Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taki boks to tragedia. Rozmowa z RYSZARDEM WACHEM, ojcem pięściarza wagi ciężkiej Mariusza Wacha

Rozmawiał Artur Gac
- Emocje z Pana już zeszły?

- Nie… Stało się to, co mówiłem, bo wokół Mariusza znaleźli się nieodpowiedni ludzi na odpowiedzialnych miejscach. Od szóstej rundy nie dało się tego oglądać.

- Już przed walką z Aleksandrem Powietkinem przewidywał Pan, że cała otoczka nie zwiastuje niczego dobrego.

- Jak można nastawić zawodnika na ciągłą obronę? Trzeba było huknąć na syna, że to nie jest sparing, tylko prawdziwa walka.

- Rzeczywiście, Mariusz praktycznie przez cały pojedynek miał manierę sparingpartnera.

- A dlaczego? Bo żadna osoba z jego otoczenia nie zna się na boksie. To jest team, powiem prawdziwie, bez jaj.

- Nie przebiera Pan w słowach, ale niewiele dobrego można powiedzieć o występie Pana syna.

- Jeśli pięściarz przez rok jest ustawiany na obronę i ślamazarne zachowanie, to takie są efekty. Na sparingach powinien mieć za zadanie do znudzenia wywierać presję, a jak nie idzie, wtedy pada komenda „stop” i zaczyna się od początku. Nawet 20 rund. Przecież to muszą być nawyki...

- Bronią Mariusza, wzorem Władimira Kliczki, miały być bite jak z automatu ciosy proste lewą ręką.

- No właśnie, a zamiast dynamicznego uderzenia było dźganie rękawicą. Gdybym od początku przygotowań towarzyszył Mariuszowi, to kazałbym mu boksować, a nie pozorować walkę. Przecież to logiczne, że samą obroną nie sposób wygrać pojedynku. Każdy, kto ma choć blade pojęcie o boksie, wie o tym doskonale. W pojedynkach poprzedzających walkę Mariusza przegrało dwóch faworyzowanych Rosjan. Czemu? Bo ich rywale walczyli jak o życie.

- Pana syn był jednowymiarowy, incydentalnie używał mocnego prawego prostego.

- A mówiłem mu wielokrotnie: odchyl się i uderz jednym-dwoma prawymi bezpośrednimi. Tak go nastawiałem, ale mnie nie słuchał, bo ludzie z teamu mówili co innego, byle zdyskredytować moją osobę.

- Dlaczego?

- Bo jestem przeciwny temu całemu teamowi, który mi przypomina „Muppet Show”.

- Pan stał na stanowisku, aby Mariusz nadal trzymał się promotora Mariusza Kołodzieja, szefa grupy Global Boxing, i absolutnie nie rozwiązywał z nim kontraktu.

- Przecież w Stanach Mariusz walczył „do przodu”, wygrywał wszystkie walki ofensywnym stylem, opartym na atakach i wchodzeniu w wymiany. Tak powinien walczyć, ponieważ jest wysoki i nic mu nie grozi. Uczenie go uników nie ma sensu, bo zawsze góruje warunkami fizycznymi. Lewy prosty na dystans i prawa kontra - to powinien być cały repertuar dopracowany do perfekcji. Jestem zawiedziony, jeszcze nigdy nie widziałem syna tak słabo walczącego.

- Mariusz przed walką zapowiedział, że ten pojedynek nie będzie sprawdzianem dla trenera Piotra Wilczewskiego i nawet w przypadku porażki nie będzie dążył do zmiany szkoleniowca.

- Prawda jest taka, że niemal cały team, z wyjątkiem jednej osoby, był za tym, żeby przegrać tę walkę.

- Jak to?

- To proste, żeby Mariusz został w Polsce i u nas przynosił profity pewnym ludziom. Bez niego niektóre gale nie mają przecież racji bytu. Przy Kołodzieju syn był przyszłym mistrzem, a obecne otoczenie chodzi za nim jak cień, byle tylko coś zarobić. Gdyby, jak mówią, zależało im na przyszłości Mariusza, to pojechaliby do Stanów Zjednoczonych, bo tylko tam są dziesiątki sparingpartnerów, dzięki którym będzie robił postępy.

- Wierzy Pan, że te argumenty przekonają syna?

- Jeszcze raz spróbuję na niego wpłynąć, żeby obrał właściwą drogę, bo takie boksowanie jest tragedią. Obecni trenerzy należą do drugiej ligi, a Mariuszowi potrzebni są ekstraklasowi fachowcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Taki boks to tragedia. Rozmowa z RYSZARDEM WACHEM, ojcem pięściarza wagi ciężkiej Mariusza Wacha - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski