Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceprezydenci skazani za korupcję [WIDEO]

Marcin Banasik
Marcin Banasik
fot. Michał Gąciarz
Prawo. Po 7 latach procesu sąd uznał, że urzędnicy przyjęli pół miliona łapówki. Za pieniądze mieli namówić radnych do kupna działki ze stratą dla miasta 3,6 mln zł.

Jako pierwsi napisaliśmy o decyzji Zarządu Miasta Krakowa w 1999 r: Dziwny pierwokup

- Dobry gospodarz, wydając 5 mln zł na działkę, powinien ją zobaczyć, zbadać opłacalność zakupu, stosunek własnościowy i warunki jej zabudowy. Oskarżeni tego nie zrobili. W ocenie sądu okazali się złymi gospodarzami miasta - mówił w uzasadnieniu wczorajszego wyroku sędzia Bogdan Jędrys.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ GRZEGORZA SKOWRONA: Fatalne skutki „dziwnej” decyzji

Były wiceprezydent Krakowa Tomasz Sz. usłyszał wyrok 3,5 roku bezwzględnego więzienia, a były wojewoda Jerzy Adamik (zgodził się na ujawnienie wizerunku) 3 lata. Pozostali, w tym czworo kolejnych wiceprezydentów, dostali wyroki w zawieszeniu.

Autor: Marcin Banasik

Sąd uznał, że Tomasz Sz., Jerzy Adamik i były radny miasta Władysław W. przyjęli łącznie pół miliona złotych łapówki. Miało na tym skorzystać również czworo innych urzędników miasta. Za te pieniądze w 1999 r. umożliwili właścicielom firmy Altkrak sprzedaż miastu 4 ha ziemi w rejonie Woli Justowskiej. Kosztowała ona 5 mln zł. Zdaniem oskarżyciela grunty te były warte jedynie 1,4 mln zł. Różnica wynikała z tego, że ziemię przeznaczoną pod uprawę rolną sprzedano po cenie droższych gruntów budowlanych.

Sędzia zwrócił uwagę, że Tomasz Sz. był osobą, która najmocniej namawiała zarząd miasta do zakupu działki. - Mimo że nie wiedział o tych gruntach praktycznie nic - dodał sędzia Bogdan Jędrys, przypominając, że teren kupiony przez miasto kompletnie nie nadawał się pod inwestycje. - To piękne i magiczne miejsce, ale mocno pofałdowane, ze skarpami i stawami. Zakup takiej działki to nie był dobry interes dla miasta - podkreślił sędzia. Dodał też, że nawet dziś wartość tej ziemi nie osiągnęła 5 mln zł.

Obrońcy oskarżonych w mowach końcowych zarzucali prokuratorowi Pawłowi Bacy, że oskarżenie o korupcję i niegospodarność opiera głównie na wyjaśnieniach biznesmenów, którzy przyznali się do wręczenia łapówek wiceprezydentom i dobrowolnie poddali karze. Rafał R. i Marian M. otrzymali wyroki w zawieszeniu i grzywny po 100 tys. zł.

- W ten sposób kupili sobie wolność. Trzeba powiedzieć wprost, prokurator zawarł z nimi układ, dzięki czemu uzyskał zeznania obciążające naszych klientów - mówił mec. Andrzej Buczkowski, obrońca Jerzego Adamika.

Sędzia zaprotestował przeciw takiej interpretacji przyznania się do winy biznesmenów. - Przypominam, że w tej sprawie wyrok wydał sąd. Dobrowolne poddanie się karze nie zostało zakwestionowane przez żadną instytucję - mówił Bogdan Jędrys. Podkreślił także, że szczegółowe opisy spotkań z Tomaszem Sz. i Jerzym Adamikiem w sprawie łapówek nadawały zeznaniom dużą wiarygodność.

Warto też zaznaczyć, że dowodem obciążającym urzędników są billingi ich rozmów telefonicznych z biznesmenami. Wynika z nich, że w dniu, kiedy w urzędzie miasta zapadała decyzja o zakupie działki, wiceprezydenci kilkukrotnie kontaktowali się z Rafałem R. i Marianem M. Równie często telefonowali do siebie w dniach wręczania łapówek.

Andrzej Gołaś, który był prezydentem Krakowa w czasie, kiedy doszło do kupna działek przez miasto, nie chce komentować wczorajszej decyzji sądu. - Nie znam uzasadnienia, do tego wyrok jest nieprawomocny, więc w myśl prawa wiceprezydenci są nadal niewinni - podkreśla. Zaznacza jednak, że skazanie jego zastępców to dla niego bolesna sprawa.

Urzędnicy odwołają się od wyroku

Skazani urzędnicy muszą naprawić szkodę wyrządzoną miastu - łącznie ponad milion złotych. Najwięcej ma oddać Tomasz Sz. - 500 tys.

Proces przeciwko byłym krakowskim wiceprezydentom to jedna z najbardziej bulwersujących spraw, w jakie kiedykolwiek zamieszani byli urzędnicy sprawujący najważniejsze funkcje w samorządzie miejskim. Zaskakujące jest m.in. to, że afera związana z narażeniem miasta na utratę 3,6 mln zł na dobre wypłynęła dopiero po kilku latach od zakupu działek w 1999 r.

Przyznanie się do winy wydobył od biznesmenów Rafała R. i Mariana M. prokurator z wydziału ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Doszło do tego w roku 2007, za rządów PiS. Zdaniem oskarżonych wiceprezydentów, sprawa jest od podszewki polityczna. Twierdzą oni, że wystarczy prześledzić chronologię zdarzeń.

Przyśpieszenie śledztwa

W 2003 roku (za rządów SLD) Urząd Kontroli Skarbowej wykrył nieprawidłowości w biznesach R. i M. i zawiadomił o tym prokuraturę. Ta natrafiła na dziwny pierwokup miasta i wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu miasta. O śledztwie można powiedzieć tylko tyle, że trwało. Olbrzymiego przyspieszenia nabrało dopiero wtedy, gdy latem 2006 roku, za rządów PiS, Tomasz Sz., poseł PO, a wcześniej członek zarządu miasta (który zdecydował o kontrowersyjnym pierwokupie) zgłosił swą kandydaturę na prezydenta Krakowa.

Kontrowersje wzbudzają również główni świadkowie, na zeznaniach których prokuratura opiera oskarżenie. Rafał R. i Marian M. wcześniej byli w tej sprawie współoskarżonymi. Biznesmeni przyznali się jednak do wręczenia urzędnikom pół miliona złotych łapówki, a później dobrowolnie poddali się karze... w zawieszeniu.

Obrońcy oskarżonych twierdzą, że przedsiębiorcy nie są wiarygodni. Mec. Krzysztof Bachmiński, adwokat Tomasza Sz. przypomniał podczas mowy końcowej, że Rafał R. i Marian M. byli wcześniej wielokrotnie karani, m.in. za oszustwa, a ich zeznania w tym śledztwie nie zostały wystarczająco zweryfikowane przez prokuraturę.

W trakcie 7-letniego procesu odbyło się ponad 140 rozpraw, przesłuchano 150 świadków oraz tuzin biegłych. Przez ten czas sąd próbował ustalić, co się stało na posiedzeniu zarządu miasta 8 lipca 1999 r. (oraz wcześniej i później). I czy - jak twierdzi prokuratura - doszło wtedy do korupcyjnej zmowy.

Wczoraj sąd orzekł: tak. Sędzia Bogdan Jędrys stwierdził, że nie ma wątpliwości co do wiarygodności zeznań skruszonych biznesmenów. Według niego doszło do opisywanych przez Rafała R. i Mariana M. spotkań z urzędnikami w celu wręczenia im łapówek.

- Opisywali oni, że spotkanie z Tomaszem Sz. odbywało się na zasadzie dżentelmeńskiej. Nie padło słowo układ ani łapówka - mówił sędzia.

Będzie apelacja

Z kolei spotkanie z Jerzym Adamikiem według biznesmenów odbyło się po to, aby podać cenę za pomoc w sprzedaniu działek. Adamik miał wtedy powiedzieć, że pieniądze z łapówki musi rozdać również wśród reszty radnych.

Tomasz Sz. i Jerzy Adamik usłyszeli wczoraj wyroki kar bezwzględnych. Czwórka pozostałych: Teresa Starmach, Ewa Kułakowska-Bojęś, Paweł Zorski i Jerzy Jedliński (zgodzili się na ujawnienie danych) zostali skazani na kary po półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Jako członkowie zarządu miasta mieli oni udzielić zgody na kupno działki i spowodowali przesunięcie z budżetu miasta pieniędzy na ten cel - 5 mln zł.W ich przypadku nie było zarzutu przyjmowania łapówek.

Sprawa byłego radnego Władysława W. została umorzona.

Sąd wymierzył także skazanym kary pieniężne celem naprawienia szkód wyrządzonych gminie Kraków. Tomasz Sz. ma oddać miastu 500 tys. zł, Jerzy Adamik 300 tys. zł, Paweł Zorski 100 tys. zł, pozostali po 50 tys. zł. Oskarżeni zapowiedzieli złożenie apelacji od wyroku.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski