Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski Regiment Odprzodowy, czyli wyprawa w XVII wiek

Paweł Stachnik
Na imprezy rekonstrukcyjne grupa wyjeżdża kilka razy do roku
Na imprezy rekonstrukcyjne grupa wyjeżdża kilka razy do roku Archiwum Regimentu
REKONSTRUKCJA. Działający w naszym mieście regiment kultywuje wspaniałe tradycje armii dawnej Rzeczypospolitej. W role rycerzy wcielają się starsi i młodsi, architekci, ekonomiści, studenci, pracownicy biurowi i fizyczni. Potrafią strzelać z muszkietów, łuków, dział...

Są wśród nich barwni, bogato ubrani husarze, są skromniejsi jeźdźcy pancerni, są żołnierze cudzoziemskiej piechoty, są też artylerzyści ze swoimi działami. Od 2007 roku w Krakowie istnieje Podolski Regiment Odprzodowy, który kultywuje tradycje armii dawnej Rzeczypospolitej.

Jego założycielem był krakowianin Alfred Pyko, pasjonat historii, kolekcjoner replik dawnej broni, zbroi i strojów, uczestnik ruchu rekonstrukcyjnego. Pan Alfred działał najpierw w Kieleckim Bractwie Artyleryjskim, w pewnym momencie doszedł jednak do wniosku, że warto założyć podobne stowarzyszenie w Krakowie. Tak właśnie powstał Podolski Regiment Odprzodowy. Podolski, bo nawiązuje tradycją do Kresów Rzeczypospolitej, Odprzodowy, bo w początkowym okresie odtwarzał głównie XVII-wieczną piechotę posługującą się bronią palną ładowaną odprzodowo.

Architekci i studenci

Do regimentu weszli ludzie, którzy zajmowali się wcześniej indywidualnie rekonstrukcją w średniowiecznych bractwach rycerskich albo też XVII-wiecznych stowarzyszeniach szlacheckich i którzy znali się ze spotkań na tego typu historycznych imprezach. Zaczęło się od 15 osób, dziś regiment liczy 34 członków. Większość pochodzi z Krakowa, ale są też mieszkańcy innych miejscowości południa Polski: Trzebini, Chrzanowa, Wadowic, Żywca. Są w różnym wieku i mają różne zawody, ale łączy ich historyczna i rekonstrukcyjna pasja.

- Wśród naszych rycerzy mamy architektów, ekonomistów, pracowników biurowych, studentów, pracowników fizycznych. Są osoby młode, np. w wieku 19 lat, ale są też starsi. Przekrój zawodowy i wiekowy jest naprawdę spory - tłumaczy Maciej Waligóra, sekretarz stowarzyszenia i dziesiętnik piechoty polskiej. Dla członków grupy odtwarzanie XVII-wiecznej historii to rzeczywiście życiowa pasja. Na co dzień pracują w swoich zawodach, od święta zaś przebierają się w historyczne stroje i biorą do rąk dawny oręż. Potrafią strzelać z muszkietów, falkonetów, łuków i dział. Wykonują narzędzia, zbroje, broń. Fechtują się i jeżdżą konno. Białogłowy (są też takie w regimencie) gotują, warzą miody i nalewki, haftują i szyją.

W 2013 r. regiment połączył się z Małopolską Chorągwią Husarską, dzięki czemu dołączyli do niego kawalerzyści. Od tej pory Stowarzyszenie Podolski Regiment Odprzodowy Kraków składa się z dwóch sekcji: Chorągwi Pieszej i Artylerii (czyli dawnego Podolskiego Regimentu Odprzodowego) oraz Chorągwi Jazdy Dawnej (czyli dawnej Małopolskiej Chorągwi Husarskiej). Prócz piechocińców, husarzy i artylerzystów w regimencie są jeszcze umundurowani na sposób zachodni dragoni oraz tzw. zwykła szlachta, również przydatna podczas inscenizacji. Artylerzyści regimentu korzystają z trzech dział typu falkonet i jednego działka wiwatowego. Armaty odlane zostały w zaprzyjaźnionej manufakturze kieleckiej specjalizującej się w wytwarzaniu historycznych armat.

Na czym polega działalność grupy? Kilka razy do roku regiment wyjeżdża na imprezy rekonstrukcyjne. Jedną z nich jest inscenizacja zdobycia na Turkach zamku Tata na Węgrzech w 1597 roku. Biorą w niej udział grupy rekonstrukcyjne z Chorwacji, Czech, Niemiec, Słowacji, Polski i Węgier. Grupa jeździe też na coroczne wrześniowe Pola Chwały w podkrakowskich Niepołomicach, Dni Chęcin na tamtejszym zamku czy na re-konstrukcję zwycięskiej bitwy z Tatarami pod Hodowem w Białymstoku. Stowarzyszenie jest też aktywne w Krakowie. W czerwcu zorganizowało w Barbakanie inscenizację obrony miasta przez Stefana Czarnieckiego przed Szwedami podczas potopu w 1655 r. Regiment wziął też udział w krakowskiej Nocy Muzeów, obchodach 319. rocznicy śmierci Jana III Sobieskiego na Wawelu i Narodowym Czytaniu Trylogii w Barbakanie.

Od pięciu lat grupa bierze również udział w krakowskich obchodach święta 3 Maja, a od trzech lat jest organizatorem patriotycznego przemarszu z Wawelu przez Rynek Główny na plac Matejki. Regiment urządza też pokazy charytatywne. Tak było w tym roku w stadninie koni w Konarach koło Świątnik, gdzie regiment wystąpił dla osób niepełnosprawnych z tamtejszego domu opieki i dla rodzin z dziećmi.

- Jesteśmy stowarzyszeniem non profit, więc wszystko to robimy społecznie, bez żadnych dotacji, pro publico bono. Muszę powiedzieć, że nasze krakowskie imprezy cieszą się dużym powodzeniem u publiczności, krakowian i turystów. Niestety, przed tegorocznym świętem 3 Maja Urząd Miasta oświadczył nam, że musimy… zapłacić za sprzątanie po koniach. Organizujemy obchody święta, miasto nic za to nie płaci, a jeszcze obciąża nas kosztami sprzątania. Trochę to dziwne - przyznaje Maciej Waligóra.

Husarz musi być bogaty

Strój żołnierza piechoty składa się z sukiennego żupana w kolorze niebieskim, wąskich spodni, krótkich butów, filcowej czapki magierki, skórzanego pasa i niewielkiej kaletki przy nim. Ubiór nabywa się u krawców specjalizujących się w szyciu historycznych strojów na zamówienie grup rekonstrukcyjnych. Jak mówi Marcin Waligóra, oczywiście zdarzają się osoby mające smykałkę do tzw. robótek ręcznych, które potrafią same uszyć sobie cały strój.

Z kolei uzbrojenie to prosta szabla typu węgierskiego, siekierka (do prac polowych i fortyfikacyjnych) oraz muszkiet lontowy, najprostszy w konstrukcji i zarazem najmniej zawodny. Strzelanie z niego odbywa się bez użycia kul (do lufy ładuje się same pakuły), a każdy nowy członek regimentu przechodzi odpowiednie szkolenie w zakresie bezpieczeństwa obsługi tego typu broni.
Koszt repliki takiego muszkietu to 1-2 tys. zł. Z kolei szabla kosztuje około 600 zł. Do niedawna nowi członkowie regimentu musieli powoli na własny koszt gromadzić umundurowanie i uzbrojenie. Jakiś czas temu stowarzyszenie uzyskało grant Fundacji Banku Zachodniego WBK, który przeznaczony został na zakup nowych strojów. Pozwoli to zwiększyć nabór do regimentu, bo - co tu kryć - skompletowanie umundurowania i uzbrojenia zawsze było i nadal jest kosztowną sprawą.

Jeszcze droższe jest wyekwipowanie husarza. Sama zbroja w pełnej opcji kosztuje ok. 20 tys. zł. Do tego dochodzi szabla husarska (ok. 1 tys. zł), koncerz (ok. 1 tys. zł), kopia (zwykle wykonywana własnoręcznie), skóra lamparcia lub wilcza zakładana na zbroję (zwykle imitacja), siodło husarskie (wykonane na wzór historyczny) oraz dwa pistolety (1-2 tys. zł). Podobnie więc jak w XVII wieku, dzisiaj również husarzem może zostać osoba względnie zamożna, którą stać na kupienie całego tego wyposażenia.

Jednak najdroższe nawet wyposażenie nie uczyni husarza bez konia. Większość husarzy regimentu ma swoje własne wierzchowce. - Jeden z kolegów spod Kielc ma ich aż sześć - mówi Maciej Waligóra.

Inni na co dzień korzystają z koni dostępnych w lokalnych stadninach, natomiast podczas rekonstrukcji jeżdżą na wierzchowcach dostarczonych przez organizatorów.

Członkowie regimentu spotykają się na wspólnych ćwiczeniach przed rozpoczęciem sezonu i przed ważniejszymi imprezami. Ćwiczą musztrę, jazdę w szyku, elementy taktyki piechoty i kawalerii. Informacje o tym, jak walczyła piechota narodowa w XVII wieku, czerpią z ówczesnych regulaminów, np. z musztry Błażeja Lipowskiego z 1660 r. pt. „Piechotne ćwiczenia, albo wojenność piesza” i przeznaczonej dla piechoty polskiej.

Podczas rekonstrukcji członkowie regimentu odtwarzają nie tylko walki, ale również XVII-wieczne życie codzienne. Mają do tego cały sprzęt: namioty, meble, naczynia, instrumenty i inne przedmioty. Odtwarzanie dawnego życia jest łatwiejsze tym bardziej, że do stowarzyszenia należą całe rodziny - rodzice i dzieci. Wszyscy w historycznych strojach wyjeżdżają na inscenizacje.

Z Krakowa na Słowację

Czy są chętni do wstępowania do stowarzyszenia? - Od jakichś dwóch lat, od kiedy połączyliśmy się z Małopolską Chorągwią Husarską, obserwujemy zwiększone zainteresowanie. Co roku zgłasza się kilka nowych osób. Naszym celem jest doprowadzenie regimentu do liczebności 50-60 osób. Wtedy grupa może już samodzielnie zorganizować inscenizację. Teraz, by to zrobić, musimy zapraszać do współpracy jakieś inne stowarzyszenie rekonstrukcyjne - tłumaczy pan Maciej.

Tego lata regiment we współpracy ze słowackim muzeum na zamku w Starej Lubowni zorganizował cykl imprez odtwarzających przewiezienie polskich insygniów koronacyjnych z Krakowa na słowacki Spisz w czasie potopu szwedzkiego w 360. rocznicę tego wydarzenia. Inscenizacje odbyły się w Krakowie, Wiśniczu Nowym, Krynicy-Zdroju i w Starej Lubowni na Słowacji. Impreza przyciągnęła liczną publiczność, a relacje z niej nadawała telewizja słowacka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski