Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister zapyta prokuraturę, czy widziała dziennik, który zniszczono

(GEG, AIP)
Kopię protokołu zniszczenia dziennika ujawniła TVP Info
Kopię protokołu zniszczenia dziennika ujawniła TVP Info archiwum
Katastrofa smoleńska. Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wystąpi dziś do prokuratury z pytaniem, czy po katastrofie smoleńskiej zwróciła się do wszystkich instytucji o przekazanie materiałów dotyczących działań podejmowanych 10 kwietnia 2010 roku.

Pismo szefa MON ma związek z ujawnieniem protokołu zniszczenia dziennika dyżurnego Służby Operacyjnej Sił Zbrojnych RP. Ujawnienie tej informacji było jednym z powodów wznowienia badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jak mówił sam Macierewicz, zniszczono 400 stron ważnych dokumentów.

Kopię protokołu pokazała w sobotę TVP Info. Dokument datowany jest na 21 lutego 2012 roku. Wynika z niego, że dziennik dyżurnego trafił do nisz- czarki przemysłowej. Jak informuje Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, prokuratura zostanie zapytana, czy wiedziała o zniszczonym dzienniku dyżurnego wojskowego i czy zapoznała się z nim przed jego zniszczeniem.

TVN 24/X-News

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin mówił w Telewizji Republika, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do największej tragedii narodowej po II wojnie światowej, dlatego dokumenty dotyczące wydarzeń, które miały miejsce tego dnia, powinny być świętością. - Trzeba wyjaśnić, kto podjął taką decyzję i dlaczego je niszczono - ocenił Jarosław Sellin. Według niego, nawet jeśli zapisy w dzienniku były banalne, to powinny być pod szczególną ochroną.

Zniszczenie tego dziennika bagatelizuje ppłk rez. Sławomir Komisarczyk, emerytowany pracownik Dyżurnej Służby Operacyjnej Sił Zbrojnych RP. W liście do Wirtualnej Polski stwierdził, że „w 400-stronicowym dokumencie tylko wpis z jednego dyżuru (10.04.2010 r.) dotyczył katastrofy smoleńskiej i był zapisany maksymalnie na 3-5 stronach”. Podkreślił, że codzienne wpisy dotyczyły przyjęcia służby i dokumentów niejawnych, składu zespołu dyżurnego, udzielonych instrukcji, przebiegu służby, a w szczególności przyjęcia i przekazania informacji mających wpływ na przebieg służby.

„W dniu katastrofy zapisy dotyczyły głównie chronologicznych sentencji powiadamiania przełożonych i przedstawicieli władzy o katastrofie w ramach istniejącego schematu powiadamiania. Cała Służba Dyżurna wiadomości na temat katastrofy zdobywała głównie z mediów i nic szczególnego w zniszczonym dokumencie nie było, bo być nie mogło. Żadne tajne, czy mniej tajne służby nie informowały nas o katastrofie, bo nie miały takiego obowiązku” - napisał ppłk Komisarczyk.

Według niego zniszczony dziennik nie mógł wnieść nic nowego do śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Choć równocześnie przyznaje, że „z dokumentu można było się dowiedzieć, kogo powiadomiono i ko- go próbowano bezskutecznie powiadomić”. A decyzję o zniszczeniu tłumaczy tym, że podejmujący mógł nawet nie wiedzieć, że są tam jakieś wpisy o katastrofie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski