Od trzech tygodni byli działacze opozycji antykomunistycznej mogą starać się o comiesięczne wsparcie finansowe w wysokości 400 złotych. Jak dotąd zrobili to tylko nieliczni.
- Spodziewaliśmy się zdecydowanie większego zainteresowania. Wnioski złożyło jednak tylko około dwudziestu osób - mówi Rafał Dyrcz, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w krakowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej, które wydaje dokumenty potwierdzające status działacza opozycji antykomunistycznej. Jest on konieczny do uzyskania świadczenia.
- Niewielkie zainteresowanie to konsekwencje kryteriów dochodowych przyjętych w ustawie o pomocy byłym działaczom opozycji. Ustalone zostały na takim poziomie, że naprawdę mało kto je spełnia - nie ma wątpliwości Maciej Mach z krakowskiego Stowarzyszenia Sieć Solidarności. Szacuje, że w całej Małopolsce pomoc może trafić do maksymalnie 200-300 osób. Podczas gdy potrzebujących może być nawet pięć razy więcej.
O wsparcie ubiegać się mogą jedynie opozycjoniści mający na życie nie więcej niż 1050 zł miesięcznie i rodziny, w których na głowę przypada mniej niż 880 zł. Byli działacze, którzy znajdują się dziś w trudnej sytuacji finansowej, nie kryją rozgoryczenia takimi ustaleniami.
- Przekraczam minimalnie te dramatycznie niskie kryteria dochodowe i już nie mam szans na otrzymanie wsparcia - mówi Kazimierz Kubrak, który żyje samotnie z renty, a z powodu choroby utrudniającej mu nawet poruszanie się nie ma szansy na dodatkowy dochód.
- Jedyne, na co mogę liczyć, to legitymacja potwierdzająca zaangażowanie w działalność opozycyjną. Ale ona i tak do niczego nie uprawnia. Nie tak to miało wyglądać - dodaje Kazimierz Kubrak.
W pierwotnych planach pomoc miała trafiać do tych działaczy opozycji w PRL-u, którzy żyją za mniej niż 2 tys. zł miesięcznie lub do rodzin, w których dochód na osobę nie przekracza 1250 złotych. A wsparcie dla nich miało wynosić nie 400, a 800 zł na miesiąc. Tak zapisane było w projekcie przygotowanym przez senatorów jeszcze w 2013 roku.
Na to nie zgodził się jednak minister finansów Mateusz Szczurek. Dlatego kryteria zostały radykalnie zmienione w Sejmie.
- W budżecie nie było dużych środków na ten cel. Stanęliśmy więc przed wyborem: albo niskie świadczenie dla mniejszej ilości osób, albo nic - tłumaczy krakowski poseł Józef Lassota (PO), który brał udział w pracach nad ustawą.
Byłych opozycjonistów to jednak nie przekonuje. - Trudno uwierzyć w tłumaczenie, że nie ma pieniędzy, skoro lekką ręką wydaje się 100 mln złotych na nikomu niepotrzebne referendum - mówi Kazimierz Kubrak. Na pomoc byłym działaczom w tym roku Ministerstwo Finansów znalazło zaledwie 25 mln zł.
Poseł Józef Lassota tłumaczy, że kryteria dochodowe mogą jednak zostać skorygowane. - Jeżeli zainteresowanie rzeczywiście nie będzie duże, bo większość osób potrzebujących nie spełni kryteriów, to na pewno w przyszłej kadencji Sejmu zostanie złożony projekt nowelizacji ustawy - mówi poseł Lassota.
Według niego trzeba poczekać pół roku i wtedy podjąć decyzję. - Tak żeby na kolejną rocznicę porozumień sierpniowych ewentualne zmiany mogły już obowiązywać- tłumaczy krakowski parlamentarzysta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?