Nic tylko wracać w podbabiogórskie lasy, do tamtej kojącej ciszy, do szemrzącego potoku, co nie dał słońcu wód swych wysuszyć. Do młodych, którzy na ulicy obcych witają sympatycznym "Dzień dobry".
Tak, na ulicy, bo w Zubrzycy Górnej chodniki równe i nowe (chciałbym takie mieć na mojej ulicy premiera Walerego Sławka), ale inne być nie mogą, wszak to jedna ze wsi gminy Jabłonka, a ta w rankingu dziennika "Rzeczpospolita" na Najlepszą Gminę Wiejską roku 2015 uplasowała się na 11. miejscu. Na 1566 takich gmin w Polsce.
To już trzeci raz za kadencji wójta Antoniego Karlaka Jabłonka znalazła się w gronie 100 najlepszych gmin wiejskich kraju. Cieszy, że nie wszędzie popadła Polska w ruinę, choć pewnie wyjdzie szydło z worka prawdy jeszcze nieraz. Może być dumny i przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Moniak (już trzecia kadencja), co to wywodzi się z tych Moniaków, tak dla orawskiej ziemi zasłużonych, za co w XVII w. zostali wyniesieni do stanu szlacheckiego.
Teraz ich XVIII-wieczny dwór wraz z budynkami gospodarczymi można oglądać w Orawskim Parku Etnograficznym w Zubrzycy Górnej, pierwszym takim skansenie powstałym w powojennej Polsce. Już 60 lat temu. Nic dziwnego, że jego ekspozycja jest imponująca i wciąż powiększana; parę lat temu o piękny kościół przeniesiony z podmyślenickiej Tokarni. Był dyrektorem Parku i Eugeniusz Moniak, absolwent AGH, także historii sztuki, zyskując za swe dokonania statuetkę Wydarzenie Muzealne Roku Sybilla, a to najwyższa forma uznania w polskim muzealnictwie.
Ale nie tylko przeszłością Zubrzyca Górna żyje, czego dowodem Wypasiona Dolina, gdzie park linowy dla dorosłych oraz dzieci, i dla nich atrakcje wodne, gdzie mający fantazję mogą przejechać się po linie na rowerze, a także zostać na noc w stylowych wozach. A właściciel, Kazimierz Misiniec, którego drzwi, a zwłaszcza domy z bali i Ameryka poznała, planuje, po to dodatkowy kawał lasu wykupił, stworzyć także szlak edukacyjny, by dawał młodym wiedzę o tamtejszej faunie. I o florze. Ot, przykład kogoś, kto ma pieniądze, ale i fantazję. I wizję. Zresztą rodzina Misińców także z dawien dawna obecna jest na tym terenie, na tzw. Zakamionku, czego ślady odnajdziemy we wspomnianym skansenie.
Rozrzewnił mnie parodniowy wypad w tamte strony; wszak w jednym z sołectw gminy - Orawce, spędzałem z rodzicami wakacje, jeszcze byli razem, jakieś 60 lat temu. Co zostało w pamięci? Zapach z pobliskiego tartaku, ojca motor, wyjazdy wozem z gospodarzami na targ koni w Jabłonce, i kwaśne mleko, wynoszone przez gaździnę w glinianym garnku z piwnicy; zimne i zastygłe tak, że można było kroić je nożem. Za takie mleko oddałbym dziś Chivas Regal niechby nawet z Jackiem Danielsem. I Lagavulin też. Acz być może to już przejaw nie tyle rozrzewnienia, co nadmiernej nostalgii, a może już desperacji, w której trwanie mogłoby prowadzić do zatracenia. Nie daj Bóg - w abstynencji.
Wracam zatem do życia. Do życia w Zubrzycy Górnej. Nawet powiedziałem Joli, że mógłbym tam osiąść. Kiedyś, kiedyś. Jak już będzie bliżej niż dalej. Choć to nigdy nie wiadomo. "Daj mi, Panie, rozpoznanie, /czy mam oddać się na złom? /Czy, dostawszy tęgie lanie, /jeszcze nie pchać się na prom?" - prosiła Osiecka. Dał?
Pewnie będę wracał do tej kojącej ciszy, do szemrzącego potoku. Na orawskiej ziemi spokojnie i miło, a i przyjezdnych niewielu. Bo ci gnają dalej - to na Krowiarki, to do Zawoi. Na Babią Górę.
Byle dalej, byle dalej...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?