Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Darmowa komunikacja, czyli... „nagroda za przeżycie w smogu”

Arkadiusz Maciejowski
Coraz więcej osób krytykuje zasady wprowadzania darmowej komunikacji
Coraz więcej osób krytykuje zasady wprowadzania darmowej komunikacji Jan Hubrich
Środowisko. Witold Śmiałek, doradca prezydenta Krakowa, przyznaje, że zasady wprowadzania bezpłatnych przejazdów są wadliwe

Zasady wprowadzania darmowej komunikacji dla kierowców podczas wielkiego smogu w Krakowie są pełne absurdów. Doskonale było to widać w ostatni weekend. Bezpłatne przejazdy w danym dniu obowiązują bowiem nie na podstawie prognoz, tylko pomiarów z dnia poprzedniego.

- No i efekt jest taki, że w sobotę, gdy normy zanieczyszczenia powietrza były momentami przekroczone dziesięciokrotnie, to wszyscy musieli kupować bilety na tramwaj czy autobus. A darmowa komunikacja była w niedzielę, gdy smog był już zdecydowanie mniejszy - mówi Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego. - Można więc ironicznie stwierdzić, że jest to tylko nagroda za przetrwanie gigantycznego smogu dzień wcześniej - dodaje.

CZYTAJ TAKŻE: Smog dławi również wieś

Miasto nie wyklucza, że zmieni system i zacznie się opierać na prognozach, ogłaszając wcześniej darmową komunikację, a nie dopiero po fakcie, gdy smog już maleje. Ale według Witolda Śmiałka, doradcy prezydenta miasta Krakowa ds. jakości powietrza, wcześniej musi zostać stworzony nowy model prognozowania, który pozwalałby dokładniej niż obecnie przewidywać smog. - Analizujemy możliwości, koszt i czasochłonność takiego projektu - zaznacza Witold Śmiałek.

Darmowa komunikacja nieskuteczna

Obecnie działa to bowiem tak. W Krakowie jest sześć stacji pomiarowych badających jakość powietrza. Urzędnicy po południu zbierają dane uśrednione z ostatnich 16 godzin. Gdy okazuje się, że przynajmniej na jednej stacji - średni poziom pyłu PM10 przekracza 200 mikrogramów na metr sześcienny lub na wszystkich przekracza poziom 150, wtedy ogłaszana jest na kolejny dzień darmowa komunikacja. I tak właśnie było w ostatnią sobotę. Wtedy np. na stacji pomiarowej przy al. Krasińskiego średnia dobowa wyniosła aż 365. Norma wynosząca: 50 - została więc przekroczona blisko osiem razy.

Prezydent Jacek Majchrowski ogłosił więc, że w niedzielę kierowcy posiadający dowód rejestracyjny mogą za darmo podróżować miejskimi tramwajami i autobusami. Cały paradoks polega jednak na tym, że w niedzielę, gdy obowiązywały darmowe przejazdy, powietrze w Krakowie było dużo mniej zanieczyszczone niż w sobotę. Np. na stacji pomiarowej na os. Piastów średnie dobowe stężenie pyłu PM 10 wynosiło „tylko” 74 mikrogramy na metr sześcienny.

Andrzej Guła na Facebooku podkreśla, że „Efekt darmowej komunikacji na poprawę jakości powietrza jest znikomy. Według ekspertyz Urzędu Marszałkowskiego darmowa komunikacja redukuje stężenia PM10 jedynie o 0,03 mikrogramy na metr sześcienny (sic!) w trakcie epizodu smogowego. Wyłączenie wszystkich kotłów węglowych i kominków zmniejszyłoby zanieczyszczenie PM10 o 134 mikrogramy na metr sześcienny. Obecnie w Polskę idzie błędny przekaz „SMOG = KOMUNIKACJA = KRAKÓW” - pisze Guła i apeluje do miasta, żeby nie koncentrowało się jedynie na darmowej komunikacji, ale też przeprowadziło akcję edukacyjną i medialną dotyczącą zrezygnowania z przyjemności palenia w kominku.

Zaznacza również, że tzw. stany alarmowe powinny być ogłaszane bardziej w oparciu o prognozy zanieczyszczeń na kolejny dzień niż na danych z dnia poprzedniego. - Szczególnie, że można korzystać z dwóch różnych prognoz. Jedne przygotowywane są przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a drugie przez ekspertów z Politechniki Warszawskiej dla Urzędu Marszałkowskiego - dodaje Guła.

Witold Śmiałek przyznaje, że faktycznie „aktualny model darmowej komunikacji jest wadliwy”. - Od samego początku mówiliśmy o jego potencjalnych brakach oraz konieczności analizy i wprowadzenia usprawnień - mówi doradca prezydenta. Przekonuje jednak, że... aktualnie lepszego rozwiązania nie ma. - Nie istnieje model prognozowania jakości powietrza, któremu można byłoby zaufać na tyle, aby na jego podstawie wprowadzać darmową komunikację w dniu następnym - uważa Witold Śmiałek. I podaje, że np. na sobotę IMiGW prognozowało stężenia PM 10 w przedziale 50-150 na obszarze 90 proc. miasta. Opierając się więc na tych danych i tak darmowej komunikacji w sobotę by nie było. Tymczasem stężenia były większe.

Jolanta Godłowska z IMiGW w Krakowie przyznaje, że faktycznie prognozy nie zawsze są dokładne. Modelowanie obejmuje wiele elementów takich jak chociażby fronty atmosferyczne, temperaturę itd. Może się po prostu okazać, że np. silny wiatr pojawi się wcześniej, niż zakładano i wtedy w danym dniu zanieczyszczenia będą mniejsze. Niemniej uważa, że i tak opieranie się na prognozach byłoby skuteczniejsze niż korzystanie z danych z dnia poprzedniego. Szczególnie iż sami urzędnicy podkreślają, że w Krakowie tzw. ataki smogu mają charakter skokowy i wyjątkowo duże zanieczyszczenie utrzymuje się często od 24 do 36 godzin.

- Nie przewidzieliśmy aż tak wysokich zanieczyszczeń, ale z naszych prognoz i tak wynikało jasno, że w sobotę będzie problem ze smogiem, a w niedzielę będzie już lepiej. Uważam, że biorąc pod uwagę element błędu i tak darmowa komunikacja na podstawie prognoz wprowadzana byłaby w dni z faktycznie wyższym stężeniem niż w oparciu o dane z dnia poprzedniego - zaznacza Jolanta Godłowska. - Podobnie było, gdy darmowa komunikacja została wprowadzona 2 stycznia. Powietrze w tym dniu było już w dobrym stanie. To pokazuje, że należałoby się zastanowić nad zmianą zasad - dodaje i sugeruje, że można by było pomyśleć o systemie łączonym, który z jednej strony uznawałby prognozy, ale też brał pod uwagę twarde dane ze stacji pomiarowych.

Paweł Ciećko, małopolski wojewódzki inspektor ochrony środowiska, pozytywnie ocenia jakość obecnych prognoz. - Prognozowanie krótkoterminowe, wskazujące, jakie może być zanieczyszczenie w ciągu najbliższych 24 godzin, jest w miarę dokładne. Nie jest doskonałe, ale można ocenić, że często się sprawdza. Dlatego może faktycznie należałoby baczniej się temu elementowi przyglądać - uważa Paweł Ciećko.

Można lepiej prognozować

Tymczasem Witold Śmiałek nie wyklucza, że miasto zacznie opierać się na prognozach. Podkreśla jednak potrzebę opracowania nowego modelu prognozowania, który uwzględnia również dane z baz emisji różnego typu (niska, komunikacja, przemysł).

- Modele prognozowania są coraz dokładniejsze, na pewno można stworzyć jeszcze precyzyjniejsze narzędzia niż te, które mamy obecnie, więc dobrze, że miasto planuje takie działania - ocenia Jolanta Godłowska.

Tymczasem Witold Śmiałek zapewnia, że miasto dokładnie analizuje prognozy obecnie dostarczane codziennie przez IMGiW. Sęk w tym, że dostarczane są dopiero od miesiąca. - Jeśli prognozy zostaną uznane za wiarygodne, wtedy system zostanie zmodyfikowany. Potrzebujemy jednak do tego czasu zgromadzić odpowiednio dużą liczbę danych do analizy - kwituje Witold Śmiałek. Oznacza to, że w najbliższych miesiącach miasto nadal opierać się będzie tylko na „danych wstecznych”.

Kontrolerzy biletów liczyli kierowców
Miasto nie posiada dokładnych danych, ilu kierowców skorzystało z darmowej komunikacji w niedzielę. MPK poprosiło kontrolerów biletów, by notowali, ile osób podróżowało autobusami i tramwajami z dowodem rejestracyjnym. Doliczyli się tylko 200 kierowców.

[

](http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/studniowki2016/ "<centre></centre>")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski