Moment jest całkiem dobry, bo po referendalnym kacu kampania wyborcza w Polsce wkracza w decydująca fazę. Polityczna gorączka powinna przysporzyć popularności powieści sir Michaela Dobbsa. Zresztą wydany w lutym przed polskimi wyborami prezydenckimi przekład pierwszej części powieści byłego doradcy Margaret Thatcher został świetnie przyjęty. Sprzedano kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy.
Ci, którzy połknęli pierwszą część powieści, o tym wiedzą, ale pozostałym należy się wyjaśnienie: „House of Cards” to książka, na motywach której nakręcono bijący rekordy popularności amerykański serial z Kevinem Spaceyem w roli głównej. Filmowy bohater czy raczej antybohater, Frank Underwood jest wytrawnym politykiem (w ostatnim sezonie serialu – prezydentem USA) i bezwzględnym szwarccharakterem. Książkowy pierwowzór Underwooda to Francis Ewan Urquhart, wpływowy polityk Partii Konserwatywnej i w końcu premier Wielkiej Brytanii.
Tym razem akcja przenosi się z londyńskiego gniazda parlamentaryzmu w Westminsterze na Downing Street 10, do siedziby premierów Zjednoczonego Królestwa. Długimi fragmentami wrócimy jednak do Izby Gmin, a na dokładkę wylądujemy jeszcze w Buckingham Palace, oficjalnej rezydencji brytyjskich monarchów.
Intryga koncentruje się znów wokół polityków wagi najcięższej i wszechmocnych mediów, a ponieważ rzecz rozgrywa się na progu lat 90. XX wieku, królują gazety, zwłaszcza tabloidy. Prasa może polityka wywindować albo zniszczyć. Gdybyśmy chcieli przenieść sprawy w czasy współczesne, zamiast milionowych nakładów dzienników, mielibyśmy Facebook, Twitter i podobne wynalazki.
Opowieść rozgrywa się około ośmiu, dziewięciu lat po pamiętnym Royal Wedding, czyli ślubie księcia Karola z Dianą (tak, tak, wcale nie Williama z Kate, jak mogłoby się wydawać młodszym czytelnikom). Księżna Walii zginie tragicznie dopiero za siedem, osiem lat, ale prasa już zaczyna publikować materiały kompromitujące ją i ówczesnego następcę tronu. Dobbs czyni jednak we wstępie istotne zastrzeżenie: jego król nie jest prostym odwzorowaniem księcia Karola.
„Ograć króla”, tak jak pierwszą część „House of Cards”, napisano w formie sensacyjnego pamiętnika. Erotyczne napięcie, które poprzednio zawdzięczaliśmy dziennikarce Mattie Storin i ciemnoskórej piękności Penny Guy, tym razem zapewniają dwie inne osoby. Nadal pozostajemy w najlepszych szekspirowskich klimatach żądzy władzy i bogactwa oraz cielesnych namiętności.
Akt drugi dramatu urywa się nagle. W nieznośnym antrakcie czekamy na trzeci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?