MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Błąd za błędem

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Zarówno Donald Tusk, jak i Ewa Kopacz winni byli w ubiegły wtorek być w Moskwie. Tego właśnie wymagały polskie interesy. Oboje winni byli się tam znaleźć – rzecz jasna, jako osoby całkowicie prywatne.

Jednak cała Rosja wiedziałaby doskonale, że to nie kto inny, ale tylko Polacy poczuli imperatyw osobistego oddania hołdu zamordowanemu Borysowi Niemcowowi. A Rosjanie to naród bodaj najbardziej w Europie ceniący symbole.

Właśnie wtedy gdy zmasowana putinowska propaganda przedstawia im niemal każdego dnia Polskę jako kraj wrogi, a Polaków – jako amerykańskich sługusów bez honoru, to był ten jedyny i unikalny moment dla tego rodzaju manifestacji.

Obecność Tuska i Kopacz nad mogiłą Borysa Niemcowa byłaby na długo zapamiętanym w Moskwie znakiem bliskości i wzajemnej empatii Polaków i Rosjan, na przekór putinowskiej propagandzie. Nie mówiąc już o tym, że ta obecność należała się osobiście jednemu z najodważniejszych i najbardziej życzliwych naszemu krajowi Rosjan, będącego ofiarą (jak to powiedział Władimir Bukowski) „państwowego morderstwa”.

Trudno zrozumieć logikę wysyłania tam marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Takie osoby, które piastują najwyższe protokolarnie funkcje, ale o których wszyscy wiedzą, iż pozbawione są politycznego znaczenia, wysyła się na ceremonie w krajach, z którymi nie wiążą nas istotne interesy. Borusewicz byłby świetnym naszym reprezentantem na koronacji króla Maroka albo na ślubie następcy tronu Papui-Nowej Gwinei.

Nawet gdyby udało mu się dostać do Moskwy, nie miałoby to przecież żadnego symbolicznego znaczenia. Nietrudno też było przewidzieć, że Putin wykorzysta okazję, aby w sposób upokarzający odmówić polskiemu marszałkowi prawa wjazdu do Rosji, skoro Unia wcześniej takimi sankcjami obłożyła przewodniczącego Dumy Naryszkina. Moskwa nie mogłaby zaś tego zrobić ani w stosunku do szefa Rady Europejskiej, ani do premiera państwa należącego do UE. Ani Tusk, ani Kopacz – niestety – nie są jednak politykami, którzy mieliby na tyle wyobraźni, aby dostrzec takie wyjątkowe „momenty graniczne” w relacjach między narodami.

Tusk zresztą dał tego spektakularne dowody, nie umiejąc się właściwie i z godnością zachować wobec Putina tuż po katastrofie smoleńskiej. Wygląda na to, że oboje woleli raczej oglądać się i tym razem na sposób postępowania polityków zachodnich, nie rozumiejąc, że odmienne zachowanie polskich przywódców dawało tym większą szansę na zauważenie przez Rosjan polskiego gestu i uzyskanie pożądanego efektu symbolicznego.

Jakby tego było mało, zaraz potem wicepremier Piechociński oznajmił, że Ukraina się już prawie zawaliła i wkrótce będą w Polsce „setki tysięcy uchodźców”. Wyjaśnił także dziennikarzowi Reutera, że choć rewolucja ukraińska miała pewne zalety („tworzy się naród”), to jednak „zawiodły elity polityczne” Ukrainy.

Jeszcze tego samego dnia polski wicepremier stał się ulubieńcem putinowskiej propagandy, która dostała świetny argument na potwierdzenie swej wiarogodności. Widzicie – mówią teraz Rosjanom moskiewscy propagandziści – nawet Polacy, tacy przyjaciele Majdanu, doszli do wniosku, że Ukraina się rozpada z winy swojego rządu! A przecież Putin powtarza to od wielu miesięcy!

Trudno, doprawdy, o bardziej szkodliwe i nijak niemające się do prawdy enuncjacje polskiego rządu. Piechociński i jego partyjny kolega Jarubas sprawiają ostatnio wrażenie, jakby celowo chcieli osłabić pozycję międzynarodową Ukrainy i unieważnić powszechne w świecie przekonanie o polskiej solidarności z niepodległościowymi dążeniami Ukraińców.

I jeszcze w kwestii poziomu elit. Uważnie obserwując scenę polityczną tak w Warszawie, jak i w Kijowie, z przekonaniem i satysfakcją zamieniłbym Piechocińskiego i Kopacz na Poroszenkę i Jaceniuka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski