Ostatni etap wyścigu z Muszyny do Starego Sącza był trudny, poza tym rozgrywany w zimnie i deszczu.
W ogóle był to strasznie ciężki wyścig, mam tu też na myśli etap wokół Jodłownika, gdzie pierwszy raz od trzech lat na metę przyjechała większa grupa, a mnie udało się go ukończyć bez większych strat.
Nie czułem się w roli faworyta. Dziwnie się układał ten ostatni etap, jechała duża grupa zawodników, nikt nie chciał odpuścić żadnego odjazdu i wydawało się, że będzie tak do końca.
Jednak na ostatnim podjeździe pod premię górską wyszło, ile kto zostawił energii na tym wyścigu, bardzo wielu zawodników straciło werwę. Co do mojej dyspozycji, to jestem zaskoczony, bo jechało mi się wspaniale. Zrobiła się mała grupka, z której udało się jeszcze oderwać i walczyć na mecie o wygraną.
14 sekund zabrakło do triumfu w całym wyścigu, pozostaje niedosyt?
Wiedziałem, że tak będzie, bo wiedziałem, że Max Werda, z którym odjeżdżałem, jest bardzo szybkim zawodnikiem. Umie finiszować, poza tym w piątek wygrał etap, miał więc przewagę. Próbowałem go „oberwać”, przyjechać samotnie na metę, ale nie udało się. Ale i tak nie spodziewałem się takiego rezultatu, po piątkowym etapie nie sądziłem, że będę tutaj w trójce. Cieszę się.
Wcześniej był odjazd sześciu kolarzy, którzy uzyskali przewagę 2 min. Zachowaliście jednak spokój w peletonie.
Nie przejmowaliśmy się, mieliśmy tam swojego zawodnika – Kamila Gradka, jednego z naszych liderów, układało się to po naszej myśli, inni musieli się przejmować tym odjazdem. Nie zawsze da się wygrywać, ale pokazaliśmy, że w Polsce gramy pierwsze skrzypce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?