Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Mimo ograniczonych treningów Elżbieta Gabryszak odnosi sukcesy w łyżwiarstwie figurowym

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Elżbieta Gabryszak z trenerką Iwoną Mydlarz-Chruścińską.
Elżbieta Gabryszak z trenerką Iwoną Mydlarz-Chruścińską.
Rozmowa z ELŻBIETĄ GABRYSZAK, mistrzynią Polski juniorek w łyżwiarstwie figurowym

- Ten sezon jest dla Pani pasmem sukcesów. Nie tak dawno udało się wywalczyć 5. miejsce w mistrzostwach Polski seniorek, a teraz z kolei jest złoty medal wśród juniorek.

- Wyniki cieszą mnie podwójnie, bo przecież nie mogę trenować tyle samo, co inni zawodnicy. Na co dzień uczę się w liceum w Krakowie, więc w Oświęcimiu mogę się poświęcić łyżwiarstwu tylko w weekendy. Trzeba mieć w sobie wielką determinację, żeby połączyć naukę ze sportem.
Trenerka Iwona Mydlarz-Chruścińska przy każdej okazji podkreśla, że - mimo tak skromnej dawki treningów – robi Pani spore postępy.

- Czy zgadza się Pani z opinią, że przy pełnych obciążeniach treningowych mogłaby być eksportową zawodniczką na arenie międzynarodowej w seniorskiej rywalizacji?

- Trudno mi jednoznacznie na to jednoznacznie odpowiedzieć. Już raz zerwałam z łyżwiarstwem. To było po skończeniu gimnazjum. Wydawało mi się, że nauka w liceum Zakonu Pijarów w Krakowie jest nie do pogodzenia z treningami w Oświęcimiu. Bez sportu wytrzymałam tylko dwa miesiące. Po rozpoczęciu nauki w liceum, przyszłam najpierw niezobowiązująco na weekendowy trening łyżwiarzy, żeby się trochę poślizgać. Potem postanowiłam spróbować swoich sił w zawodach. Okazało się, że nie mogę żyć bez łyżwiarstwa. Trenuję na tyle, na ile mogę. Nikt mnie do tego nie zmusza. Skoro są wyniki, to trzeba się cieszyć. W rywalizacji juniorskiej pokonałam Aleksandrę Rudolf z Axla Toruń, która w grudniu wygrała rywalizację solistek wśród seniorek.

- Inne dyscypliny mają swoich liderów, potrafiących ją pociągnąć nie tylko w kraju, ale także na arenie międzynarodowej. W łyżwiarstwie po zakończeniu kariery przez parę sportową Dorotę i Mariusza Siudków, także oświęcimian, nie ma Polsce ambasadora łyżwiarstwa. Może Pani podjęłaby się takiej roli, z myślą o rozwoju całej dyscypliny?
- Ja??? Ambasadorem?! Aż w takiej roli się nie widzę. Na razie muszę się skupić na tym, żeby za rok zdać maturę. Poza tym, w łyżwiarstwie nie ma dużych pieniędzy i możnych sponsorów, którzy wsparliby rozwój zawodnika, bo przecież łyżwiarstwo to dziesiątki godzin, w trakcie których trzeba dopracować elementy programów.

- Trenerka podkreśla, że łapie Pani sędziów za serce wdziękiem i radością z jazdy...

- Na lodzie jestem tak samo pogodna, jak w życiu prywatnym. Robię to, co lubię. Staram się interpretować programy, co ma przełożenie na oceny za wrażenie artystyczne. Może mam coś w sobie ze swojej idolki, Szwajcarski Sary Meier. Pamiętam, jak mimo kontuzji sięgnęła po mistrzostwo Europy. Zawsze była uśmiechnięta. Z humorem potrafiła przyjąć też porażki, bo przecież na karierę sportowca nie składają się tylko same sukcesy.

- Jakimi zaletami powinien się cechować łyżwiarz?

- Trzeba też być uzdolnionym muzycznie i tanecznie. Rozpoczynając naukę w gimnazjum chciałam się jeszcze zapisać na lekcje z tańca towarzyskiego, ale najzwyczajniej zabrakło mi czasu. Jeszcze w czasach nauki w Oświęcimiu miałem zajęcia z baletu.

- Jak Pani trafiła do łyżwiarstwa?

- Miałam cztery lata, kiedy starsza o siedem lat siostra zaprowadziła mnie na ślizgawkę. Pierwsze kroki na lodzie stawiałam w butach, bo wydawało mi się, że jazdy na łyżwach nie zgłębię (śmiech). Dzisiaj nie ma ona dla mnie tajemnic. Z perspektywy czasu widzę, jak wiele musiałam trenować, żeby dojść do obecnego poziomu.

- Nad czym musi Pani jeszcze pracować?

Na pewno nad potrójnymi skokami, czyli salchowem i toeloopem. Staram się je wykonywać, ale nie są do końca one dokręcane. W seniorach, gdzie te skoki są obowiązkowe, trochę się stresowałam podczas przejazdu. W rywalizacji juniorskiej nie byłam spięta. Inna sprawa, że przed mistrzostwami ze względu na ferie zimowe, miałam trochę czasu na trening w Oświęcimiu.

- Władze powiatu od września nie przyjęły łyżwiarzy do pierwszej klasy liceum w SMS, więc - jak w czerwcu szkolne mury opuści ostatni rocznik – możliwości treningowe zostaną mocno ograniczone...

- Na razie razem z trenerką mamy zaplanowany okres przygotowawczy do nowego sezonu. Co z tego wyjdzie,czas pokaże. Być może rzeczywistość podejmie za mnie decyzję, żebym całkowicie poświęciła się nauce.

- Czym się Pani interesuje poza uprawianiem sportu?

- Może wielu to zdziwi, ale lotnictwem i astronautyką. Mam smykałkę do nauk ścisłych, bo obecnie uczę się w klasie, gdzie największy nacisk kładzie się na matematykę, fizykę i informatykę. Interesuje mnie lotnictwo wojskowe, choć nikt z mojej rodziny nie był żołnierzem zawodowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski