MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cały czas trzeba się uczyć

Redakcja
Tomasz Gollob w tym roku skończył 40 lat. I wciąż jest sportowcem z najwyższej półki. Fot. TOPOL
Tomasz Gollob w tym roku skończył 40 lat. I wciąż jest sportowcem z najwyższej półki. Fot. TOPOL
- Gdy analizuje Pan miniony sezon, co bardziej bolI: to, że nie obronił Pan tytułu indywidualnego mistrza świata, czy to, że wypadł poza podium Grand Prix po trzech latach z rzędu sięgania po medale?

Tomasz Gollob w tym roku skończył 40 lat. I wciąż jest sportowcem z najwyższej półki. Fot. TOPOL

ROZMOWA. - Dopóki jeżdżę, chcę zdobywać najważniejsze tytuły - mówi żużlowiec TOMASZ GOLLOB, mistrz świata z 2010 roku, zapowiadając powrót na podium cyklu Grand Prix w najbliższym sezonie

- Myślę, że w sporcie nie ma bolesnych rzeczy. Ciężką pracę koronuje medal. Albo jego brak. W tym roku nie wywalczyłem miejsca w pierwszej "trójce", ale złożyły się na to pewne rzeczy. Mam na myśli zmianę tłumików oraz szereg innych korekt, które spowodowały, że poprzeczka została zawieszona wyżej. Od początku trzeba szukać nowych, dobrych ustawień, a to zajmie trochę czasu, nie tylko mnie, ale i innym zawodnikom. Dlatego mając na uwadze nowe rzeczy, które niezależnie od żużlowców zostały wprowadzone, bólu nie czuję.

- Pomińmy narzuconą technologię. Problem mógł też istnieć w Pana mentalności. Po zdobyciu w 2010 roku złotego medalu MŚ, na który polski "czarny sport" czekał 37 lat, był Pan żądny obronienia tytułu...

- Trudno powiedzieć, czy była to także kwestia obciążenia psychicznego. Gdybyśmy w ostatnich miesiącach ścigali się na starych tłumikach, być może powodów należałoby szukać w "ciśnieniu", które jest wywierane na zawodniku broniącym tytułu mistrza świata. W moim przypadku kluczowe było znalezienie odpowiednich ustawień motocykla. Jeśli przed sezonem parametry zostają zmienione, naprawdę trudno jest wszystko w jednym momencie przestawić. Zmiany stanęły w opozycji do lat mojej pracy i doświadczeń. Gdy już wydawało się, że znalazłem rozwiązanie, zawsze nastę- powało coś złego, na przykład defektowały silniki. Upływają jednak kolejne tygodnie i z pewnością efekty mojej pracy będą lepiej widoczne, bo wzrosną osiągi motocykli.

- Po ostatniej rundzie Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim kręcono nosem, że Tomasz Gollob zajął dopiero 5. miejsce. Wtedy z przekąsem Pan odpowiedział, że każdemu życzy takiego miejsca w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

- Bo taka jest prawda. Życzę wszystkim, którzy jeżdżą, aby odnosili sukcesy i pięli się w hierarchii. Ja w zasadzie zdobyłem wszystkie miejsca od ósmego do pierwszego. Dlatego doskonale wiem, że każde miejsce ma swój smak. Oczywiście, lepiej się zdobywa medale i lokaty na podium, ale jeśli się nie uda, trzeba chcieć się doskonalić. Fakt, parę lat z rzędu sięgałem po medale, ale tym razem zbyt dużo problemów sprzętowych zniweczyło mój wysiłek. Myślę, że w nadchodzącym sezonie wszystko wróci do normy.

- Krzepią Pana słowa o dalszym głodzie sukcesów. Chce Pan wrócić do czołowej trójki, a nadrzędnym celem będzie odzyskanie tytułu najlepszego żużlowca globu?

- Oczywiście, bo dopóki jeżdżę, chcę zdobywać najważniejsze tytuły. Tak naprawdę nie ma znaczenia, ile razy zwyciężałem w poszczególnych biegach, czy zawodach. W sporcie należy cały czas się uczyć, więc każdego roku wyciągam wnioski. Myślę, że z każdym kolejnym sezonem staję się lepszym zawodnikiem, dlatego w walce o najwyższe lokaty nie składam broni.

- Jak duże zmiany szykują się w Pana parku maszyn?

- Zawsze idę z duchem czasu i wprowadzam nowinki, ale dopiero sezon weryfikuje, czy są one lepsze od poprzednich ustawień. Powiem tylko, że jest parę takich rzeczy, które powinny spowodować, że będę szybszy.
- To gruntowne zmiany, czy kwestia dodatków, które poprawią parametry silnika?

- Korekty nie będą może widoczne z zewnątrz, na pierwszy rzut oka. Natomiast wewnątrz powinny wydatnie poprawić jakość motocykla. Cały czas dążę do lepszego momentu startowego.

- Czuje Pan, że jest o krok od dobrych ustawień?

- Trudno powiedzieć, ale na pewno przygotowania są zaawansowane. Z końcem poprzedniego sezonu już pracowaliśmy z myślą o następnym. Sądzę, że najpóźniej do połowy lutego będę przygotowany do tego, by wyjechać na tor.

- Tym razem czasu na przygotowania jest mniej, bo przyspiesza inauguracja cyklu Grand Prix. To powoduje, że wcześniej musi Pan pomyśleć o przedsezonowym ściganiu.

- Tak jest, dlatego już pracuję nad kondycją, aby wcześniej móc wyruszyć na motocross do Hiszpanii.

- Pierwsza runda mistrzostw świata odbędzie się aż w nowozelandzkim Auckland. Niektórzy żużlowcy podchodzą do dalekiej wyprawy sceptycznie, za to Pan jest orędownikiem żużla, który rusza w świat.

- Jak najwięcej takich zawodów - niemniej w ślad za tym powinna pójść także pomoc finansowa ze strony organizatorów Grand Prix. To na razie kuleje, a przecież koszty idą do góry i przed nami coraz dalsze wyjazdy. Oby władze żużla znalazły sposób na poprawę budżetu mistrzostw.

- Jak będzie wyglądała logistyka wyprawy do Nowej Zelandii?

- Z całym zespołem wyruszymy kilka dni wcześniej, a samolotem polecą również silniki i motocykle. Na miejscu będziemy mieć bodaj dwa dni na przygotowanie sprzętu do toru oraz na zaaklimatyzowanie się.

- W drodze po najwyższe laury należy życzyć Panu głównie trafnych ustawień motocykli?

- Myślę, że to kluczowa kwestia. Gdyby wszystko zadziałało, mam wrażenie, że od razu wszedłbym w sezon z wysokiego C. Zarówno indywidualnie, jak i klubowo.

- Mowa o startach w Caelum Stali Gorzów oraz szwedzkim Hammarby Sztokholm?

- Tak, ponownie będę reprezentował barwy obu klubów. I w związku ze startami w obu zespołach mam spore aspiracje.

Rozmawiał Artur Gac

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski