MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bajeczki o Ameryce

Redakcja
Zupełnie nie rozumiem przekonania części polskich polityków i komentatorów, że zwycięstwo Obamy w amerykańskich wyborach to dla Polski zła wiadomość. I że gdyby w Białym Domu zapanował Romney, to nagle stalibyśmy się dla USA ważnym partnerem.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Uważam takie opinie za przejaw nadmiernego idealizmu u jednych, a u drugich za objaw typowo polskiej manii wielkości (kompleksu niższości?). Zdajmy sobie wreszcie sprawę, że polityka USA i fakt, że kraj ten od dziesięcioleci jest supermocarstwem, polegają między innymi na tym, że cokolwiek by kandydaci na prezydentów mówili w czasie kampanii, to po wyborach kierują się racją stanu. A ta w wymiarze amerykańskim zakłada, że polityka mocarstwa jest w dużej mierze oparta na kontynuacji, a jej wektory nie zmieniają się jak chód pijanego.

Przekonanie niektórych, że jak rządzi demokrata, to mamy do czynienia z łagodnym barankiem, a gdy u steru jest republikanin, to mamy krwawego jastrzębia – jest mitem, delikatnie mówiąc. Bo kto niby rządził w Białym Domu podczas obu wojen światowych? Demokraci Wilson i Roosevelt. Kto wydał zgodę na desant w kubańskiej Zatoce Świń oraz wysłał wojska do Wietnamu? Demokrata Kennedy. Kto zaatakował Serbów w Bośni i zakończył krwawą wojnę na Bałkanach? Demokrata Clinton.

Zarówno naiwni pacyfiści, bezmyślnie gloryfikujący "delikatność” demokratów, jak i zwolennicy używania siły, przeceniający radykalizm republikanów – starają się nie widzieć prostych faktów. Ci ostatni uważają na przykład, że republikanie o wiele lepiej znają się na polityce zagranicznej. Proszę, nie rozśmieszajcie mnie.

Taki Romney. Wydawałoby się, że zjadł zęby na kwestii irańskiej i ma w małym palcu detale przyszłych kroków wobec Teheranu, a jednak w ostatnich dniach kampanii palnął (zresztą nie pierwszy raz), że Syria jest dla ajatollahów ważna, bo dzięki niej Iran ma dostęp do morza. Pewnie nie słyszał nic o setkach kilometrów wybrzeża nad Zatoką Perską. A może nie kojarzy Persji z Iranem?

Wracając do kwestii polskiej. Zdajmy sobie wreszcie sprawę, że w porównaniu z wieloma innymi strategicznymi częściami świata, żyjemy w (na razie) spokojnym regionie i wielki amerykański słoń nie ma czasu, by zajmować się stękaniem wiecznie niezadowolonej polskiej mrówki. Mając na plecach nastawioną coraz bardziej "anty” Amerykę Południową, Bliski Wschód, Pakistan, rozpychające się Chiny, ogarniające swymi wpływami Afrykę i dążące do eskalacji konfliktu na Morzu Południowochińskim – byłoby głupotą, gdyby Amerykanie przejmowali się Polską. Powtarzam to już trzeci raz w tym samym miejscu. Zamiast oglądać się na sojusze, na których niemal zawsze wychodziliśmy źle, zadbajmy najpierw o siebie sami. Z silnym partnerem każdy będzie chciał się przyjaźnić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski