Jakie to uczucie być ojcem mistrzyni świata w tenisie?
Robert Radwański: Jestem bardzo wzruszony. Trudno się nie cieszyć. Grałem z Agnieszką 19 lat, nadal bardzo przeżywam jej mecze. Teraz sytuacja jest inna, oglądam mecze z zewnątrz, ale stres jest taki sam. Cechuje mnie syndrom pola walki (śmiech). Muszę się jednak opanowywać, bo jestem obserwowany, filmowany, podsłuchiwany, cuda się dzieją - muszę uważać (śmiech). Prosto stąd idę na grób dziadka, będziemy mu dziękować.
Dziadek na sto procent pomógł, tam z góry. Szkoda, że turniej kończył się akurat 1 listopada, bo trudno tak do końca balować po tym sukcesie, ale po wizycie na grobach naszych bliskich i powrocie do domu wszystkich namawiam na otwarcie szampana. Oglądałem ten mecz w gronie przyjaciół (w jednej z kawiarni przy ul. Brackiej w Krakowie -przyp. red.), którzy zawsze wraz ze mną kibicują córce. Byłoby ich więcej, ale jest święto, więc część wyjechała. W Krakowie mamy wręcz fanatycznych kibiców Agnieszki. Czasem mam z tym problem (śmiech).
To dla Pana spełnienie jakiegoś marzenia?
Oczywiście, że tak. Masters to piąty Wielki Szlem. Daj Boże teraz, żeby Agnieszka wygrała jakiegoś Wielkiego Szlema i została numerem 1 na świecie. To są rzeczy najważniejsze dla każdego tenisisty, nieważne w damskim czy męskim tenisie.
Po dwóch przegranych spotkaniach w grupie wierzył Pan, że Agnieszka jest w stanie wygrać cały turniej?
Pewnie, że wierzyłem. Kiedy wiedziałem, że są matematyczne szanse na wygraną, to sprawa była jasna. Scenariusz całego turnieju ułożył się dla Agnieszki wspaniale. Dużo pomogła nam Szarapowa, otworzyła nam drogę. Ukłony dla niej. Trzeba by jej postawić kolację, ale niech przyjdzie sama, bez Putina (śmiech). Mówiłem, że walczymy o całą pulę.
Finał mistrzostw WTA był najlepszym meczem Agnieszki w tym turnieju?
Myślę, że lepszy był pojedynek z Simoną Halep. Kvitova grała świetnie przez pół godziny. Miała słabszy początek meczu i koniec. Agnieszka zagrała cały mecz idealnie, równo, dlatego wygrała. Lepiej też poruszała się po korcie, lepiej biegała. Może Czeszka miała lekkie problemy z nogą, ale na adrenalinie dobrze się gra, bo wyłącza ona ból. Alibi też pomaga w grze. Jeśli Agnieszka gra dłuższą piłkę, to jest bardziej sprawną zawodniczką od Kvitovej. Czeszka świetnie kończy piłki niemal z każdej pozycji, ale jeśli się ją pogoni po korcie, to robi błędy. To było widoczne na korcie, nawet dla laika.
W singapurskim finale nie brakowało dramaturgii...
Trzeci set był dość dramatyczny, bo przecież Czeszka prowadziła 2:0, złapała wiatr w żagle. Trochę się bałem, bo wiem, jak wygląda kobiecy tenis: jest zmienny jak kobieta. Od momentu 0:2 wszystko już było pod kontrolą. Agnieszka była świeższa od Kvitovej. Zagrała bardzo dobrze, choć może serwis nie był najlepszy. Mała ilość niewymuszonych błędów to chyba był klucz do wygranej. Kvitova grała raz dobrze, raz źle, Agnieszka cały czas równo, to samo. Iśka przede wszystkim wytrzymała mecz kondycyjnie, bałem się o jej nogi, kondycję.
To był trudny pojedynek, kolejny trzysetowy w tym turnieju, ale dziewczyny na tym poziomie są przygotowane na taki wysiłek. Dobrze, że Agnieszce, która jest filigranowa w porównaniu z innymi, udało się to przeżyć. Inne rywalki są od niej cięższe i wyższe o głowę. Ona swoim pięknym tenisem je pokonała i zobaczyłem ten napis: „Agnieszka Radwańska champion”. To mi się podobało. Widać było wielkie emocje na jej twarzy. Była bardzo mocna psychicznie w finale, nie do złamania. Jest pięknie! To propaganda sportu, tenisa, Polski na cały świat. No, chyba lepszej nie ma.
Agnieszka od lat wygrywa rankingi wśród kibiców na całym świecie nie tylko w kategorii najpopularniejszej tenisistki, ale też za najlepsze akcje na korcie. Lekkości i finezji na korcie można się nauczyć, czy trzeba się z nią urodzić?
Myślę, że to kwestia sposobu trenowania. Przez tyle lat graliśmy w ten sposób, troszkę inaczej niż inni. To czucie piłki ma wyjątkowe. Coś wie na ten temat Joasia Sakowicz--Kostecka (była tenisistka z Krakowa, obecnie pracuje jako komentatorka telewizyjna w TVP Sport i Eurosporcie -przyp. red.), która bywała na naszych treningach. Była zdziwiona, że można w ogóle tak trenować. Była tym zaskoczona i zachwycona.
To widać teraz na korcie. Na małych polach nikt z Agnieszką nie ma szans. Skróty, loby, gra kątowa, gra z czuciem tu jest przepaść między córką a innymi zawodniczkami, które walą mocno zza końcowej linii, ile wlezie. W tym Iśka jest wirtuozem. Nie mając wielkiej siły, wygrała duży, prestiżowy turniej. Na tym polega tenis. To piękny sport, w którym nieważna jest waga i siła, ale ważne, by umieć grać w tenisa. I każdemu tego życzę!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?