Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Lewy” często był spięty, a media go podpuszczały

Rozmawiał Sebastian Staszewski
Waldemar Fornalik (z prawej) kadrę przejął po Euro 2012 i prowadził ją do paźdzernika następnego roku
Waldemar Fornalik (z prawej) kadrę przejął po Euro 2012 i prowadził ją do paźdzernika następnego roku Tomasz Bołt
Rozmowa z WALDEMAREM FORNALIKIEM, byłym trenerem reprezentacji Polski, obecnie Ruchu Chorzów

- Jaka jest ta nasza ekstraklasa?

- Wymagająca przede wszystkim. Konkurencja jest naprawdę duża. Poziom idzie do góry - zespoły, które niedawno walczyły o utrzymanie, teraz rywalizują jak równy z równym z Legią. Tabela stanęła na głowie.

- Piłkarze w Polsce grają za dużo?

- Nie twierdzę, że za dużo, ale za mało jest czasu na regenerację. Sumując granie, biegamy o miesiąc dłużej niż Bundesliga! Gdzie czas na urlopy? Kiedy się przygotować? Liczbę meczów mogę zaakceptować, ale dajmy ludziom odsapnąć.

- Prezes Legii Bogusław Leśnodorski wyliczył, ile meczów gra rocznie klub, który występuje w europejskich pucharach. Dla Ruchu, który o pucharach na razie tylko marzy, obecna formuła ligi to również problem?

- Legia czy Lech, jeśli dobrze pamiętam, miały ostatnio więcej meczów niż Barcelona. Wcześniej przecież zaczynali eliminacje do Ligi Europy i Ligi Mistrzów. I dla nich to wielki problem. Czy nasze kluby są na to gotowe?

- Leśnodorski twierdzi, że nie.

- I ja się z nim zgadzam. Nawet Chelsea ma z tym kłopot, a co tu dopiero mówić o zespołach z naszego kraju? Trzeba się nad tym zastanowić.

- Jest Pan więc za powrotem do formuły ligi z szesnastoma zespołami, bez fazy finałowej i podziału punktów?

- Moim zdaniem optymalnym rozwiązaniem byłoby powiększenie rozgrywek do osiemnastu drużyn. Tak funkcjonuje większość lig w Europie. To złoty środek.

- Porozmawiajmy o reprezentacji Polski. Patrząc na zespół Adama Nawałki, kadra nie różni się znacząco od tej, którą Pan powoływał. Inne są na pewno wyniki. A gra?

- Reprezentacja nabrała doświadczenia, bo przeszła eliminacje mistrzostw świata. Tam zderzyliśmy się z trudnymi sytuacjami, o które piłkarze stali się bogatsi. A dzięki temu lepsi. Widać stabilizację. Poza tym zawodnicy się rozwinęli. Przecież nie można porównywać Roberta Lewandowskiego z okresu dortmundzkiego z tym obecnym. Albo Krychowiaka. Kiedy ja byłem selekcjonerem, on dopiero uczył się poważnego futbolu w Reims. Dziś chcą go najlepsze kluby świata z Arsenalem na czele.

- Pytałem jednak o grę. Pana drugi mecz z Anglią był lepszy niż wygrane spotkanie z Niemcami w Warszawie?

- Nie mnie to oceniać. Dwa ostatnie mecze - z Ukrainą i Anglią - zagraliśmy całkiem nieźle. Zabrakło nam tylko skuteczności.

- Co zrobił Nawałka, czego Pan nie zrobił? Chodzi o atmosferę?

- Ja zawsze podkreślałem, że w moich czasach atmosfera w reprezentacji była dobra. Nie mieliśmy takiego wsparcia mediów, czasami byliśmy osaczeni, ale to pewnie wina wyników. Żadna wymówka, ale tak było.

- Nie zgodzę się z tym, co mówi Pan o atmosferze panującej w tamtej kadrze. Pamiętam mecz w Gdańsku z Danią. Lewandowski przez 77 minut nie reagował na Pana uwagi. Machał tylko rękoma, zrzucał winę na kolegów. A kiedy go Pan zmienił, przeszedł obok Pana bez słowa. Co się wtedy wydarzyło?

- Rozmawiałem później z Robertem. Wyszła z niego frustracja. Współpraca drużyny z nim nie wyglądała wtedy najlepiej. W Gdańsku nic szczególnego się jednak nie zdarzyło.

- Wyglądało to inaczej. Jak opisałby Pan swoje relacje z „Lewym”?

- Zawsze ceniłem sobie współpracę z Robertem. Doceniałem jego profesjonalizm, wielkie zaangażowanie w sprawy reprezentacji. Wszyscy widzieliśmy jednak, że Robert często był spięty. Za bardzo mu zależało. Media go podpuszczały, liczyły minuty bez bramki. On za mocno chciał się przełamać i mu nie wychodziło. Pojawiła się złość. A kiedy zaczęło mu wpadać, odblokował się.

- Może odmieniła go opaska kapitańska, którą dostał od trenera Nawałki?

- Mogło tak być. Nie wykluczam tego. Odpowiedź na to pytanie zna jednak tylko sam Lewandowski.

- Pan nie myślał o tym, aby mianować go kapitanem?

- Nie rozważałem tego. Kuba Błaszczykowski był kapitanem, na koncie miał najwięcej meczów w kadrze i nie chciałem niczego zmieniać.

- Jeśli chodzi o atmosferę, to może psuli ją Ludovic Obraniak, Sebastian Boenisch czy Eugen Polanski? Część kadrowiczów piekliła się wówczas, że tzw. „farbowane lisy” zamiast się z nimi integrować, siedzą w swoich pokojach.

- To, jak ktoś spędza czas wolny, jest jego sprawą. Przecież nie mogłem nikogo zmusić, aby godzinami przesiadywał w grupie przy kawce. Problemu w tym nie widziałem. Moim zdaniem ta integracja przebiegała poprawnie.

- Zapewne wielokrotnie myślał Pan o błędach, które Pan popełnił. Jest jeden, którego żałuje Pan najbardziej?

- Nie ma trenera, który jest bezbłędny. Ja też taki nie jestem. Wielokrotnie analizowałem moją pracę i mam swój wewnętrzny ranking pomyłek. Proszę jednak pozwolić, że zostawię go dla siebie.

- A gdyby dostał Pan jeszcze raz propozycję prowadzenia kadry narodowej?

- Mam ten komfort, że takiej oferty nie dostanę.

- Nigdy nie mówi się nigdy…

- Gdybym miał jeszcze raz decydować - jeszcze raz powiedziałbym „tak”!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski