Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Food trucki zawojowały Kraków. Królują na Kazimierzu, chciałaby je mieć u siebie Nowa Huta

Małgorzata Mrowiec
"Andrus" przywraca Krakowowi tradycyjną maczankę
"Andrus" przywraca Krakowowi tradycyjną maczankę Fot. ANNA KACZMARZ
Gastronomia. Za oldskulowy food truck uchodzi niebieska nyska z kiełbaskami, stojąca obok Hali Targowej. Mobilne gastronomie przyciągają dobrą jakością. To nie dawne budy na kółkach z zapiekankami. W ostatnich latach zapanowała na nie w Polsce wyjątkowa moda. Dziś przygodę z serwowaniem ulicznego jedzenia zaczyna się przy okazji restrukturyzacji w dotychczasowej pracy, gdy czuje się wypalenie zawodowe albo potrzebuje odmiany

Godzina 11 - ustawiają się w rejonie biurowców na Zabłociu, przy ul. Wadowickiej, na Ciepłowniczej albo na Przybyszewskiego. Schodzą się do nich pracownicy biur, korporacji. Burgery w czwartki przyjeżdżają na teren Browaru Lubicz. Z kolei popołudniami i do późna w nocy królestwem food trucków staje się Kazimierz.

Prowadzący je mówią, że robią proste, dobre jedzenie. Wysokiej jakości, ze świeżych produktów, a nie z zamrażarki. - Ludzie - inaczej niż w restauracjach - mogą oglądać, jak przygotowujemy jedzenie, a my możemy od __ nich usłyszeć, że im smakuje. Poza tym food truck to też wolność, którą daje mobilność - podkreśla Kamil Bryś. Jako jedyny w Polsce sprzedaje z auta maczankę krakowską.

Dziś w Stanach Zjednoczonych, jak i na zachodzie Europy moda na uliczne jedzenie sięgnęła apogeum. W Polsce food trucki to nowość ostatnich lat i zaczął się na nie boom. W Warszawie samochodów z jedzeniem jest grubo ponad 100. A w Krakowie - około 30, przy czym najstarsze karmią krakowian i turystów zaledwie trzy lata (w stolicy moda rozpędzała się już dwa lata wcześniej).

Historia? Jak mówi Kamil Bryś, pierwsi byli amerykańscy kucharze z lokali plajtujących z powodu kryzysu w latach 70. Gdy tracili pracę - kupowali auta i zaczynali z nich sprzedawać przekąski swojego autorstwa, takie które da się wziąć do ręki i jeść w drodze.

W Krakowie za oldskulowy food truck uchodzi niebieska nyska z kiełbaskami, stojąca od lat 90. obok Hali Targowej. To jej właściciele przetarli szlaki.

Dziś zaczyna się taką przygodę przy okazji restrukturyzacji w dotychczasowej pracy, gdy czuje się wypalenie zawodowe albo potrzebuje odmiany.

- Pracowałem w kilku restauracjach przez ponad 15 lat, w tym sporo czasu jako szef kuchni. W końcu uznałem, że chcę czegoś innego i własnego. A nie każdego stać na stacjonarną restaurację - opowiada Kamil Bryś, którego żółty „Andrus Food Truck” pojawił się w krakowskim krajobrazie półtora roku temu.

Aleksander Piechowski jest doświadczonym sushi masterem i też dojrzał do własnego biznesu: wybrał ten w samochodzie. Z kolei właściciel autka z niezwykle popularnymi naleśnikami (na festiwalach food trucków ustawiają się do niego gigantyczne kolejki), Piotr Stępień, postanowił zakończyć swój urlop tacierzyński. Z wykształcenia inżynier budownictwa, przez cztery lata zajmował się trójką dzieci. Uznał, że zamieni się teraz rolami z pracującą żoną, księgową. - Smażyłem stale w domu naleśniki i stwierdziłem, że czas to wykorzystać - wspomina właściciel dwóch mobilnych punktów „Kocham Naleśniki”.

Serwuje naleśniki na słodko - z których najczęściej kupowanym jest ten z bananem i nutellą - oraz „wytrawne”, m.in. z serem i pieczarkami.

Najlepiej się wyspecjalizować, bo wtedy można dopracować swój produkt - przekonują właściciele mobilnych gastronomii. Krótkie menu jest wiarygodne - kto by potrafił zadbać o to, by perfekcyjne było każde spośród np. 25 dań, przygotowywane na ograniczonej przestrzeni?

Na rogu ulic św. Wawrzyńca i Wąskiej, gdzie codziennie stoi cała grupa food trucków (zimą nie mogą zniknąć, bo wypracowana marka zostanie zapomniana), można za to wybrać w każdym z wozów co innego. Jest więc maczanka - 10 rodzajów, w tym choćby maczanka z musem z pieczonego buraka z gorzką czekoladą... Dalej: sushi, burgery, wspomniane naleśniki. Na chętnych czeka też fish&chips - ryba z frytkami, czyli angielska klasyka serwowana w angielskim czerwonym piętrusie. Ceny naleśników zaczynają się od 7,50 zł, porcja najprostszego sushi to 9 zł. Niedaleko jest stąd na ul. Dajwór, gdzie z kolei można zdecydować się np. na dania meksykańskie. Dodajmy, że w Krakowie są też obecne rowery gastronomiczne.

- _Gdy otwieraliśmy food trucka, wykorzystaliśmy niszę na rynku: poziom szybkiego jedzenia w okolicy był średni i nijaki. Udało się. Chyba od początku było widać, że mamy dobry produkt, który jest cenną alternatywą do zapiekanek z bud -_mówi Dariusz Miszczyk, który wraz z Grzegorzem Kubarkiem prowadzi Streat Slow Food na wynajmowanej pustej działce między kamienicami przy ul. Kupa. Ci 30-latkowie byli jednymi z pierwszych foodtruckowców w mieście, ruszyli w czerwcu 2013 r. Od tego czasu sprzedali tysiące hamburgerów, które w opinii wielu osób nie mają sobie równych w całym Krakowie. Cena - od 15 zł.

Wszyscy z kolorowych aut z jedzeniem kiedyś chcieliby założyć stacjonarne, choćby i nieduże lokale. Jak już na to uzbierają. A na razie otrząsają się, gdy słyszą opinie, że robią konkurencję restauracjom. - Mamy kapitalizm, wolny rynek! - przypomina Dariusz Miszczyk. - My nie skarżymy się, że po pojawieniu się naszych burgerów, kilkanaście restauracji w okolicy też wprowadziło je do __karty dań.

Podkreślają, że odprowadzają w Krakowie podatki, płacą za wynajem placu, a większość wynajmuje lokal na stacjonarną kuchnię, gdzie przygotowują półprodukty. Mają potrzebne zezwolenia, w tym sanepidu.

To nie są budy na kółkach z zapiekankami z mikrofali. Przekąski z food trucków to efekt mnóstwa testów i poszukiwań najlepszego smaku, jakie przeprowadzili sami właściciele. Osobiście jeżdżą na targ, by wybrać świeże produkty, a specjalne bułki według uzgodnionej receptury wypiekają im na zamówienie sprawdzeni piekarze. Ale jest też ciemniejsza strona mobilnej gastronomii. Z racji mody na jedzenie z samochodów, ludzie rzucają się na ten biznes. Niektórzy nie mają żadnego pomysłu, oprócz tego, że kupią auto. - Ale oni padają, bo nie mają produktu, który jest podstawą i powoduje, że przychodzą stali klienci oraz przyprowadzają znajomych - mówi Kamil Bryś.

W Krakowie zaczyna się doceniać fenomen food trucków. Chętnie widzieliby je w swoich dzielnicach radni Nowej Huty i Mistrzejowic jako przyciągającą atrakcję. Jak mówi szef komisji planowania przestrzennego Rady Miasta Grzegorz Stawowy, podczas prac nad sporządzanym teraz planem miejscowym dla Azorów rozważano dopuszczenie parkowania takich aut przy tamtejszym parku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski