Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków rezygnuje z taksy klimatycznej

Grzegorz Skowron
archiwum
Finanse. Sąd zakazał pobierać opłatę miejscową od turystów w Wiśle na Śląsku. Powód? Przekroczenie norm zanieczyszczeń. Taki proces czeka także Zakopane.

Zdzisław Kuczma, lokalny działacz społeczny z Rybnika walczący o czyste powietrze, skutecznie podważył pobieranie opłaty miejscowej od turystów w Wiśle. Sąd administracyjny orzekł, że nie można jej żądać, gdy przekroczone są normy zanieczyszczeń.

Podobną sprawę wytoczył Zakopanemu miłośnik gór Bogdan Achimescu, grafik i wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, który w lutym tego roku zażądał zwrotu opłaty pobranej od niego podczas jednego z wielu wypadów zimowych. Ponieważ Rada Miasta odmówiła zwrotu, sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie.

Opłata miejscowa nie może być wyższa niż 2,18 zł dziennie. Gdy miejscowość ma status obszaru ochrony uzdrowiskowej, górny limit tej opłaty to 3,10 zł.

Bogdan Achimescu także uważa, że nie można pobierać taksy klimatycznej, gdy pod Tatrami jest tak bardzo zanieczyszczone powietrze. - O godzinie 11 z Zakopanego nie widać gór. Aby odetchnąć powietrzem, trzeba się znaleźć na poziomie Murowańca - dodaje. Tak jak działacza z Rybnika wspiera go Fundacja ClientEarht, która zabiega o prawo do życia w czystym środowisku.

Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych mówi, że opłata miejscowa (potocznie nazywana taksą klimatyczną) „jest pobierana od osób fizycznych przebywających dłużej niż dobę w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych w miejscowościach posiadających korzystne właściwości klimatyczne, walory krajobrazowe oraz warunki umożliwiające pobyt w tych celach”.

Wszystkie te wymogi trzeba spełnić łącznie. Jest jednak wyjątek - gminy, które znalazły się w wykazach miejscowości, gdzie można pobierać taksę klimatyczną, sporządzonych przez wojewodów przed 2006 r., mogą spełniać tylko jeden z tych warunków.

Ten wyjątek to w rzeczywistości reguła. W Małopolsce większość gmin, gdzie pobierana jest taksa klimatyczna, nie spełnia norm jakości powietrza. Przykładem jest choćby Kraków, który przez lata tłumaczył, że ściąga haracz za warunki turystyczne, a brudne powietrze nie ma znaczenia. Wygrał nawet spór z Regionalną Izbą Obrachunkową, która próbowała podważyć legalność taksy klimatycznej pod Wawelem.

W tym roku Kraków ściągnął od turystów 1,8 mln zł. Tymczasem w projekcie przyszłorocznego budżetu nie ma ani złotówki z tego tytułu. - Nie będziemy pobierać opłaty miejscowej w przyszłym roku - przyznaje Filip Szatanik z krakowskiego magistratu. Jak tłumaczy, uchwalona kilka miesięcy temu nowelizacja ustawy o podatkach i opłatach lokalnych wymusza podjęcie nowej uchwały o taksie klimatycznej - co wymaga spełnienia warunku o czystym powietrzu.

Pobieranie taksy klimatycznej tam gdzie jest smog może zakwestionować każdy turysta

Gdyby wszystkie małopolskie gminy, tak jak Kraków, przejęły się nowelizacją ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, w żadnej nie pobierano by od nowego roku taksy klimatycznej. Ale na razie tylko stolica regionu rezygnuje z haraczu od turystów.

Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, twierdzi, że tylko indywidualne osoby mogłyby skutecznie podważać pobieranie opłaty miejscowej. Tak jak to zrobił teraz Zdzisław Kuczma, kwestionując prawo do tego w Wiśle na Śląsku i jak to chce zrobić Bogdan Achimescu, skarżący za to samo Zakopane.

Co warte podkreślenia, sąd administracyjny zakwestionował pobieranie taksy klimatycznej w Wiśle z powodu zanieczyszczenia powietrza, choć dokładnych badań z tej miejscowości nie ma, bo nie ma w niej urządzeń pomiarowych inspekcji ochrony środowiska. Wystarczyło, że śląska gmina znajduje się w strefie uznanej za obszar, który nie spełnia norm czystości powietrza.

- Mamy nadzieję, że ten wyrok będzie sygnałem dla wszystkich miejscowości turystycznych, które położone są w strefach notujących przekroczenia norm czystości powietrza, że problem jest pilny i może wpływać nie tylko na zdrowie mieszkańców i komfort wypoczynku, ale także bezpośrednio na budżet gminy - mówi Małgorzata Smolak, prawniczka Fundacji ClientEarth, która walczy o czyste środowisko i która wspomagała Zdzisława Kuczmę. Fundacja zapewnia, że pomoże każdej osobie, która zdecyduje się walczyć w sądzie o unieważnienie opłaty miejscowej tam, gdzie jest smog.

ClientEarth rok temu przedstawiła raport, w którym postawiła zarzut, że powietrze w polskich uzdrowiskach nie spełnia norm, a tym samym nie powinna być tam pobierana opłata uzdrowiskowa. Jan Golba, burmistrz Muszyny, uznał te stwierdzenia za nieuprawnione, bo w jego mieście nie ma żadnych urządzeń pomiarowych. Fundacja tłumaczyła, że oparła się na oficjalnych danych o stanie powierza w Małopolsce, z których wynika, że we wszystkich gminach naszego regionu stężenie benzo(a)pirenu przekracza dopuszczalny poziom. Na podstawie przypisania do strefy z przekroczeniami norm.

Raczej nie do podważenia jest jednak dalsze pobieranie opłaty uzdrowiskowej. Właśnie ustawa o uzdrowiskach sankcjonuje obecną sytuację, a gminom uzdrowiskowym daje trzy lata na potwierdzenie prawa do tej opłaty. Jan Golba jest przekonany, że jego gmina nie będzie mieć z tym żadnych problemów. Dodaje, że w Muszynie mogą być niewielkie, chwilowe przekroczenia norm zanieczyszczenia, ale wskaźniki roczne na pewno są dotrzymywane.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski