Banki grożą rządowi, frankowicze się smucą

Szef sejmowej komisji Kazimierz Kleina (PO) zamówił w Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) i Narodowym Banku Polskim (NBP) opinie na temat skutków wejścia w życie ustawy po poprawce SLD, którą niespodziewanie przegłosowano 5 sierpnia. Obarczała ona banki 90 procentami kosztów przewalutowania.

KNF i NBP, a także Komitet Stabilności Finansowej oszacowały, że poprawka sprawi, że banki stracą ponad 20 mld zł. To zdaniem Kleiny narusza ich stabilność. - Ustawa stawia w lepszej sytuacji osoby z kredytami we frankach od osób z kredytami w złotych - dodał Kleina.

Według frankowiczów oferta rządu ma poróżnić poszkodowanych.Przypomnijmy, pierwotny projekt ustawy zakładał przewalutowanie kredytów we frankach do 2020 r. Dotyczyło to osób, które kupiły mieszkanie o powierzchni do 75 mkw. lub dom do 100 mkw. i nie posiadały innych lokali mieszkalnych. Koszty przewalutowania miały rozkładać się po połowie na kredytobiorcę i bank. Przegłosowana poprawka SLD spotkała się z wielkim protestem banków. A potem z szybką kontrą.

- Bezczelność i arogancja banków, które wypuściły na rynek ponad 700 tys. toksycznych kredytów we frankach szwajcarskich, właśnie doszła do zenitu - komentuje Krzysztof Oppenheim z biura nieruchomości Oppenheim Enterprise, w reakcji na listy protestacyjne, wysłane m.in. przez Com-merzbank (właściciel Mbank), General Electric (BPH), Raiffeisen i BGŻ BNP Paribas. Jeszcze przed głosowaniem nad ustawą, właściciele banków grozili polskim władzom pozwami i roszczeniami. Rozważali podjęcie kroków prawnych, jeśli ustawa wejdzie w życie.

Oppenheim uważa to za dowód siły lobbingu bankowego w Polsce. - To wina polityki lat 90. i bezmyślnej prywatyzacji banków. Było to konsekwencją "pomocy" zagranicznych doradców w osobach George'a Sorosa i Jeffreya Sachsa, co w Polsce nazywamy planem Balcerowicza - mówi. - Sprzedaż banków zagranicznym inwestorom to tak samo dobry pomysł, jak sprywatyzowanie wymiaru sprawiedliwości. Potrzebujemy repolonizacji banków - kwituje.