81-letnia Helena Śleboda miała zaledwie 8 lat, gdy 2 czerwca 1943 roku Niemcy stanęli w drzwiach jej domu.
- Jeszcze spaliśmy. Przeszukali całe gospodarstwo i zabrali ojca oraz dwóch rybaków pracujących na Wiśle, którzy u nas mieszkali - wspomina.
Kilkudziesięciu osobom, które wyciągnęli z innych domów, hitlerowcy urządzili pokazowy proces w centrum wioski. Trzynastu ludzi skazali na śmierć przez rozstrzelanie. Ojciec pani Heleny ocalał, rybacy, którzy u nich mieszkali, niestety nie.
Ofiarą był też dziadek Renaty Gucwy, a także dwóch jej wujów. - To był straszny cios dla naszej rodziny - wspomina mieszkanka Ispiny.
Do dziś nie wiadomo, co było powodem pacyfikacji niewielkiej nadwiślańskiej wioski. Rodzina pani Renaty kilka lat temu usiłowała dotrzeć do dokumentów na ten temat w krakowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Niestety, prywatne śledztwo nie wyjaśniło zagadki. - Szkoda, bo wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego 73 lata temu zginęli niewinni ludzie - mówi pani Renata.
To trzeba zbadać
Są spore szanse, że tę historyczną zagadkę uda się w końcu wyjaśnić. Samorząd Drwini wystąpi do IPN z prośbą o zbadanie sprawy.
- Mamy już przygotowany list. Lada dzień zostanie przesłany do Krakowa - mówi Jan Pająk, wójt Drwini. Samorządowiec wierzy, że historycy dotrą do materiałów na temat rozstrzelania 13 niewinnych mieszkańców wioski.
Rozstrzelani w lesie
Hitlerowcy na miejsce egzekucji wybrali pobliski las. Dziś w miejscu zbrodni stoi pomnik z tablicą, na której wyryto nazwiska wszystkich zabitych.
Wyjaśnienie okoliczności tragedii bardzo leży na sercu Magdalenie Piekło, nauczycielce historii z Grobli.
- Opowiadał mi o niej ojciec, który także był nauczycielem historii. Przyprowadzał mnie w to miejsce w lesie i mówił o tym, co tam się wydarzyło - mówi kobieta. W tym roku pani Magdalena razem ze swoimi uczniami chce dotrzeć do świadków tragicznych wydarzeń. Do dziś, oprócz pani Heleny, żyją jeszcze tylko dwie osoby, które pamiętają wydarzenia z 2 czerwca 1943 roku. - Zależy mi na spisaniu tego wszystkiego, co utkwiło im w pamięci - podkreśla nauczycielka.
Różne hipotezy
- Wśród mieszkańców krążą różne teorie na temat przyczyn pacyfikacji wioski - zdradza Magdalena Piekło.
Jedna z nich zakłada, że był to odwet za zorganizowany wcześniej napad rabunkowy na leśniczówkę w okolicy. Według innej, Niemcy chcieli się w ten sposób rozprawić z działającą w okolicy partyzantką. Mówi się także, że mogła to być pokazowa akcja, która miała zmusić mieszkańców do płacenia Niemcom jeszcze większych danin.
Takich zagadek jest wiele
Wydarzenia z Ispiny to jedna z wielu niewyjaśnionych zagadek z przeszłości. - Bywa, że życie samo rozwiązuje niektóre z nich. Tak było choćby ostatnio, kiedy jeden z rowerzystów znalazł w Lasku Wolskim zakopany w ziemi słoik z dokumentami ukrytymi tam przez szefa Armii Krajowej na Podkarpaciu - mówi Maciej Korkuć, szef biura edukacji publicznej krakowskiego IPN.
Zdaniem historyka, badając wydarzenia z okresu okupacji, można posiłkować się także dokumentami niemieckimi, które ocalały w archiwach. Być może ich analiza pomoże rozwikłać tajemnicę Ispiny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?