Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyli się grać w Krakowie. Dlaczego właśnie im się udało?

Tomasz Bochenek
Lata 80. Dziś Łukasz Surma ma na koncie 495 występów w ekstraklasie
Lata 80. Dziś Łukasz Surma ma na koncie 495 występów w ekstraklasie Fot. bartek syta(2), wacław klag, Tomasz BocheneK
Piłka nożna. Krzysztof Mączyński i Michał Pazdan, reprezentanci Polski, jako juniorzy rywalizowali w meczach Wisła – Hutnik. W ekstraklasie jest kilkunastu wychowanków krakowskich klubów.

Stanisław Chemicz wertuje swoją kronikę. Wycinki z gazet, zdjęcia, wszędzie wychowankowie piłkarskiej szkółki Wisły. – _A to przed spotkaniem z Barceloną _– zatrzymuje się na zdjęciu drużyny w białych strojach. Rok 2001. – _W przedmeczu zagrały dwa roczniki naszych chłopców. O, Krzysiu jest tutaj _– wskazuje najdrobniejszego w dolnym rzędzie.

Wrzesień 2015, Frankfurt. Krzysztof, starszy o 14 lat, wychodzi w podstawowym składzie reprezentacji Polski na mecz z Niemcami. W lipcu wrócił do Wisły, jako jeden z czołowych środkowych pomocników w kraju. Gdy cztery i pół roku wcześniej odchodził z Reymonta był zgaszony, zdołowany długą, nieudaną walką o grę w pierwszym zespole. Wtedy – co trzeba zauważyć – najlepszym w Polsce.

– Całe szczęście, że potem przytulił go do siebie Adaś Nawałka, który prowadził Górnika Zabrze. Kojarzył Krzysia z Wisły i wiedział, że na boisku mu się odwdzięczy – uważa Chemicz, pierwszy trener Mączyńskiego i wieloletni szef szkółki „Białej Gwiazdy”.

Obecny kadrowicz pochodzi z Kozłówka, osiedla opanowanego przez kibiców Cracovii. – Brat przyprowadził go na nabór do szkółki, który organizowaliśmy corocznie we wrześniu. Tam w domu sytuacja nie była idealna i myślę, że to m.in. dlatego Krzysiu nie należał do _ chłopców przebojowych. Chłopakom z osiedla chciał jednak pokazać, że w futbolu może coś osiągnąć. Był pilny. No i uwielbiał grać. Pamiętam, jak na obozach chodził z małą piłką i __żonglował _– opowiada Chemicz.

I przywołuje historię z turnieju w Bańskiej Bystrzycy, gdy „Mąka” miał lat dwanaście... – Zgarnął nagrody dla najlepszego strzelca i __najlepszego zawodnika. Mączyńskim był zachwycony trener Josef Venglos, który wtedy prowadził Celtic.

Myślał, nie brylował
Rocznik 1987 krakowskiej piłce się udał. Gdyby nie kontuzja, razem z Mączyńskim przeciwko Niemcom zagrałby przecież Michał Pazdan, wychowanek Hutnika. Piłkarz ochrzczony przez Leo Beenhakkera „Piranią”, przed tym sezonem kupiony przez Legię z Jagiellonii. Do której trafił z kolei – z Podbeskidzia – Piotr Tomasik, kolega Pazdana z drużyny juniorów.

Michał to już wtedy była wybitna postać. Wyróżniał się myśleniem na boisku, sposobem ustawiania się, umiejętnością przewidywania akcji przeciwnika. To powodowało, że zawsze znajdował się w odpowiednim miejscu i czasie, żeby zdążyć z interwencją. W połączeniu ze świetną wydolnością był idealnym zawodnikiem na pozycję środkowego, destrukcyjnego pomocnika – opowiada Paweł Szcześniewski, który ekipę juniorów młodszych Hutnika, z Pazdanem i Tomasikiem, doprowadził do finałów mistrzostw Polski (2004). – Atutem Michała była też mądra, skromna głowa. Bo on nie był brylującym w __towarzystwie, wodzirejem. Byli inni: Daniel Jarosz, Krzysiek Świątek, Radek Chrząszcz.

Zaciśnięte zęby Piotra

Te same nazwiska wymienia Piotr Tomasik, w innym kontekście. – Wyróżniali się w __naszej drużynie – mówi. – Ja wtedy byłem może malutki krok za nimi, ale cały czas dążyłem do celu, który sobie postawiłem, chciałem grać w __ekstraklasie.

Szcześniewski: – Piotrek i jego starszy o dwa lata brat mieli nagłe, bolesne wejście w dorosłe życie. Pamiętam, jak na obozie zimowym w Chybiu dotarła wiadomość, że zmarł ich ojciec. Moim zdaniem, miało to wpływ na to, że naprawdę zacisnął zęby, żeby coś w __piłce osiągnąć.

– Hmm, czy tak było? Trudno teraz ocenić. Pewnie trochę tak. Tak się mówi... _– zastanawia się obrońca Jagiellonii. – Chciałem pokazać tacie, który patrzy z góry, że dalej idę drogą, którą on mi obrał, że to była słuszna droga. No bo to tata jeździł ze mną na treningi._

Jarosz i Chrząszcz nie grają już w piłkę, Świątek odbił się od I ligi i uznał, że jego miejscem jest Hutnik. Tomasik, mając 28 lat, zadebiutował niedawno w europejskich pucharach.

– Pracą, zaangażowaniem w treningach do tego doszedłem. Nikt mi w życiu nie pomógł, nikt nie dał nic za darmo. Wszystko, co osiągnąłem, to dzięki mojemu charakterowi, ambicji – uważa Piotr, który dorastał na tym samym nowohuckim osiedlu – Dywizjonu 303 – co Pazdan.

– Ja bardzo cieszę się z tego, że zawodnicy, którzy się wybili, bo nie tylko tę dwójkę mam na myśli, pozostali normalnymi ludźmi, cały czas mamy kontakt – podkreśla Szcześniewski. – Co roku pomagają mi przy okazji memoriału Michała Bobera i Michała Jeziora (juniorów Hutnika, którzy zginęli w wypadku samochodowym – przyp.). Michał Pazdan funduje nagrody, przekazuje też jeden procent podatku na __konto fundacji.

Marzenie Cieślika
Legia nieczęsto sięga po krakowian, ale w poprzedniej dekadzie miała nawet kapitana z Krakowa. Dziś ten 38-letni pomocnik wciąż jest w lidze, w Ruchu, śrubuje rekord wszech czasów występów w ekstraklasie. Łukasz Surma, wychowanek pierwszego rocznika szkółki Wisły.

– Zaangażowanie i __wyborna technika _– to pierwsze skojarzenie Chemicza z małym Łukaszem, synem byłego piłkarza Cracovii – Fryderyka Surmy. – Od samego początku chciał być piłkarzem i widać było, że ma ku temu wszelkie predyspozycje. Miał dobrą koordynację ruchową, a już jako młody chłopak profesjonalne podejście do sportu. Był pilny, solidny. Jego mama, nauczycielka, dbała o to, żeby pilnował szkoły. _

Najlepszy w drużynie, zbierał nagrody w turniejach. Chemicz zapamiętał szczególnie ten w Chorzowie. Surma był wtedy 12-latkiem.

– Graliśmy z Zenitem Sankt Petersburg, zwyciężyliśmy w turnieju – opowiada. – Grą Łukasza zachwycił się Gerard Cieślik. Mówił: „Ja cię, synu stąd nie wypuszczę, zrobię wszystko, żebyś był w Ruchu”. Proszę sobie wyobrazić: po latach Cieślik zadzownił do mnie, wniebowzięty. __Powiedział: „Popatrz, panie trenerze, spełniło się moje marzenie.”

Surma miał 21 lat, gdy odchodził z Wisły, wcześniej zdążył w niej rozegrać 50 meczów w ekstraklasie. W tym ten feralny w Łodzi z Widzewem, gdy wprowadzony na zmianę przez trenera Wojciecha Łazarka sam został potem zmieniony. Rzucił koszulką, w Wiśle

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski