MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Będą śledzić każdy nasz krok

BK
Osman Chavez leczył się w Hondurasie, bo obawiał się, że w Polsce będzie dłużej dochodził do zdrowia. Fot. Andrzej Banaś
Osman Chavez leczył się w Hondurasie, bo obawiał się, że w Polsce będzie dłużej dochodził do zdrowia. Fot. Andrzej Banaś
– Dlaczego kilka tygodni przed zakończeniem poprzedniego sezonu wrócił Pan tak nagle do Hondurasu? Czemu zdecydował się Pan operować kolano w ojczyźnie, choć Wisła proponowała Panu zabieg w Polsce?

Osman Chavez leczył się w Hondurasie, bo obawiał się, że w Polsce będzie dłużej dochodził do zdrowia. Fot. Andrzej Banaś

PIŁKA NOŻNA. – Romell Quioto jest ojcem dziecka mojej siostrzenicy – zdradza OSMAN CHAVEZ, obrońca Wisły Kraków

– Miałem perspektywę chodzenia przez sześć tygodni o kulach. Tymczasem moje krakowskie mieszkanie ma dwa poziomy, musiałbym sporo chodzić po schodach. Nie miał się kto mną zajmować, chodzić po zakupy. Moja żona już wcześniej wróciła do Hondurasu. Musiałbym radzić sobie sam, a przecież miałem problemy z poruszaniem się. Obawiałem się, że tutaj moja rehabilitacja mogłaby przebiegać wolniej, bo ciągle musiałbym się gdzieś ruszać, a to nie byłoby wskazane. Władze klubu wyświadczyły mi przysługę, poszły mi na rękę.

– Ile jeszcze brakuje Panu, by dojść do pełnej formy?

– Pierwszy tydzień po powrocie do Polski poświęciłem na wzmocnienie mięśni. Czuję, że do pełnej dyspozycji brakuje niewiele, jestem gotów na 90 procent. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będę już trenował na pełnych obrotach.

– Kiedy w kwietniu wyjeżdzał Pan z Krakowa, atmosfera w klubie była gęsta. Na jaw wyszły problemy finansowe, niektórym graczom proponowano rozwiązanie umów. Gdy opuścił Pan Kraków tak nagle, zaczęto spekulować, czy jeszcze wróci Pan do Wisły.

– To, że nie było mnie w Krakowie, nie oznacza bynajmniej, że problemy drużyny mnie nie dotknęły. Czuliśmy frustrację z powodu naszych wyników, bo przecież Wisła to klub aspirujący do wielkich rzeczy. Na szczęście w moim przypadku nie doszło do rozmów o rozwiązaniu kontraktu i mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie. Jestem zadowolony z pobytu w Wiśle i nadal chcę się tu rozwijać. Przyczyny mojego wyjazdu były czysto praktyczne, związane z kontuzją.

– Dlaczego polecił Pan Wisłę Romellowi Quioto? Klub przeżywający kłopoty finansowe to dobry pracodawca?

– Doskonale zdaję sobie sprawę, że tego typu problemy to rzecz tymczasowa, przejściowa. Nigdy nie opowiadałabym o Wiśle złych rzeczy. Wszyscy czasem przechodzimy trudniejszy okres. Najważniejsze, że w Wiśle ciągle stawia się przed piłkarzami ambitne cele. To odpowiedni klub, by się rozwijać. Widzę tu więcej pozytywów niż negatywów. Dlatego właśnie poradziłem Romellowi, by spośród opcji, które miał, wybrał właśnie Wisłę.

– Znacie się dobrze?

– Romell jest ojcem dziecka mojej siostrzenicy, więc właściwie jesteśmy rodziną. Cieszę się, że do Wisły trafi mój kolega, a jednocześnie mój rodak. Razem będziemy rozsławiać hon_du_raską piłkę w Europie. Mamy jak w banku, że media w Hondurasie będą teraz śledzić każdy nasz krok w Polsce (śmiech).

– Czym styl gry Quioto różni się od tego, co prezentuje Cwetan Genkow?
– Na pewno to inny typ zawodnika niż Cwetan. Atutem Romella jest jego szybkość i refleks. Cwetan natomiast ma przewagę doświadczenia. To zawsze jest bardzo ważne i Romell będzie mógł się od niego uczyć.  Widziałem sporo meczów Romella. To bardzo ruchliwy napastnik, zwinny i szybki. Ma wielki ciąg na bramkę. Czai się w polu karnym, czeka na  błąd obrońców i go wykorzystuje. Jest lisem pola karnego, myśliwym. Romell to facet, który w pewnym momencie pojawił się znikąd i zaczął strzelać gola za golem. To pozwoliło mu w krótkim czasie zyskać sobie wielką renomę  w Hondurasie.

– Przybył Panu nowy rywal do miejsca na środku obrony, Arkadiusz Głowacki.

– Wiele o nim słyszałem. Wiem, że to jedna z klubowych legend. Ma wielki autorytet w drużynie i u wszystkich ludzi związanych z Wisłą. Będę za_dowolony, jeśli któregoś dnia będziemy mogli razem zagrać. Ja nie mam rywali, wszyscy jesteśmy drużyną. Rywalami są dla mnie Lech czy Legia. Znam swoją wartość i jestem świadomy swoich umiejętności. Nie niepokoję się rozmyślaniem o swojej przyszłości. To Bóg otwiera przede mną kolejne drzwi. Wszyscy chyba znamy historię Mojżesza, przed którym otworzyło się Morze Czerwone. Tak samo jest ze mną.

– Nie rozmyśla Pan nerwowo o przyszłości, ale w jednym z wywiadów nie wykluczył Pan odejścia z Wisły. Ponoć są kluby zainteresowane Pana osobą, choć konkretów na razie brak.

– Tak, ale zawsze podkreślałem, że będę grał tam, gdzie Bóg mnie będzie widział. Nie szukam na gwałt sławy czy okazji, by się wzbogacić. Najważniejsze dla mnie jest życie w zgodzie z Bogiem. To najlepsze, co mnie spotkało. Tak naprawdę nie jest ważne, kto wygrał Ligę Mistrzów czy Euro. Niczego nie da się porównać z tym szczęściem, które Bóg nam daje.

Rozmawiała Justyna Krupa

 

Damian Buras piłkarzem Wisły

Syn Clebera nie będzie grał dla „Białej Gwiazdy”

Wisła Kraków pozyskała piłkarza Hutnika Nowa Huta Damiana Burasa. 18-letni pomocnik związał się z klubem z ul. Reymonta trzyletnią umową. Buras był obserwowany przez skautów „Białej Gwiazdy” od dłuższego czasu. Już rok temu Wisła chciała sprowadzić tego zawodnika do zespołu Młodej Ekstraklasy, ale wolał on wtedy zostać w Hutniku i powalczyć o awans do III ligi. Po zakończeniu sezonu Buras został zaproszony na testy przez „Białą Gwiazdę”. Wziął udział w dwóch sparingach – z Podbeskidziem i Unią Tarnów. Szczególnie dobrze zaprezentował się w pierwszym z tych spotkań. M.in. to przesądziło, że w Wiśle zdecydowano się pozyskać tego piłkarza.

Buras został włączony do kadry pierwszego zespołu Wisły i wczoraj wyjechał razem z drużyną na zgrupowanie do Prusimia w Wielkopolsce. Do autokaru razem z kolegami nie wsiadł natomiast Lucas Guedes, syn byłego gracza Wisły, Clebera. Wszystko wskazuje na to, że Lucas w Wiśle nie będzie już grał. Klub co prawda zaproponował utalentowanemu zawodnikowi kontrakt, ale jego rodzice podjęli decyzję o powrocie na stałe do Brazylii.    

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski