Wystarczy zapytać druhów, którzy często na miejsce wypadków docierają jako pierwsi. Łatwiej spotkać dorosłego, który trzymając w ręce telefon nagrywa to co się dzieje, niż takiego, który udzielałby pomocy poszkodowanym, zanim przyjedzie straż lub pogotowie. A przecież każdy ratownik powie, że najbardziej liczą się pierwsze 4 minuty.
Liczy się czas, nasze umiejętności, a może bardziej odwaga udzielenia pierwszej pomocy. Dorosłym często jej brakuje. A wystarczy sobie przypomnieć niedawny wyczyn 6-letniego Bartka, który kiedy jego mama zemdlała, a taty nie było w domu, zachował zimną krew i zaalarmował straż pożarną.
Albo wystarczyło widzieć Dziecięcą Drużynę Pożarniczą OSP Gruszów, jak na strażackim pikniku dała pokaz pierwszej pomocy. Gdyby tak każdy dorosły potrafił tyle co te maluchy, z takim zapałem rwał się do pomocy...Takiego „zdziecinnienia” na starość sobie i Państwu życzę.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?