Żal było patrzyć na tych ludzi, którzy nie umieli wskoczyć do nowej karuzeli gospodarczej. Fakt, że w tym samym czasie wielu Polaków odniosło sukces. W zdecydowanej większości dotykał ich jednak syndrom dorobkiewiczostwa: pierwsze duże pieniądze w życiu często zaślepiały. I na dodatek, w grupie tej pojawiło się dość powszechne pogardliwe nastawienie do biednych. W stylu: „jeśli są biedni, to tylko ich wyłączna wina”.
Nie chciałem się pogodzić z taką sytuacją. Buntowałem się z powodu degradacji wielu ludzi, jak również dlatego, że obserwowałem znieczulicę u tych, którzy już mogliby pomagać. Ta znieczulica dotyczyła bardzo wielu ludzi, w tym tych, którzy reprezentują aparat państwa. „Aparat”, czyli bezwzględną maszynę, bo w taki twór zamieniły się instytucje powołane, by pomagać obywatelom.
Zresztą, widać to do dzisiaj - jak część urzędników podchodzi do swojej pracy. I właśnie wtedy, w 2001 roku powstał pomysł, by połączyć 12 proc. najbiedniejszych Polaków z 12 proc. tych, którzy mieli świetną sytuację materialną. Wystarczyłoby, gdyby ci ostatni podzielili się z biednymi swoimi niepotrzebnymi, używanymi rzeczami, a nie byłoby takiej biedy w Polsce.
Na początku okazało się jednak, ze Polska dorobkiewiczów nie chciała dzielić się z innymi swoimi sukcesami. Dzisiaj też nie jest najlepiej, wciąż jesteśmy na szarym końcu Europy, jeśli chodzi o zaangażowanie w pomoc bliźnim. Ale Szlachetna Paczka próbuje to zmienić. Jak kropla drąży skałę. I rzeczywiście, jest lepiej, a w tym roku szacujemy, że w akcję włączy się milion Polaków. Z góry im wszystkim dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?