Kwiatkowski śmiał się z zaufania do NIK

Kilkuminutowe nagranie to zapis zarejestrowanego w 2013 roku spotkania, w którym uczestniczyli szykujący się do objęcia prezesury w NIK Krzysztof Kwiatkowski, minister Elżbieta Bieńkowska oraz Przemysław Witek i Piotr Miklis z katowickiej delegatury NIK.

Uczestniczący w rozmowie w restauracji „Sowa i Przyjaciele” poruszali tematy zakulisowych mechanizmów obsady wysokich stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli. Kwiatkowski choć formalnie nie był jeszcze prezesem Izby, mówił o doborze osób mających w przyszłości objąć wysokie stanowiska w tej instytucji.

Kontrowersje wzbudzają też drwiny Kwiatkowskiego z Izby. – Ja nie wiem, jak ona ma ciągle 60-procentowe zaufanie opinii publicznej. Dobrze, że nikt się temu w __szczegółach nie przygląda – mówił Kwiatkowski.

Wielu polityków i ekspertów jest zdania, że po opublikowaniu kompromitujących nagrań Kwiatkowski dla dobra NIK powinien zrezygnować z funkcji przezesa. – Nie formułujmy tak szybko radykalnych żądań, bo dotąd poza wzbudzającymi kontrowersje fragmentami rozmów nic pewnego w tej sprawie nie wiemy. Źle by było, gdybyśmy każdą ważną osobę w państwie odwoływali od razu z powodu jakichś podsłuchów – przekonuje politolog prof. Antoni Dudek. Według niego na razie nie ma podstaw, by prezes NIK odchodził ze stanowiska.

Podobnego zdania jest prof. Antoni Kamiński z Polskiej Akademii Nauk. – Powinniśmy dać prezesowi NIK szansę się wytłumaczyć, a nie od razu domagać się jego głowy – uważa profesor Kamiński.

Przypomnijmy, że prokuratura w ubiegły piątek poinformowała, że CBA zebrało materiały świadczące o tym, że Krzysztof Kwiatkowski i poseł PSL Jan Bury mogli ustawiać konkursy na ważne stanowiska w NIK. Kwiatkowski ma zamiar tę sprawę wyjaśnić osobiście w Sejmie.