Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz, który słuchał ludzi

Katarzyna Hołuj
Burmistrz Marcin Pawlak
Burmistrz Marcin Pawlak FOT. ANNA KACZMARZ
Wspomnienie. Przyjaciele, samorządowcy i mieszkańcy Dobczyc zapamiętali Marcina Pawlaka jako człowieka wyjątkowego. Miał dar mówienia – chciało się go słuchać. I słuchania, a właściwie wsłuchiwania się w innych.

Jego kolega z sąsiedniej gminy Raciechowice, wójt Marek Gabzdyl poznał go w 1989 roku, jeszcze jako działacza Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Kiedy Marcin Pawlak został burmistrzem, przez cztery lata był jego podwładnym pracując jako kierownik jednego z referatów w UGiM Dobczyce.

– Człowiek nietuzinkowy: odważny w podejmowaniu wyzwań, otwarty na pomysły innych. Trudno go wpisać w ramy urzędnika. To menadżer, który widział więcej i chciał więcej, ale cały czas z podtekstem: dla mieszkańców, dla społeczności – mówi o zmarłym burmistrzu Dobczyc.

Dwa lata temu czytelnicy „Dziennika Polskiego” przyznali Marcinowi Pawlakowi tytuł „Najbardziej wpływowego” człowieka powiatu myślenic­kiego. On, z typową dla siebie skromnością i pokorą, mówił, że nigdy nie zależało mu na byciu wpływowym, za to zawsze na skuteczności. I taki był.

Inny z samorządowców z naszego powiatu – burmistrz Sułkowic Piotr Pułka– nie znał burmistrza Pawlaka tak blisko jak wójt Gabzdyl, ale mówi że ilekroć poprosił go o radę, zawsze ją otrzymywał.

– Był gotów poprowadzić za rękę, żeby sprawę doprowadzić do końca – mówi. Cenił i podziwiał jego dar oratorstwa. – Jego wystąpienia były klasą samą w sobie – mówi Piotr Pułka.

Umiał nie tylko pięknie mówić. Umiał także słuchać. Kiedy z kimś rozmawiał, poświęcał mu całą swoją uwagę. Nie traktował spraw, ani tym bardziej ludzi, zdawkowo i powierzchownie. Słuchał, kiedy ktoś przychodził do niego ze swoim problemem. I słuchał, kiedy sam szukał rozwiązania jakiejś sprawy.

Marszałek województwa małopolskiego Marek Sowa mówi: – Nauczyłem się od niego, że jak pojawia się problem to zawsze warto go skonsultować z różnymi ludźmi, nawet mającymi inne od naszych poglądy.

Sam burmistrz Pawlak mówił tak: – W końcu nikt nie zjadł wszystkich rozumów. Ja też nie. Nie mam patentu na mądrość, ale mam patent na słuchanie, na wyciąganie wniosków, staram się jak najlepiej odczytywać ludzkie oczekiwania.

Nigdy nie ukrywał, a wręcz podkreślał fakt, że pochodzi z biednej chłopskiej rodziny. Wychowano go w wierze i pozostał jej wierny do końca. Biskup Jan Szkodoń, który przewodniczył mszy podczas pogrzebu podkreślał, że nie było obowiązku, nie było wydarzenia, które by powstrzymało Marcina Pawlaka przed uczestnictwem w niedzielnej mszy świętej.

Wiara dodawała mu sił w najtrudniejszych dla niego momentach, a tych nie brakowało. Mówił, że przez długi czas najtrudniejszą rzeczą, z którą przyszło mu się mierzyć, było fałszywe oskarżenie o przyjęcie łapówki. Ale dwa lata temu przeżył śmierć ukochanej córki. Potem zmarli jego brat i szwagier.

Wojewoda małopolski Jerzy Miller wspomina znamienną scenę z pogrzebu córki burmistrza – Agnieszki – kiedy Marcin Pawlak, ojciec i mąż, skupił wokół siebie rodzinę. Wzięli się za ręce i tak stanęli nad grobem córki i siostry. – Wierzył w to, że ludzie razem potrafią wszystko znieść i tak samo, że razem potrafią wszystko osiągnąć.

– Zawsze myślał o innych. O wszystko się troszczył. Nie grał na siebie. Zależało mu na tematach, na realizowaniu ich, nie na promocji siebie. Mało jest takich samorządowców – mówi marszałek Sowa.

Przyjaciel Marcina Pawlaka i radny miejski, Włodzimierz Juszczak, poznał go w latach 80-tych ubiegłego wieku, kiedy późniejszy burmistrz prowadził własną firmę. Już wtedy dostrzegł, że jak mało który pracodawca dba o pracowników. – Nie zdarzyło się, żeby podniósł na kogoś głos. Pilnował terminowości wypłat, ale także tego, aby każdy codziennie o odpowiedniej porze zjadł ciepły posiłek. Potem podobną dbałość przeniósł na samorząd, na pracowników gminy i na mieszkańców.

Dbał o ludzi także na inne sposoby. To wskutek jego decyzji z urzędu zniknęły wszystkie popielniczki, a razem z nimi możliwość palenia.

– Przyznam, że właśnie dzięki jego namowie sam rzuciłem palenie, a paliłem, wstyd się przyznać, niemało – mówi Włodzimierz Juszczak. Paradoksem jest, że burmistrz, który nigdy nie palił, zachorował na raka płuc, który doprowadził do jego śmierci.

Drzwi gabinetu Marcina Pawlaka zawsze były otwarte. Jak mówi Joanna Braś, asystentka burmistrza, ludzie przychodzili codziennie. Czasem z urzędowymi sprawami, a czasem bardzo osobistymi dramatami. – Niejedną osobę burmistrz wyciągnął z ciężkiej sytuacji. Wydawałoby się, że niektóre z nich są już stracone, a dziś żyją zupełnie normalnie – mówi pani Joanna.

– Nikomu nie odmówił ani czasu, ani rozmowy. Zawsze wysłuchał – mówi Małgorzata Nowak, mieszkanka Dobczyc.

– Kiedy mój mąż zachorował, też na nowotwór, tyle, że białaczkę, nie mieliśmy pieniędzy na leczenie. Burmistrz najpierw pomógł mi się otrząsnąć, wspierając mnie w organizacji pikniku charytatywnego i akcji oddawania krwi dla męża. Potem znów podał mi pomocną dłoń przy organizacji pogrzebu, a na końcu pomógł mi załatwić mieszkanie socjalne. Dlatego, choć nie znaliśmy się wcześniej, pozwalam sobie mówić, że straciłam przyjaciela, a w księdze kondolencyjnej napisałam „Dziękuję, że był dla nas: słabych, biednych i schorowanych”.

Nawet po śmierci zatroszczył się o innych. Życzeniem jego rodziny było bowiem, aby zamiast kupować kwiaty na pogrzeb, wesprzeć finansowo Hospicjum Domowe w Wiśniowej. Wiemy już, że do dnia pogrzebu na konto hospicjum wpłynęło ponad 6 tys. zł, a ponad 10 tys. zł zebrano do puszek podczas pogrzebu. Za te pieniądze planowany jest zakup najbardziej potrzebnego w opiece hospicyjnej sprzętu.

Ze swoim zastępcą Pawłem Ma­chnickim tworzyli wyjątkowo zgrany duet. Taki, w którym nie ma rywalizacji, gdzie dwie różne osobowości uzupełniają się niczym puzzle. Żegnając go Paweł Machnicki mówił:

– Marcin, Ty jesteś. Jesteś w naszych sercach, jesteś w naszych myślach, naszej pamięci. Jesteś naszym szefem, naszym burmistrzem, naszym liderem. Jesteś i bądź. Bądź spokojny. Bądź spokojny, że będziemy robić wszystko, aby to czego dokonałeś tutaj nie zmarnować, żeby to dalej rozwijać. Wiemy, że tam gdzie jesteś teraz, będziesz też bardzo zajęty, ale gdybyś się przypadkiem nudził, to pamiętaj o tym, że my tu potrzebujemy Ciebie i wspomnij o nas czasem i pomóż nam, czasem.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski