Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witkacy wolał cara od cesarza

Włodzimierz Jurasz
Krzysztof Dubiński „Wojna Witkacego”, Iskry 2015
Krzysztof Dubiński „Wojna Witkacego”, Iskry 2015
Czytnik. „Garstka strzelców, walcząca o kawałek Galicji razem z Niemcami, którzy spustoszyli w najokropniejszy sposób większą część Królestwa i pastwią się nad tutejszymi Polakami jak zwierzęta, jest rzeczą tragiczną i potworną. Honor żołnierski, który trzyma ich przy Austrii i każe walczyć wraz z Niemcami, tak piękny w innych warunkach, jest w tym wypadku czymś okropnym.

[…] Nie do uwierzenia rzecz czytać teraz rosyjskie gazety. Co się pisze o Polsce. Jaki entuzjazm, współczucie”. Te słowa, napisane tuż po wybuchu Wielkiej Wojny, nazwanej później I wojną światową, dowodzą, że nie wszyscy Polacy marzący o niepodległości i pragnący walczyć o nią z bronią w ręku, zgadzali się z koncepcjami Józefa Piłsudskiego i jego Legionów. A napisał je nie byle kto, tylko sam Stanisław Ignacy Witkiewicz, wybitny pisarz, malarz i filozof, oraz - co może zaskakiwać - patriota, nieuchylający się od obowiązku walki za Ojczyznę. Tyle, że w szeregach armii carskiej….

O wojennych losach Witkacego pisze Krzysztof Dubiński w książce „Wojna Witkacego”, znakomitej, doskonale udokumentowanej opowieści o stosunkowo najmniej znanym okresie w życiu tego artysty.

Wybuch wojny zastał Witkacego w Australii, gdzie towarzyszył jako rysownik i fotograf naukowej wyprawie słynnego antropologa Bronisława Malinowskiego. Przyszły autor „Pożegnania jesieni” natychmiast postanowił wracać do Europy i zaciągnąć się do wojska. A miał wybór - jako mieszkaniec Zakopanego mógł stanąć po stronie Franciszka Józefa, a jako obywatel Kongresówki (jego ojciec po wyprowadzce pod Tatry zachował rosyjskie obywatelstwo, ale… optował za współpracą z Austrią) opowiedzieć się na Mikołajem II.

Po krótkim wahaniu (vide przywołany na wstępie list do Malinowskiego) i długiej, skomplikowanej podróży Witkacy zameldował się w Petersburgu, otrzymując przydział na oficerskie przeszkolenie (jako wykształcony szlachcic spełniał wszelkie wymagania) w elitarnym Pułku Pawłowskim carskiej lejbgwardii. Notabene szczycącym się długimi tradycjami, w tym zasługami w tłumieniu Powstania Listopadowego…

Autor tej książki, doskonale zorientowany w realiach epoki, losy Witkacego rzuca na świetnie zarysowane tło historyczne. Opisuje zasady funkcjonowania lejbgwardii, obyczaje jej oficerów, przytacza wiele ciekawostek - jak choćby historię powstania słynnego walca „Na sopkach Mandżurii”, napisanego dla uczczenia bohaterstwa jednego z rosyjskich oddziałów oraz jego orkiestry podczas wojny japońskiej.

Szczegółowo odtwarza też przebieg wojskowej kariery Witkacego, w tym jego zaledwie kilkudniowy udział w walkach z Austriakami i Niemcami na Wołyniu w roku 1916, kiedy to jego bohater uległ poważnej kontuzji, za co został przez przełożonych odznaczony. Przy okazji rozprawia się też z popularnym wśród witkacologów mitem, jakoby Witkiewicz odniósł ową kontuzję wskutek ostrzału artylerii należącej do… polskich legionistów. Według jego informacji legioniści walczyli w tym miejscu, acz kilkadziesiąt kilometrów od odcinka, na którym Witkacy poprowadził swych żołnierzy do ataku.

Nader interesująca jest też relacja o udziale Witkacego w rewolucji lutowej w Petersburgu, gdzie odbywał rekonwalescencję, szkoląc jednocześnie nowych rekrutów. Lubiany przez żołnierzy za ludzkie traktowanie, uniknął ich zemsty podczas rewolucyjnej zawieruchy, miał nawet swój udział w obaleniu samodzierżawia, chociaż od kolejnego etapu rewolucji, czyli przewrotu bolszewickiego, już się dystansował, korzystając z licznych zwolnień lekarskich i - mimo niesprzyjających warunków oddając się twórczości (jeszcze w roku 1918 wystawiał swe obrazy).

Do Polski Witkacy wrócił w lipcu 1918 roku, wraz z innymi polskimi repatriantami, dokonując swoistej samodemobilizacji. Obraz rewolucyjnego chaosu i bolszewickich okrucieństw zachował jednak w pamięci. I to najprawdopodobniej on stał się przyczyną jego samobójczej śmierci 18 września 1939 roku, po wejściu do Polski tak przerażających go hord bolszewickich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Witkacy wolał cara od cesarza - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski