Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biała Gwiazda nie sczerwieniała!

Ryszard Niemiec
Preteksty. Niedługo świętować będziemy 26. rocznicę narodzin III Rzeczypospolitej, a w świadomości niektórych krakowskich kibiców kołacze się mentalność z poprzedniej epoki...

W pewnych aspektach stadionowego dopingu dostrzec można nasilenia niewygasłych stereotypów, na przykład utożsamianie Wisły z klubem do cna spenetrowanym przez struktury milicyjno-esbeckie. Ich trwałość bierze się nie tylko z zapiekłości kibicowskiej, ale też z niewiedzy.

"Biała Gwiazda nie ma zbyt wiele powodów, aby się czerwienić" - napisałem ćwierć wieku temu, na wejściu w nową epokę, i od tamtego czasu zdania nie zmieniam. Tym bardziej że z perspektywy lat widać jeszcze bardziej, że tylko Wisła jako jedyna wyszła bez szwanku z próby "wody i ognia", jakiej poddane zostały wszystkie kluby przynależne w PRL do pionu gwardyjskiego - emanacji aparatu represji, skupionego w ówczesnym MSW. Uzasadnianie tej tezy nie wymaga specjalnego wysiłku, wystarczą otwarte oczy, by zobaczyć pustkę po klubach zrzeszenia Gwardia!

Tę warszawską wykreślono fizycznie z rejestru, Olimpia Poznań w stanie rozpadu, pamięć po kieleckich Błękitnych w fazie zaniku, a Arkonia Szczecin, Walter Rzeszów czy Gwardia Katowice i Lublin - to tylko dawne byty, których echa zamknięto na zawsze w zszywkach starych gazet. Wisła dostała bez przeszkód przepustkę do nowych czasów i wykorzystała ją z naddatkiem. Nie zamykała się w wąskich kręgach społeczności mundurowej, dzięki temu zdołała zachować przez całe czterdziestolecie 1949-89 mocne związki z etosem miasta. Potrafiła skupić we władzach klubu, a przede wszystkim w kierownictwach sekcji elity miejskie w osobach wybitnych ludzi nauki, artystów, twórców. Takie postaci, jak prof. Jan Janowski, rektor AGH, przyszły współarchitekt pierwszego, niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego, nie dały szans rodzimej odmianie sowieckiego Dynama. Będąc suwerenem sekcji koszykówki i wiceprezesem GTS, zgromadził wokół siebie niemały panteon naukowców, że wspomnę profesorów P. Stoka, J. Mikułowskiego-Pomorskiego, J. Lipca, L. Sadoka, którzy pełnili role swoistych buforów antysystemowych.

Pewnie dlatego udało się uniknąć losu innych resortowych klubów. To niemały powód do satysfakcji dla autorów wewnątrzklubowej transformacji, dający jednocześnie materiał uodporniający przed ciągle żywymi schematycznymi ocenami przeszłości. O ile jednak mają one jakieś historyczne odniesienia, podnoszone przez zwaśnione z Białą Gwiazdą grupy kibicowskie w kraju i samym Krakowie, to zdumienie budzi inna, zgoła wewnętrzna, piramidalna kontestacja, szukająca iunctim pomiędzy służbami policyjnymi a niegdysiejszymi MO i SB!

Służy niektórym, mniej zorientowanym, którym jednocześnie bliżej do półświatka bezprawia, do uzasadnienia nadużywania wolności kibicowania, polegającego na podważaniu i zohydzaniu roli tych, którym powierzono zadanie troski o ład i porządek na stadionach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski