Sąd Okręgowy w Gdańsku na czas sprawy Amber Gold miał być twierdzą, jednak plany sprawnego prowadzenia poniedziałkowej rozprawy pokrzyżował alarm bombowy. Anonimowy telefon o podłożeniu bomby miał wstrzymać rozpoczęcie procesu.
WIDEO: Marcin P. zeznał, że zarabiał 200 tys. zł miesięcznie. Początek procesu ws. Amber Gold
Źródło: TVN24/x-news
Gdańska „okręgówka” już bez takich informacji zdecydowała się na wyjątkowe środki bezpieczeństwa w związku procesem Katarzyny i Marcina P. Wprowadzono specjalne karty wstępu ograniczające liczbę dziennikarzy i publiczności na sali rozpraw. W sądzie było również więcej policji, a dostać się do budynku można było tylko jednym wejściem.
Po telefonicznym alarmie okolica sądu otoczona została przez policyjny kordon, ale ostatecznie nie znaleziono niczego podejrzanego. Sprawę zaplanowaną na cały poniedziałek wznowiono dopiero krótko przed południem.
Marcin P. prosił o wyłączenie jawności na czas składania wyjaśnień. Ostatecznie sędzia Lidia Jedynak zadecydowała, że rozprawa jawna co prawda pozostanie, ale dziennikarze nie będą mogli publikować wyjaśnień eksszefa Amber Gold.
Co ciekawe, jeszcze na początku rozprawy sędzia zezwoliła na rozkucie Katarzyny P. Marcin P. musiał jednak pozostać w kajdankach. Sędzia poinformowała, że z informacji udzielonych przez konwojentów wynikało, iż zachodzi „wysokie ryzyko samouszkodzenia”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?