Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna wiadomość może pomóc uratować czyjeś życie. Polskie prawo nie pozwala jej wysłać

Jolanta Białek
Aplikacja umożliwia poinformowanie w jednej chwili wielu osób o tym, że potrzebna jest pomoc
Aplikacja umożliwia poinformowanie w jednej chwili wielu osób o tym, że potrzebna jest pomoc
Bezpieczeństwo. Społeczny projekt „Jestem blisko” umożliwia szybsze niesienie pomocy osobom, które uległy wypadkom w miejscach publicznych. Wprowadzenie aplikacji blokują przepisy.

Statystyki mówią wszystko. W Polsce udaje się ocalić życie zaledwie 4 proc. osób, u których nastąpiło zatrzymanie krążenia na ulicy czy w sklepie, podczas gdy w niektórych krajach europejskich odsetek ten sięga 30 proc., a w państwach skandynawskich - 55 proc. Ale tam - w oczekiwaniu na karetkę - często udzielają pierwszej pomocy poszkodowanym świadkowie zdarzenia.

Zapaleńcy: strażacy, ratownicy medyczni i informatycy, którzy stworzyli bezpłatną aplikację mobilną „Jestem blisko”, wyliczyli, że w Krakowie dochodzi codziennie do 2-3 sytuacji nagłego zatrzymania krążenia u osób przebywających w miejscu publicznym. Przy takich zdarzeniach cenna jest każda sekunda. „Jestem blisko” to sposób na zwiększenie prawdopodobieństwa skutecznego udzielenia pomocy przed przybyciem służb ratunkowych.

- Aplikacja umożliwia poinformowanie w jednej chwili wszystkich jej użytkowników, znajdujących się w promieniu kilometra od miejsca wypadku o tym, że potrzebna jest pomoc - tłumaczy pomysłodawca aplikacji Artur Luzar, strażak ze Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie. - Z naszych doświadczeń wynika, że w sytuacjach zagrożenia życia często kluczowe nie jest to, że inni ludzie nie chcą czy nie umieją udzielić pomocy. Oni nie wiedzą, że ktoś jej potrzebuje. „Jestem blisko” daje im tę wiedzę.

Użytkownikiem aplikacji może być każdy znający zasady pierwszej pomocy. Aplikacja na system Android jest gotowa, można uruchomić ją choćby jutro. - Pracuję jeszcze nad mapą defibrylatorów w Krakowie, chcemy dodać ją do aplikacji - mówi student informatyki Szymon Nitecki, zajmujący się techniczną stroną projektu.

Joanna Sieradzka, rzeczniczka prasowa Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego przyznaje, że takie aplikacje mogą być pomocne, a badania przeprowadzone w innych krajach wskazują, że mogą zwiększyć szanse przeżycia poszkodowanych. - W Polsce to nowość. Z pewnością warto się z nią zapoznać i zastanowić nad sposobem wdrożenia i współpracy z systemem ratownictwa - uważa Sieradzka.

By pomoc mogła nadejść jak najszybciej, powiadomienia do użytkowników „Jestem blisko” powinny być wysyłane za pośrednictwem darmowych numerów alarmowych 112 i 999. - Nie ma prawnej możliwości, aby Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekazywało osobom prywatnym informacje dotyczące czyjegokolwiek stanu zdrowia i miejsca pobytu. Uniemożliwia to choćby Ustawa o ochronie danych osobowych. Jeśli taką informację chce przekazać o sobie do aplikacji ktoś, kto potrzebuje pomocy, może to zrobić tylko osobiście - twierdzi Monika Frenkiel z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Pomysłodawcy aplikacji liczą na pomoc nowej minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, której przedstawili swój projekt kilka miesięcy temu, gdy była członkiem Rady ds. Cyfryzacji. - Uznała „Jestem blisko” za warte uwagi, poparła nas na swym Facebooku - mówi Artur Luzar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski