Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie auta trują. Co trzecie nie spełnia norm

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
W kwietniu policjanci otrzymali od miasta trzy urządzenia do pomiaru emisji spalin, ale rzadko z nich korzystają
W kwietniu policjanci otrzymali od miasta trzy urządzenia do pomiaru emisji spalin, ale rzadko z nich korzystają Fot. Piotr Drabik
Kontrowersje. Policjanci zbyt rzadko prowadzą kontrole samochodów, ale zapowiadają, że wkrótce to się zmieni

Co trzecie auto, kontrolowane w 2015 r. przez krakowskich policjantów, nie spełniało norm emisji spalin, a tym samym zwiększało smog. W dodatku działania policji są zbyt opieszałe. W sumie sprawdziła ona bowiem tylko 1033 samochody, dowody rejestracyjne straciło 306 kierowców. A najwięksi truciciele, czyli właściciele aut z silnikiem Diesla, praktycznie mogą się czuć bezkarni, bo brakuje urządzeń do badania tego typu pojazdów.

- Jeszcze w tym miesiącu nasze działania zostaną mocno zintensyfikowane - zapowiada nadkom. Tomasz Seweryn z krakowskiej drogówki.

Przypomnijmy, w kwietniu ub. roku miasto przekazało policji trzy analizatory spalin samochodowych za 36 tys. zł. Miał to być bat na trucicieli. Okazuje się jednak, że urządzenia były dotąd wykorzystywane przez policję bardzo rzadko. - Tysiąc skontrolowanych aut to skandalicznie mała liczba, biorąc pod uwagę setki tysięcy pojazdów, które codziennie jeżdżą po Krakowie. Będziemy apelować do miasta o zakup dodatkowych urządzeń, a do policji o intensyfikację działań - zapowiada Teodozja Maliszewska, wiceprzewodnicząca komisji infrastruktury w Radzie Miasta.

Najbardziej niepokojące jest jednak to, że z tego tysiąca przebadanych aut aż 30 proc. nie spełnia norm emisji spalin. - To pokazuje, że problem jest naprawdę duży. Co gorsza normy emisji spalin nie są spełnianie nie tylko przez bardzo stare auta, ale zdarzają się też te problemy w samochodach zaledwie kilkuletnich - przyznaje Tomasz Seweryn.

Marcin Żak ze Stowarzyszenia Ekspertów Techniki Motoryzacyjnej i Diagnostów Samochodowych zwraca uwagę, że gdyby kontroli było więcej, mogłoby się okazać, iż skala problemu jest jeszcze większa. Jego zdaniem największą odpowiedzialność za zatruwanie środowiska ponoszą sami kierowcy.

- Wciąż część aut nie trafia na badania diagnostyczne, tylko ma „zaocznie” podbijane dowody, ale to już coraz rzadszy proceder. Większym problemem jest to, że kierowcy - w przypadku awarii katalizatora służącego do filtrowania spalin - nie wymieniają go, bo to kosztuje nawet 4 tys. zł, lecz instalują za kilkaset złotych urządzenie imitujące katalizator - mówi Żak. - Dlatego potrzebne są wzmożone kontrole, szczególnie w Krakowie, gdzie wiadomo, jaka jest jakość powietrza - dodaje.

Za mało kontroli diesli

Tymczasem z danych, jakie otrzymaliśmy, wynika, że np. w sierpniu 2015 r. przy pomocy przekazanych przez miasto analizatorów policjanci skontrolowali tylko... 22 pojazdy. To mniej niż jedno auto na dzień. W grudniu tych urządzeń nie użyto w ogóle, bo musiały już przejść tzw. badania okresowe. W krakowskiej drogówce przekonują, że szczególnie w ostatnim czasie mieli wiele innych zadań i nie byli w stanie skupić się na badaniu emisji spalin. - Dużo funkcjonariuszy było zaangażowanych np. w pracę przy mistrzostwach Europy w piłce ręcznej. W najbliższym czasie na pewno kontroli będzie zdecydowanie więcej, by wyeliminować z ruchu pojazdy zanieczyszczające środowisko - zapowiada nadkom. Seweryn.

Liczba kontroli to jedno, ale problem tkwi również w tym, że przy pomocy przekazanych przez miasto urządzeń policjanci mogą badać tylko samochody napędzane benzyną lub gazem, a nie diesle, które są odpowiedzialne za największe zanieczyszczenia, bo tego typu silniki produkują bardzo duże ilości pyłu. I co ważne właśnie w dieslach katalizatory zużywają się najszybciej.

Miasto już w zeszłym roku zapowiadało, że będzie prowadzić rozmowy z policją na temat zakupu dodatkowego urządzenia do badania diesli, ale do dziś nic z tego nie wyszło. Obecnie policjanci mają do dyspozycji tylko jedno (swoje) urządzenie pozwalające badać tego typu auta. Jest ono jednak wykorzystywane jeszcze rzadziej niż analizatory kupione przez miasto. W okresie od lipca do grudnia 2015 roku przy jego pomocy skontrolowano tylko 25 pojazdów z silnikiem Diesla. Zatrzymane zostały dwa dowody rejestracyjne.

- Dla mnie to najbardziej niepokojące, bo idzie jasny przekaz, że ci, którzy trują najbardziej, mogą czuć się praktycznie bezkarni. A pamiętajmy, że po tzw. niskiej emisji wytwarzanej przez paleniska węglowe to właśnie zanieczyszczenia komunikacyjne są głównym powodem krakowskiego smogu - zaznacza Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.

Potrzebne są zmiany prawne

Miejscy radni z komisji infrastruktury mają zaapelować do gminy o jak najszybszy zakup urządzeń do badania diesli. A sami urzędnicy zapowiadają, że będą wnioskować do rządu o zmiany prawne, które pozwolą również straży miejskiej prowadzić kontrole emisji spalin w samochodach. Obecnie strażnicy takich uprawnień nie mają. - To jest naszym zdaniem rozwiązanie dobre, ponieważ dublowałoby kompetencje policji i jednocześnie zwiększyłaby się liczba kontroli - zauważa Witold Śmiałek, doradca prezydenta Jacka Majchrowskiego ds. jakości powietrza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski