Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sanacja zamyka opozycję

Paweł Stachnik
Herman Lieberman, Wincenty Witos i Kazimierz Bagiński podczas procesu brzeskiego
Herman Lieberman, Wincenty Witos i Kazimierz Bagiński podczas procesu brzeskiego fot. nac
13 stycznia 1932. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapada wyrok w procesie brzeskim. Na kary więzienia skazani zostają byli posłowie, przywódcy opozycji. Proces jest wizerunkową klęską sanacji

Polityka prowadzona przez Józefa Piłsudskiego po przewrocie majowym szybko uzmysłowiła obserwatorom i uczestnikom życia politycznego do czego zmierza obóz rządzący. Zamiarem marszałka było zmarginalizowanie parlamentu, wyeliminowanie lub podporządkowanie partii opozycyjnych i zdobycie pełni władzy. Sejm, posłowie i partie stały się obiektami nieustannych, często niewybrednych ataków ze strony obozu rządzącego.

„Sejm utrzymany, ku powszechnemu zdziwieniu przy życiu przez zwycięzców w walkach majowych, spychany jest odtąd systematycznie w nicość. Części uprawnień pozbył się przez zmianę Konstytucji, inne ofiarował szczodrą ręką Rządowi w postaci pełnomocnictw. Tych, które mu zostały, nie wolno mu używać pod groźbą poszczucia na niego opinii publicznej” - pisał działacz ludowy Stanisław Thugutt.

Kłody pod nogi

By zapewnić sobie niezbędną do zmiany konstytucji większość, Piłsudski nakazał Waleremu Sławkowi i Kazimierzowi Świ-talskiemu stworzenie organizacji politycznej, która mogłaby pod szyldem rządowym wystartować w wyborach. Organizacja nazwana Bezpartyjnym Blokiem Współpracy z Rządem (nazwy „partia” unikano) wprawdzie wygrała wybory przeprowadzone w 1928 r., ale nie zdobyła większości pozwalającej swobodnie zmienić konstytucję (miała 130 mandatów na 444 w Sejmie i 46 na 111 w Senacie).

W dodatku obecna w parlamencie opozycja - PPS, PSL „Wyzwolenie”, PSL „Piast”, endecja - nie miała zrozumienia dla reformatorskich dążeń sanacji i rzucała kłody pod nogi kolejnym wyznaczanym przez Marszałka rządom. W ogóle opozycja, zwłaszcza ta lewicowa, która początkowo poparła Piłsudskiego, ze zdumieniem obserwowała stopniowe skręcanie władzy w kierunku autorytaryzmu i kolejne gwałtowne ataki przypuszczane na nią. Coraz ostrzejszy kurs sanacji skłonił lewicowe i centrowe stronnictwa do zwarcia szeregów i zawiązania koalicji.

Powstała ona 14 września 1929 r. podczas spotkania w mieszkaniu prezesa Stronnictwa Chłopskiego Jana Dębskiego w Warszawie. Przedstawiciele PPS, PSL „Wyzwolenie”, PSL „Piast”, Stronnictwa Chłopskiego, Polskiego Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji oraz Narodowej Partii Robotniczej opracowali wspólne stanowisko w sprawie zwołania posiedzenia Sejmu. W ten sposób ukształtowała się koalicja nazwana Centrolewem - największa siła opozycyjna wobec rządzącej sanacji.

Pod władzą dyktatury

W czerwcu 1930 r. w Krakowie odbył się zorganizowany przez Centrolew Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu. W przyjętej tam rezolucji napisano m.in.: „Polska znajduje się od czterech przeszło lat pod władzą dyktatury faktycznej Józefa Piłsudskiego; wolę dyktatora wykonują zmieniające się rządy; woli dyktatora podlega również prezydent Rzeczypospolitej; (...) podważone zostało u podstaw zaufanie społeczeństwa do prawa we własnym państwie (...); odsunięto ludność od jakiegokolwiek wpływu na politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej”.

Stwierdzono też, że „usuniecie dyktatury jest koniecznym warunkiem utrwalenia niepodległości i zapewnienia całości granic Rzeczypospolitej”. Opozycjoniści zapowiadali, że na każdą próbę zamachu stanu odpowiedzą „najbardziej bezwzględnym oporem”, a na każdą próbę terroru siłą fizyczną.

Na 14 września Centrolew zapowiedział zorganizowanie w 21 miastach wielkich demonstracji antyrządowych. Spodziewano się, że wielka fala protestu zmusi sanację do zmiany ostrego kursu. Piłsudski nie zamierzał jednak kapitulować przed „rozwydrzonym partyjnictwem” i przeszedł do kontrataku.

25 sierpnia 1930 r. Marszałek objął funkcję premiera. Oznaczało to jakieś nadzwyczajne wydarzenia, bo dotychczasowa praktyka pokazywała, że Piłsudski stawał na czele rządu tylko w wyjątkowych sytuacjach. Szybko przekonano się, że to prawda - cztery dni później premier postawił na posiedzeniu rządu wniosek o rozwiązanie Sejmu. Zgodnie z nim 30 sierpnia prezydent Mościcki rozwiązał parlament i wyznaczył terminy nowych wyborów (16 listopada do Sejmu, 23 listopada do Senatu).

Obóz rządzący był zdeterminowany, by tym razem zdecydowanie zwyciężyć. Rozwinięto szeroką akcję propagandową, do której wprzęgnięto administrację państwową, prasę, radio i film. Jej ważną częścią były ostre ataki na opozycję, mające zdyskredytować polityków i partie Centrolewu. W przychylnych rządowi gazetach ukazywały się kolejne wywiady z Piłsudskim, w których używał on drastycznych określeń krytykując opozycję, Sejm i system partyjny w ogóle. Wtedy to właśnie padły głośne słowa o „konstytucie-prostytucie”, a posłowie zostali nazwani „ścierwami” i „bandą”.

By jednak zyskać pewność zwycięstwa Marszałek zdecydował się na o wiele dalej idący krok: liderzy partii opozycyjnych mieli zostać aresztowani i w ten sposób skutecznie wyeliminowani z kampanii wyborczej.

Zielony ołówek

Przygotowania do akcji ruszyły w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych już pod koniec sierpnia. Zestawiono tam liczącą 100 nazwisk listę osób do zatrzymania. 1 września listę przedstawił Piłsudskiemu szef MSW gen. Felicjan Sławoj-Składkowski, który zapisał: „pan Marszałek własnoręcznie zielonym ołówkiem zaznacza, kto ma być aresztowany i zamknięty w Brześciu”.

Zatrzymania zaczęły się w nocy z 9 na 10 września 1930 r. Policja i żandarmeria wojskowa wkraczały do mieszkań, domów i kwater i wyprowadzały zaskoczonych polityków. Wincentego Witosa aresztowano o północy w pociągu między Krakowem a Krakowem Płaszowem. Norberta Barlickiego z PPS zatrzymano w hotelu sejmowym przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Zasłużonego działacza PPS, obrońcę legionistów w głośnym procesie w Marmaros Sziget w 1918 r. Hermana Liebermana wzięto z mieszkania w kamienicy przy Alejach Ujazdowskich, zawieziono do lasu i tam pozorowano jego egzekucję, a następnie pobito do nieprzytomności. Władysława Kier-nika aresztowano o 3 w nocy mimo 38-stopniowej gorączki.

Brzeska wpadka sanacji
Wsumie aresztowano 19 byłych posłów, prócz wcześniej wymienionych także: Adama Ciołkosza, Stanisława Dubois, Mieczysława Mastka, Adama Pragiera (wszyscy z PPS), Kazimierza Bagińskiego i Józefa Putka z PSL „Wyzwolenie”, Karola Popiela z Narodowej Partii Robotniczej, Adolfa Sawickiego ze Stronnictwa Chłopskiego, Aleksandra Dębskiego i Jana Kwiatkowskiego ze Stronnictwa Narodowego (ten drugi był oskarżany o oszustwa finansowe), a także pięciu posłów ukraińskich.

Zamknięto też członka BBWR Józefa Baćmagę, któremu zarzucano defraudację pieniędzy gminnych. 26 września dołączył do nich lider Polskiego Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji Wojciech Korfanty. By można go było aresztować, prezydent Mościcki rozwiązał wybrany przed czterema miesiącami Sejm Śląski, którego Korfanty był posłem.

Złamanie prawa

Aresztowania odbyły się nie na podstawie nakazu sądowego, lecz decyzji ministra spraw wewnętrznych. Nakazy wystawione były bez daty i bez podania przyczyny. Zatrzymanych zamiast do zwykłego więzienia przewieziono do więzienia wojskowego w twierdzy w Brześciu nad Bugiem. Wszystko to było złamaniem prawa.

W oficjalnym komunikacje policji zatrzymanym zarzucono popełnienie rozmaitych przestępstw kryminalnych: kradzieży, oszustw, przywłaszczeń mienia, defraudacji, ale też politycznych: wystąpień antypaństwowych, nieposłuszeństwa wobec władzy, nawoływania do gwałtu, a nawet strzelania do policji.

10 grudnia podczas popołudniowego posiedzenia rządu premier Piłsudski odniósł się do policyjnej akcji, mówiąc m.in.: „Nie mogę znieść, by taka banda byłych posłów była niekarana i psuła moralność Polski. Ta bezkarność tego bydła przeklętego psuje całe państwo”.

- Decydując się na tak drastyczny krok, władza chciała uderzyć w rdzeń opozycji, w jej najważniejszych i najbardziej dynamicznych przedstawicieli. Zatrzymano też polityków, którzy z jakichś powodów podpadli Piłsudskiemu i sanacji, mam tu na myśli np. Liebermana i Witosa - mówi historyk dr Maciej Nowak, autor wydanej przez Bellonę książki „Sprawa brzeska”.

Zatrzymanie 19 posłów było tylko wstępem do szerszej akcji wymierzonej w opozycję. Aresztowania trwały dalej i objęły 84 byłych posłów i senatorów, działaczy opozycyjnych niższego szczebla (głównie socjalistów), a także działaczy białoruskich i ukraińskich. Opozycję zwalczano też innymi metodami: w lokalach przeprowadzano rewizje, konfiskowano ulotki i pisma, starano się rozbić stronnictwa lub przeciągnąć część członków na swoją stronę. Zdarzały się też napady i pobicia.

Posłowie w twierdzy

Aresztowanych w nocy z 9 na 10 września polityków przewieziono do Twierdzy Brzeskiej i umieszczono w tamtejszym więzieniu wojskowym. Przygotowano dla nich osobny budynek otoczony murem. Do twierdzy przybyła specjalna ekipa nadzorcza z płk. Wacławem Kostkiem-Biernac-kim, znanym z brutalności byłym szefem żandarmerii legionowej, na czele.
Biernacki osobiście przygotował regulamin dla uwięzionych. Pobudka wyznaczona była na 5 rano (od 1 października na 6 rano). Więźniowie mieli obowiązek natychmiast ubrać się i zasłać łóżka. W ciągu dnia nie wolno było na nich siadać ani się kłaść. Rozmowy i palenie w celach były również zakazane. Osadzeni musieli pozdrawiać przełożonych przez przyjęcie postawy zasadniczej i zdjęcie nakrycia głowy.

Surowy regulamin to jednak nie wszystko. Wobec zatrzymanych posłów stosowano szykany, głodzenie i przemoc. Symulowano egzekucje, bito ich i poniżano. Trzykrotnemu premierowi Wincentemu Witosowi kazano wynosić kubeł z nieczystościami, a towarzyszący mu żandarm co dwa kroki kopał go w pośladki. Więźniów głodzono, a rodzinom nie pozwalano dostarczać żywności. W więzieniu pobici zostali m.in. Karol Popiel, Kazimierz Bagiński, Wojciech Korfanty i Osip Kohut.

Tuż po wyborach więźniów brzeskich przewieziono do Grójca, a następnie zwolniono za kaucją. Wtedy do opinii publicznej docierać zaczęły szczegóły pobytu w Brześciu. Społeczeństwo przyjmowało je z niedowierzaniem, ale znalazły potwierdzenie w interpelacji sejmowej w tej sprawie zgłoszonej przez Centrolew. Opisano w niej szczegółowo sposoby szykanowania więźniów, podano też nazwiska nadzorców. Tekst ten zamieściły wszystkie pisma opozycyjne i wiele gazet zagranicznych.

Rządowa większość w Sejmie (wybory wygrał BBWR) odrzuciła wniosek Stronnictwa Narodowego o powołanie specjalnej komisji dla wyjaśnienia sprawy. Z kolei rząd wydał polecenie konfiskowania wszystkich pism, w których pojawiłaby się jakaś wzmianka o sprawie brzeskiej.

Informacje o niej dotarły jednak do społeczeństwa i wywołały falę oburzenia. Profesorowie UJ w liście otwartym nazwali sprawę brzeską „hańbą XX wieku”. Poparli ich koledzy z innych uczelni, izby adwokackie i organizacje społeczne. Kilku posłów BBWR złożyło mandaty.

Ciemna karta

Władze nie zamierzały jednak odpuszczać. Jedenastu byłych więźniów Brześcia oskarżono o „zawiązanie spisku i przygotowanie zamachu mającego na celu usunięcie przemocą rządu”.

- W akcie oskarżenia, który był bardzo długi, umieszczono wiele powyrywanych z kontekstu wypowiedzi z wieców i publicznych wystąpień. Miało z nich wynikać, że oskarżeni zmierzali do usunięcia siłą władz i obalenia ustroju - mówi dr Maciej Nowak. - Proces miał usankcjonować aresztowania i wysłać społeczeństwu komunikat, że oskarżeni rzeczywiście mieli coś na sumieniu - dodaje badacz.

Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie przez trzy miesiące, od 26 października 1931 r. do 13 stycznia 1932. Odpowiednio dobrany skład orzekający (przewodniczącym był sędzia Klemens Herma-nowski) sterował przebiegiem rozprawy w taki sposób, by utrudnić obronę i uniemożliwić poruszanie sprawy warunków, jakie panowały w brzeskim więzieniu. Oskarżonych bronili znani adwokaci.

Odbyło się ponad 50 rozpraw. Zeznania złożyło kilkuset świadków, w tym marszałkowie Sejmu Wojciech Trąmpczyński i Maciej Rataj, a także Kazimierz Pużak i gen. Marian Kukiel. Proces wzbudził wielkie zainteresowanie, a gazety zamieszczały z niego obszerne relacje. Wbrew intencjom władzy rozprawa zamiast pogrążyć oskarżonych propagandowo obróciła się przeciw obozowi rządzącemu.

Wyrok ogłoszony został 13 stycznia 1932 r. Wbrew pewnym nadziejom zapadły wyroki skazujące i to bynajmniej nie symboliczne. Pięciu oskarżonych - Adam Ciołkosz, Stanisław Dubois, Mieczysław Mastek, Adam Pragier i Józef Putek - zostało skazanych na trzy lata więzienia. Norbert Barlicki, Herman Lieberman i Władysław Kiernik otrzymali wyrok dwóch i pół roku. Kazimierz Bagiński dostał dwa lata, a Wincenty Witos półtora roku.

Uniewinniony został tylko Adolf Sawicki ze Stronnictwa Chłopskiego. Wszystkich obciążono kosztami sądowymi. Tylko jeden z trzech sędziów orzekających - Stanisław Leszczyński - zgłosił zdanie odrębne, opowiadając się za uniewinnieniem.

Wyrok sądu pierwszej instancji zatwierdził sąd apelacyjny, ale potem Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Nadzieje na uniewinnienie znów odżyły, ale druga rozprawa przed sądem apelacyjnym zakończyła się ponownym skazaniem, tym razem zatwierdzonym przez SN.

O dziwo, władze nie wykazywały determinacji do wyegzekwowania wyroków. Pięciu skazanych (Witos, Kiernik, Bagiński, Lieberman, Pragier) jesienią 1933 r. bez kłopotów wyjechało za granicę i udało się na emigrację. Pięciu pozostałych zgłosiło się do wykonania wyroku, ale we wrześniu 1934 r. zawieszono im wykonywanie kary.

- Na krótką metę sprawa brzeska przyniosła władzy korzyści, bo eliminacja przywódców opozycji pozwoliła w jakiejś mierze wygrać wybory. Na dłuższą metę jednak przyniosła duże straty wizerunkowe, zarówno w kraju, jak i za granicą. To zdecydowanie ciemna karta historii II RP - ocenia dr Nowak.

Szykany wobec skazanych działaczy Centrolewu trwały aż do 1939 r. 31 października 1939 r. prezydent Władysław Raczkiewicz objął ich amnestią. Próby rehabilitacji podjęto w III RP z inicjatywy posłów PSL i SLD, jednak analiza materiałów z procesu przeprowadzona przez prokuraturę krajową nie wykazała, że „skazanie oskarżonych nastąpiło z rażącym naruszeniem prawa”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski