Ogólnopolski wynik PO w wyborach ma przyczyny, których kliniczne przykłady widać szczególnie wyraziście właśnie w Krakowie i całej Małopolsce. Platformie nigdy nie udało się tu wykreować lokalnego lidera z autorytetem. W wyborach bywał nim od 2005 r. Jarosław Gowin, ale w krakowskiej PO nigdy się nie zakorzenił. Jego wybujałe ambicje sięgały wyżej niż rozgrywki z posłem Rasiem.
Teraz Ewa Kopacz przydzieliła Krakowowi na listę PO Rafała Trzaskowskiego. Ten po kilku wizytach w mieście wykorzystał premię, jaką dała mu jedynka na liście, i wszedł do Sejmu.
PO nigdy też nie umiała stworzyć alternatywy personalnej dla prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Bez walki oddawała PiS Podhale i Sądecczyznę. Jej działaczom wystarczało trwanie na stanowiskach pod ogólnopolskim parasolem trzymanym długo przez Donalda Tuska. Ten mechanizm działał, aż parasol się zaciął w stanie złożonym i małopolska PO została w ulewie jak święty turecki. Na swą bezradność zapracowała latami, pielęgnując samozadowolenie, zajmując się głównie małymi wewnętrznymi gierkami, nie dopuszczając w swe szeregi świeżej krwi.
Wyborcy długo się z tym godzili, ale przedwczoraj przestali się przejmować brakiem alternatywy. Masowo gdzie indziej znaleźli mniejsze zło. Obywatele pokazali Platformie Obywatelskiej, że od lat już nie jest tu obywatelska. I zostawili Platformę nagusieńką, za to z Grzegorzem Lipcem na czele.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?