Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówili o nim „Boży wariat”. Wspominamy ojca Jana Górę

Grażyna Starzak
Ojciec Jan Góra
Ojciec Jan Góra fot. Anna Kaczmarz
Wspomnienie. Zmarły dwa dni temu o. Jan Góra, twórca Lednickich Spotkań Młodzieży, kilka razy w roku przyjeżdżał do Krakowa, gdzie w 1974 r. przyjął święcenia kapłańskie. Mówił, że chodząc ścieżkami Jana Pawła II, „ładuje akumulatory”.

Razem z ks. Dariuszem Rasiem, proboszczem parafii mariackiej, chciał stworzyć „Ambasadę Lednicy” w Krakowie. Nie zdążył. - Zasmuciła nas wiadomość o śmierci o. Góry, ale ponieważ jego życie było tak owocne i sam czuł się człowiekiem spełnionym, w gronie krakowskich przyjaciół ojca Jana odmówiliśmy nie „Wieczny odpoczynek”, ale „Chwała Ojcu” - mówi ks. Raś.

W związku ze swoją niekonwencjonalną, duszpasterską posługą spotykał się czasem z nieprzychylnymi komentarzami innych księży. Nic sobie z tego nie robił. - Dla mnie radość z tego działania jest tak duża, wolność tak wielka i pragnienie pójścia za Chrystusem tak cudowne, że nie oglądam się na pobocze. Po prostu idę do przodu - taka była jego odpowiedź.

Gdy w czasie rekolekcji wielkopostnych ojca Góry w krakowskiej Bazylice Mariackiej jeden z uczestników zapytał go, jaki powinien być kapłan XXI wieku, odpowiedział, że „na pewno nie powinien nikogo na siłę nawracać”. - Jan Paweł II powiedział mi kiedyś: „Żyj i postępuj tak, aby ludzie pytali cię o Boga”. Ja mam tak żyć, a nie opowiadać ludziom, jak mają żyć. Oni sami wiedzą - mawiał.

Często przyjeżdżał do Krakowa. Kochał to miasto. Mówił, że papież Polak był dla niego „ikoną Chrystusa”. - Św. Jan Paweł II uczynił moje życie pięknym, kreatywnym. Dlatego ja nikomu niczego nie zazdroszczę. Dzięki niemu przekonałem się, że można być ojcem niezależnie od tego, czy ma się własne dzieci, czy jest się wśród cudzych - zwierzał się w czasie jednej z wielu moich z nim rozmów.

Mało komu o tym mówił, dlatego niewiele osób wie, że po śmierci Jana Pawła II starał się w Klinice Gemelli o… nagranie dźwięku papieskiego serca. Sądził, że może zarejestrowały je urządzenia monitorujące. - Nagranie chcieliśmy odtworzyć na lednickiej pasterce. Przez lata nasze serca biły dla niego. Teraz my pragniemy wysłuchać głosu jego serca. Ale nie udało się. Odpowiedziano nam, że takiego nagrania nie ma - opowiadał.

W Domu Jana Pawła II, który stworzył na Lednicy, jest wiele papieskich pamiątek. Zwiedzający chodzą po tym samym, dębowym parkiecie, po którym stąpał kiedyś Karol Wojtyła. O. Góra dostał go od krakowskiej kurii, w czasie gdy przeprowadzano tam remont. Zdobył też fotel, na którym Jan Paweł II siedział podczas historycznej wizyty w polskim parlamencie w 1999 roku.

W lednickim muzeum są też kielich, mitra i ornat papieski, a także laska, z którą papież chodził po górach. Zobaczymy tam gumowe buty i wiosło - pamiątki ze spływów kajakowych z młodzieżą - oraz medale, różańce i czerwone buty papieża.

Gdy pytano ojca Górę, skąd to wszystko, śmiał się, że „okradał papieża z tych pamiątek przez lata”. - Najbardziej jednak okradałem Ojca Świętego z miłości. Te rzeczy materialne to tylko malutkie symbole - podsumowywał ten wątek o. Góra.

Twórca słynnych, czerwcowych spotkań młodzieży nad Jeziorem Lednickim sylwestra spędzał na górze Jamna, niedaleko Tarnowa. W stworzonym przez siebie w 1992 r. dominikańskim ośrodku duszpasterskim. Tam, wraz z młodzieżą kolędował, biesiadował, urządzał jasełka. Zawsze zapraszał jakiegoś gościa, np. profesora akademickiego, by wygłosił atrakcyjny wykład. Bo sylwester - według jego koncepcji - „ma być nie tylko biesiadowaniem, ale ma mieć także walory wychowawcze”.

Ojciec Jan Góra zmarł 21 grudnia o godz. 19.33 w klasztorze dominikanów w Poznaniu. Podczas mszy św. którą odprawiał w kaplicy „U Pana Boga za piecem”. W czasie śpiewu „Święty, święty” źle się poczuł. Odszedł od ołtarza i zasłabł. Wezwano pogotowie i reanimowano go przez dłuższy czas, jednak reanimacja się nie powiodła. Lekarze, podając przyczynę śmierci, wskazali na ustanie akcji serca i obrzęk płuc.

O śmierci 67-letniego o. Góry poinformował o. Michał Pac, przeor poznańskich dominikanów. - Teraz już nic nie będzie w naszym klasztorze takie samo. Ufamy, że to, co do nas mówił, będzie w nas żyło i owocowało. Ojciec Jan tysiącom, setkom tysięcy ludzi pomagał iść do Jezusa. Zawsze powtarzał, że to jest jego jeden jedyny cel - powiedział o. Pac.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski