypełnić do końca moją umowę. Ale jeżeli klub ma problemy
finansowe i powiedzą mi, że nie mogę wrócić do drużyny, będziemy musieli negocjować to ostateczne rozwiązanie. Ja też nie mam ochoty przebywać tam, gdzie mnie nie chcą. Mam jednak nadzieję, że powiedzie się ten pozytywny scenariusz. I trener Smuda będzie musiał jeszcze trochę ze mną wytrzymać (śmiech).

- Szkoleniowiec zastrzegł, że nie jest do Pana uprzedzony. Po prostu ma Pan bardzo wysoki kontrakt, co jest dla krakowskiego klubu problemem.
- Boli mnie, gdy słyszę, w jak trudnej sytuacji jest klub, jak duży kryzys finansowy go dopadł. Z drugiej strony, kocham Kraków, tęsknię za moimi przyjaciółmi i kolegami z drużyny. Spędziłem tam w końcu prawie cztery lata. Mam sentyment do Wisły. Moja rodzina też związała się emocjonalnie z Polską, mój starszy syn całkiem nieźle mówi po polsku. Do Chin moi bliscy na razie przyjechali tylko na wakacje.

- W przypadku rozwiązania kontraktu warianty mogą być dwa. Zawodnik może otrzymać całość wynagrodzenia należnego mu z racji umowy, bądź z części pieniędzy zrezygnować.

- Nie chcę działać na szkodę krakowskiego klubu. Myślę, że w takiej sytuacji można byłoby się porozumieć i nie powinno być tu ogromnych komplikacji. Ale w pierwszej kolejności liczę, że uda mi się jednak wrócić do zespołu. I znów zagrać na tym stadionie w tej czerwonej koszulce z białą gwiazdą na piersi.

- Niedawno żalił się Pan honduraskiej prasie, że przez grę w egzotycznej lidze chińskiej nie dostaje Pan powołań od nowego selekcjonera Hernana Medforda. "Ja dla tych ludzi nie istnieję, jestem wręcz wymazany z mapy świata" - cytują Pana wypowiedź.

- Niestety, wciąż pokutuje pogląd, że futbol w Chinach jest gorszy. Sztab reprezentacji nie ogląda moich meczów. Nie zdają sobie sprawy, jak szybko Chińczycy uczą się futbolu. Nie mam więc wielkich nadziei, że dostanę powołania na najbliższe mecze. Ale ja znam swoją wartość i wiem, że mogę się jeszcze przydać reprezentacji. Gdybym grał w Europie, sytuacja byłaby inna, bo wszyscy szanują poziom rozgrywek na Starym Kontynencie.

Robert Gaszyński przejmie stery w styczniu
* Wisła oficjalnie poinformowała, że od 5 stycznia jej nowym prezesem będzie Robert Gaszyński, w przeszłości m.in. bramkarz "Białej Gwiazdy". Natomiast już 3 listopada do zarządu, w randze wiceprezesa, wejdzie Mirosław Jankowski. Zarząd opuszcza natomiast Tadeusz Czerwiński.

W nominacji Gaszyńskiego nie ma nic zaskakującego, od kilku miesięcy było bowiem wiadomo, że zostanie prezesem klubu. Zatrudnienie Jankowskiego jest natomiast związane z powierzeniem sterów Gaszyńskiemu. To był jeden z warunków, jakie ten ostatni postawił właścicielowi Wisły, przyjmując jej ofertę. Z nowym wiceprezesem Gaszyński współpracował bowiem już wcześniej. Jak podaje oficjalna strona internetowa Wisły, Mirosław Jankowski wiele lat spędził zawodowo poza Polską, pełniąc wysokie menedżerskie funkcje m.in. na Słowacji, w Czechach i Holandii. W Wiśle będzie odpowiadał za sprawy organizacyjne i marketing.

Odejście z zarządu Tadeusza Czerwińskiego też nie jest zaskoczeniem. Gdy w lipcu został powołany do władz Wisły wiadomo było, że swoje obowiązki będzie pełnił przez trzy miesiące. Teraz ten okres dobiegł końca, a Czerwiński znów będzie członkiem rady nadzorczej.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski