Czytaj także: Nie płać cwaniakom za wpis do ewidencji
Uzasadnienie było zwykle jedno - pismo kierowane do właścicieli firm wyraźnie (no, może nie do końca wyraźnie...) mówi, że wniesienie opłaty jest dobrowolne. Organizatorzy procederu dobrze wiedzą, że w razie czego łatwo im będzie obronić się przed sądem.
I chyba to zadziałało, bo o spektakularnych wyrokach w takich sprawach cicho. Prokuratura Krajowa nie śledzi wszystkich postępowań, więc takich danych nie ma. Ale przynajmniej w Krakowie rozstrzygnięcia w takich sprawach nie zapadały.
Scenariusz procederu jest zwykle podobny. List przypomina pismo urzędowe, są w nim powołania na ogólnikowe lub nieistniejące przepisy, a wszystko ma oczywistą wymowę: „nie zapłacisz za wpis, będziesz musiał zwinąć interes”. Ci, którzy czytają korespondencję pobieżnie lub nie znają znaczenia określenia „fakultatywny” (bo to jest właśnie słowo klucz) dają się nabrać. Inni wyrzucają takie listy do kosza.
Naciągają Bogu ducha winnych przedsiębiorców zwykle cwaniacy, którzy zakładają wirtualne biura (zwykle w Warszawie), mają w bankach konta na tzw. słupy, a quasi-urzędowe wezwania wysyłają co raz to z innej części Polski. Często są one u adresatów zaraz po tym, jak ci wpiszą się do legalnego rejestru.
Może pomógłby dostępny na oficjalnych stronach np. resortu rozwoju wykaz firm, które podszywają się pod centralną bazę. Choć to pewne, ich nazwy byłyby niemal identyczne. Bo czym się na pierwszy rzut oka różni Centralna Ewidencja Działalności Gospodarczej od Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczych? Niczym. A obie nie są wbrew pozorom rejestrami urzędowymi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?