Mężczyzna uzbrojony w dwie meczety mające po około 40 cm długości zaatakował wczoraj żołnierzy patrolujących okolice paryskiego Luwru. - To był akt o charakterze terrorystycznym - przyznał prezydent Francois Hollande, dodając, że zagrożenie atakiem cały czas istnieje.
Zdaniem policji, napastnik został ciężko ranny, gdy inny z żołnierzy zaczął do niego strzelać. Działał najprawdopodobniej sam, choć nie jest to jeszcze całkowicie potwierdzone, jak przyznał prok. Francois Molins.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że chodzi o 29-letniego Egipcjanina Abdallaha E.-H., który w ubiegłym tygodniu miał przyjechać do Francji z Dubaju. Zdaniem telewizji LCI nie był on jednak znany francuskim służbom i obecnie trwa weryfikacja, czy znajdował się w egipskich kartotekach.
Zanim został postrzelony, zranił jednego z żołnierzy, któremu jednak nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo.
Do ataku doszło przed godziną 10, tuż przy wejściu do Carrousel du Louvre, podziemnego centrum handlowego, które znajduje się przy muzeum. W pierwszych doniesień wynika, że w Luwrze przebywało wtedy około tysiąca turystów. - Powiedzieli nam, że mamy opuścić muzeum - to było naprawdę przerażające - relacjonował 52-letni Kanadyjczyk John O’Shea, który przybył do francuskiej stolicy wraz z żoną i dziećmi.
Kierując się w stronę patrolujących żołnierzy napastnik miał krzyczeć „Allahu akbar”. - Sprawdziliśmy, co znajdowało się w dwóch plecakach, które miał przy sobie. Nie było tam ładunków wybuchowych - powiedział prefekt paryskiej policji Michel Cadot. - Mamy do czynienia z atakiem osoby, która bez wątpienia była agresywna i stanowiła bezpośrednie zagrożenie. Jej słowa świadczą o tym, że chciała przeprowadzić atak terrorystyczny - mówił Michel Cadot. Również francuski premier Bernard Cazeneuve jest przekonany, że to, co się stało w Paryżu, było atakiem terrorystycznym. Paryska prokuratura już wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa.
Siły bezpieczeństwa ewakuowały obszar wokół najczęściej odwiedzanego muzeum na świecie. To jedna z najlepiej chronionych części Paryża.
- Sytuacja została opanowana, ale zagrożenie terrorystyczne istnieje cały czas, musimy stawić mu czoło - powiedział wczoraj prezydent Francois Hollande, który przebywał na szczycie Unii Europejskiej na Malcie. Pochwalił też żołnierzy, którzy uniemożliwili atak napastnikowi i zapobiegli tragedii - za odwagę i determinację.
Przypomnijmy, że to już kolejny atak w ostatnich miesiącach we Francji, a szczególnie w Paryżu. Dlatego na ulicach francuskich miast, oprócz żandarmów, pojawili się również żołnierze. Najpierw - po atakach przed dwoma laty na redakcję „Charlie Hebdo” oraz w listopadzie 2015 w okolicach Stade de France i w centrum Paryża - było ich 10 tysięcy. W ostatnim czasie liczba ta zmniejszyła się do 7 tysięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?