Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz elementarz ma być wyrzucony do kosza

Anna Kolet-Iciek
Szkołę czekają duże zmiany
Szkołę czekają duże zmiany Fot. Sławomir Mielnik
Edukacja. PiS: darmowy podręcznik stworzony przez rząd PO wkrótce zniknie ze szkół. Co dzieci otrzymają w zamian? Zgodnie z deklaracjami, zdecydują o tym sami nauczyciele. Niewykluczone jednak, że PiS zechce przygotować własną wersję elementarza.

O tym, że darmowy „Nasz Elementarz”, z którego dzieci uczą się od dwóch lat zostanie wyrzucony ze szkół, mówi w rozmowie z nami prof. Ryszard Terlecki, poseł PiS z Krakowa. - To będzie jedna z pierwszych decyzji - zapowiada. - Od września przyszłego roku dzieci będą się uczyły z zupełnie innej książki.

- Nauczyciele znów będą mieć wybór - dodaje Barbara Nowak, krakowska radna PiS, która uczestniczyła w pracach zespołu przygotowującego założenia zmian w edukacji. - Podręcznik nadal będzie dla rodziców darmowy, bo to dobre rozwiązanie.

Nowe podręczniki mają przygotować wydawcy edukacyjni. Nauczyciele będą mogli wybierać spośród ich propozycji. Czy książka, z której obecnie uczą się dzieci i która miała służyć kolejnym rocznikom uczniów, pójdzie na przemiał? - Mam nadzieje, że tak - mówi radna Nowak.

- Nie stać nas na takie marnotrawstwo - komentuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - ZNP od początku był przeciwny wprowadzaniu jednego rządowego podręcznika. Uważamy, że nauczyciel powinien mieć wybór, ale „Nasz Elementarz” nie powinien trafić do kosza.

Jak podaje MEN, w ubiegłym roku książkę dla pierwszaków zamówiły niemal wszystkie publiczne szkoły podstawowe. To jednak nie oznacza, że wszystkie z niej korzystają. - W naszej szkole pracujemy z innym elementarzem, który nieodpłatnie otrzymaliśmy od jednego z wydawców - przyznaje Jolanta Gajęcka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie.

- Rządowy podręcznik też mamy, czasem nawet do niego sięgamy, ale nie jest to nasza podstawowa książka. Nie spodobała się nauczycielom.

Z szacunków wydawców edukacyjnych wynika, że w całej Polsce ok. 100 tys. dzieci uczy się z książek innych niż „Nasz Elementarz”, choć został on przez szkołę zamówiony. Książki podarowali wydawcy, którzy nie mieli co zrobić z wydrukowanymi podręcznikami, gdy wchodziła reforma. Wydawcy szacują, że na decyzji MEN o wprowadzeniu darmowego elementarza stracili w sumie 90 mln zł. Teraz prawdopodobnie będą mogli sporo zarobić.

- Nas te zapowiedzi bardzo cieszą - mówi Jarosław Matuszewski, rzecznik prasowy Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych oraz przewodniczący sekcji wydawców edukacyjnych Polskiej Izby Książki. - Równie istotną kwestią jest to, żeby dzieci w klasach I-III dostawały te podręczniki na własność.

Teraz książki są wieloletnie. Uczniowie nie mogą po nich pisać, ani ich zniszczyć, a po zakończeniu nauki mają je przekazać kolejnemu rocznikowi.

- W tym roku moi uczniowie dostali książki po starszych kolegach. Nie są bardzo zniszczone, w niektórych egzemplarzach wypada jedynie środkowa strona, ale dzieci i tak bardzo się tym martwią, bo wiedzą, że muszą dbać o książki, by za rok mogli się z nich uczyć następni. Byłoby miło, gdyby ten pierwszy podręcznik dzieci dostawały w prezencie i mogły go sobie zachować na pamiątkę - mówi Beata Sarapuk, dyrektor SP nr 4 w Krakowie, wychowawczyni I klasy.

A jak nauczyciele oceniają zawartość książki? - Doświadczony nauczyciel jest w stanie pracować z każdym podręcznikiem - mówi enigmatycznie Beata Sarapuk. - Książki oferowane wcześniej przez wydawców niektórym nauczycielom bardziej się podobały - dodaje nauczycielka.

Z badań przeprowadzonych przez firmę SW Research wynika, że zdecydowana większość badanych (68,4 proc.) ocenia rządowy podręcznik raczej i bardzo źle. Zaledwie 13,6 proc. twierdzi, że jest lepszy niż podręczniki stosowane wcześniej.

Książka była też krytykowana przez episkopat; bp Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania zwracał uwagę m.in. na sposób opisania roli ojca, pokazanego jako ten, który pomaga dzieciom w lekcjach i rysunkach. - Są to oczywiście ważne zajęcia, ale ojciec ma też inne, ogromnie ważne funkcje do spełnienia, które zostały pominięte - podkreślał bp Mendyk.

- Czytając elementarz, można odnieść wrażenie, że obowiązki domowe mogą zwolnić mężczyznę od obowiązku utrzymania rodziny - wtórowała mu Małgorzata Sadurska z PiS. Posłance brakuje również odwołania do polskiej tradycji i historii.

Teraz na bazie istniejących przepisów PiS ma możliwość przygotowania własnej wersji książki. Czy tak się stanie? Przedstawiciele partii na razie twierdzą, że nie. Chcą, żeby książki znów przygotowywali wydawcy. Koszty tej operacji mogą być jednak wyższe. MEN wyceniło jedną część elementarza na nieco ponad 4 zł. Tyle musi zapłacić rodzic, jeśli dziecko zgubi lub zniszczy podręcznik. Komplet dla ucznia kosztuje więc ok. 20 zł. Do tego MEN przeznacza po 50 zł na ucznia na zeszyty ćwiczeń. Jarosław Matuszewski zaznacza, że wydawcy nie byliby w stanie przygotować zestawów dla uczniów w tak niskiej cenie i szacuje, że komplet musiałby kosztować minimum 100 zł.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski