- Mało osób wie, że kasztany były krakowską tradycją. Przed wiekiem nasze miasto słynęło z zapachu i smaku pieczonych kasztanów. Próbujemy reaktywować tę tradycję - mówił Marcin Gołąbek, krakowski maroniarz, czyli sprzedawca pieczonych kasztanów.
Autor: Piotr Tymczak
Od początku swojej działalności spotykał się z opowieściami starszych krakowian o maronach spod Sukiennic, dymie wydobywającym się z piecyków na Małym Rynku i kasztaniarzach spotykanych w okolicach Plant.
Krakowscy kasztaniarze przychodzili do Ogrodu Botanicznego, aby poznać drzewa kasztana jadalnego. Usłyszeli narzekania, że są już wiekowe i nie rodzą orzechów. Wtedy wpadli na pomysł, aby zasadzić dwa nowe kasztany. Ta inicjatywa spodobała się władzom Ogrodu Botanicznego.
Autor: Piotr Tymczak
Pierwsze Drzewo Prezydenckie zasadzono na pamiątkę słabości do pieczonych kasztanów prezydenta Juliusza Leo (pełnił urząd w latach 1904-1918). Drugie drzewo postanowili nazwać imieniem Feliksa Borkowskiego, jedynego kasztaniarza sprzed stu lat, którego w archiwach udało się im ustalić z imienia i nazwiska.
Zasadzone wczoraj kasztany pochodzą z plantacji na polanie pod Laskiem Wolskim, na której przed laty własnoręcznie sadził je prezydent Juliusz Leo. - Okazuje się, że prezydenckie kasztany są idealne. Są najlepsze, jakie mi się zdarzyło jeść - zaznacza Marcin Gołąbek.
Autor: Piotr Tymczak
Obecnie kasztanami opiekuje się Joanna Husarska. Jej rodzina pod Lasem Wolskim, w jego otulinie, od sześciu pokoleń ma rodową siedzibę.
Podczas wczorajszej uroczystości każdy mógł też posmakować pieczonych kasztanów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?