Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój syn odebrał sobie życie. Może uratuje tym innych

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale on był wspaniałym dzieckiem, więc nie powinnam chyba siebie obwiniać
Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale on był wspaniałym dzieckiem, więc nie powinnam chyba siebie obwiniać fot. Michał Gąciarz
Jej trzynastoletni, zdolny syn odebrał sobie życie. Pani Zofia z Olszanki wybaczyła uczniom, którzy się nad nim znęcali. Ale nie dorosłym.

To było w Dzień Matki, 26 maja tego roku. Byłam w kościele na mszy świętej. Przyglądałam się kobietom stojącym wokół mnie. Takie były dumne, szczęśliwe. A ja? - zapytałam siebie. I spuściłam głowę. Ja, najgorsza z nich wszystkich, bo nie potrafiłam uchronić dziecka przed złem, pozwoliłam, żeby syn odebrał sobie życie... Zofia Łatka z Olszanki na Sądecczyźnie wyrzucała sobie w myślach, a łzy same toczyły się po jej policzkach.

I wtedy poczuła obecność Piotrusia. - Podniosłam oczy i spojrzałam na obraz Matki Boskiej. Jestem skromną osobą, ale wtedy miałam wrażenie, że stałam się królową. Jakbym siedziała na tronie i była ponad wszystkimi matkami wokół. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale radości, którą tego dnia nosiłam w sobie, nigdy wcześniej nie było mi dane doznać. Zrozumiałam, że Maria też była bezradna, patrząc, jak zabijają jej Syna.

Zofia Łatka po blisko dwóch latach od rodzinnej tragedii czuje się pogodzona ze swoim losem. Ma w sobie wiarę i przekonanie, że śmierć jej 13-letniego syna była potrzebna. - Nie może być zgody na przemoc w szkole - mówi. - Nie winię uczniów, którzy znęcali się nad Piotrusiem. Już im wybaczyłam. Za śmierć syna odpowiadają dorośli, ci, którzy udawali, że nie widzą problemu, jaki dzieje się w gimnazjum. Jeśli moja historia uratuje przed znieczulicą i niesprawiedliwością choć jednego ucznia, zrozumiem jeszcze mocniej, że tak musiało się stać...

Syna ci biją, a ty nic? Myślałam, że go brzuch boli
Piotr w podstawówce był jednym z najlepszych uczniów. Do piątej klasy przynosił świadectwo z czerwonym paskiem. Miał piękny głos i grał na akordeonie. Gdy złamał rękę i nie mógł ćwiczyć, potrafił odwrócić instrument i trenować sprawną dłonią. Innym razem, mimo 38 stopni gorączki, szedł do kościoła, bo nie mógł odmówić koleżankom, z którymi śpiewał psalm. Młodsi chłopcy co sobotę wyciągali go z domu, prosząc, by przeprowadził z nimi trening. Świetnie grał w piłkę nożną. Był zdolnym, a przy tym wrażliwym chłopcem.

- Nie potrafię powiedzieć, dlaczego to niektórym przeszkadzało, dlaczego byli zazdrośni - mówi dziś jego mama. - Kiedyś od jednej z nauczycielek usłyszałam, że: "Piotrek powinien mniej się zgłaszać, bo robi przykrość innym uczniom, że tak dużo wie".
Chciała te słowa potraktować w kategorii żartu pochwały, ale nie mogła, nie rozumiała. To był dla niej niezrozumiały zarzut.
Zofia Łatka nie wiedziała, że w szkole naśmiewają się z Piotra. Nie powiedział jej również, że został pobity. - To było w piątej klasie podstawówki. Dowiedziałam się przypadkowo od matki jednej z uczennic. Zagadnęła mnie: "Syna ci biją, a ty nie reagujesz?"

Zdębiała wtedy. - Okazało się, że w dzień, kiedy woźna przyprowadziła Piotrusia do domu, mówiąc, że boli go brzuch, on został pobity przez kolegów! - mówi. - A ja, nie mając o tym pojęcia, leczyłam go wtedy kroplami! Nie przyznał się, bo jednym z napastników był syn nauczycielki... Moja interwencja w szkole obróciła się przeciwko niemu - wymawia sobie dziś Zofia. - Zamiast ukarać delikwentów, niektórzy nauczyciele na każdym kroku doszukiwali się złośliwości w moim synu.

Boję się. Płaczę. Wszyscy myślą tylko o sobie
W 2013 roku Piotr poszedł do pierwszej klasy gimnazjum w Podegrodziu. Wydawało się, że polubił nową szkołę. Mówił, że jest fajnie, choć od początku mu dokuczano. Tylko że na zaczepki słowne już nie reagował, jakby do nich przywykł albo się na nie uodpornił.

- Wiem to od jego kolegów, bo mnie się nigdy nie skarżył. Wyczuwałam jednak, że coś jest nie tak - opowiada Zofia Łatka.- Kiedy pod koniec września ksiądz poprosił go o zaśpiewanie psalmu przy peregrynacji obrazu "Jezu, Ufam Tobie", powiedział, że może czytać, ale śpiewać pieśni, w dodatku babskiej - jak stwierdził - nie będzie. I przestał w ogóle.

W listopadzie Piotrek zaczął dostawać jedynki i dwóje. - Gdy z nim rozmawiałam, prosił, żebym pozwoliła mu mieć słabsze oceny. Tak będzie dla mnie lepiej - próbował mnie przekonywać. Na zabawę szkolną nie poszedł, twierdząc, że jest zmęczony i chce się wyspać. A teraz w jego zeszycie na jednej z kartek widzę ozdobnie napisaną datę "26.11.2013 ANDRZEJKI". Jakby nie mógł się ich doczekać. Ale opowiedział mamie o zniszczonym piórniku.

Zgłosił problem nauczycielowi, ale uznano to za psikus kolegów. - Gdybym wiedziała, że sprawa jest aż tak poważna, od razu byłabym w szkole. To była środa. Postanowiłam, że pojadę w poniedziałek. Nie zdążyła. - W sobotę, 7 grudnia 2013 roku, kiedy byłam pierwszy dzień w nowej pracy, mąż dostał telefon od młodszego syna, 9-letniego wówczas Pawła, że Piotruś dziwnie się zachowuje, miota się po domu, coś krzyczy. Potem doszło do tragedii. Paweł nie mógł pomóc Piotrowi, próbował odciąć sznur, ale było za późno...

Mama milczy. Po chwili podejmuje opowieść.- W koszu na śmieci znalazłam zwiniętą kartkę: "Strach. Boję się. Płaczę. Wszyscy myślą tylko o sobie, tylko niektórzy o Bogu, o rodzinie. I zaskoczenie"... Zalała mnie fala informacji o tym, co przeżywał mój syn. Koleżanki z klasy opowiadały, że nauczycielki o wszystkim wiedziały: "Gdy malujemy się w łazience, wchodzą i wrzeszczą na nas, a jak Piotrka bili, to zamykały drzwi, udając, że nie widzą. Nie reagują, bo boją się, że im chłopcy później samochody porysują" - komentowały.

Swojej pierwszej dziewczynie syn zwierzył się z gróźb, jakie trzech uczniów kierowało pod jego adresem. Mówili, że go zabiją, gdy tylko komuś opowie o pobiciach. Zofia Łatka w aktach sprawy przeczytała, że jej syn w poniedziałek miał dostać lanie.
Izabela Dylawerska, pedagog specjalny i terapeuta behawioralno-poznawczy: Dzieci miewają problem ze swoim zachowaniem, kontrolowaniem złości. Ich układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały. Dopiero uczą się, jak reagować w różnych sytuacjach. Do tego dochodzą nacechowane agresją gry komputerowe i filmy, które wpływają na emocje dzieci, rodzą gniew przejawiany w trudnych sytuacjach.

Piotruś czuł się jak bohater "Linczu"
Próbowała sobie wyobrazić, co czuł, gdy zdecydował się na ten krok. Zrozumiałam to po obejrzeniu filmu "Lincz". Jego bohater rzuca się z mostu, bo nie chce wrócić do więzienia, gdzie był bity i gwałcony. - Tylko to zajmowało jego myśli. I pewnie tak samo było z Piotrusiem. Lekarze mówią, że uderzenia w głowę też miały wpływ na jego zachowanie.

Długo nie mogła się pogodzić ze śmiercią syna. - Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką. Ale przecież on był wspaniałym dzieckiem, więc ja nie powinnam siebie o nic obwiniać. Nie wiedziała, że uratował dziecko przed utonięciem. - Dopiero po śmierci ludzie przypominają sobie różne historie - mówi dziś.

Mam żal do szkoły, że nikt nie zadzwonił
Teraz synek odwiedza ją w snach. - Wierzę, że Tam jest bezpieczny. Powiedział mi: "Musiałem odejść". Opowiadał, że jest mu dobrze, nadal gra w piłkę, ma wielu przyjaciół. I, że mam się nie martwić o Pawełka. On nad nim już czuwa. Ktoś, patrząc z boku, mógłby uznać, że zwariowałam. Syn długo też nie chciał mi uwierzyć, że rozmawiam z Piotrkiem. Przekonał go jego własny sen, w którym brat wyrecytował mu kod przyjaźni. Paweł z kuzynem skrzętnie go przed nim ukrywali. "Teraz nie ma między nami tajemnic" - usłyszał.

Ostatnio Paweł, modląc się, pytał brata, czy będzie mieć świadectwo z czerwonym paskiem i czy dostanie komputer do gier. Piotrek w śnie miał mu odpowiedzieć, że o to pierwsze sam się musi postarać, a o to drugie on już zadba. - Paweł dostał świadectwo z wyróżnieniem. Jutro przychodzi informatyk, by podpiąć komputer.

Przed sądem rodzinnym stanęło trzech uczniów. - Czy są winni nakłaniania do samobójstwa? Nie chcę, by zostali ukarani. Ich agresja jest winą dorosłych i systemu oświaty. Gimnazja są bowiem skupiskiem przypadkowych dzieci z różnych wsi. Nauczyciele nic o nich nie wiedzą. Nie reagując, nie dają im też szansy na poznanie. Mam tylko żal do szkoły, że w obliczu tragedii nikt nie zadzwonił, nikt nie przeprosił, albo chociaż powiedział, że jest mu przykro.

Dziecko na ogół wstydzi się przyznać, że jest ofiarą
Terapeutka Izabela Dylawerska przyznaje: dzieci często nie mówią rodzicom o tym, że mają problemy w szkole. Na ogół wstydzą się, że są ofiarami. Bywa też, że są zastraszane.

- Rodzice powinni więc nauczyć się "czytać" inne sygnały. Zwrócić uwagę na to, czy dziecko nie budzi się w nocy, czy nie pogorszyło się w nauce, czy nie jest nagle zamknięte, wycofane, czy nie przestało opowiadać o tym, co dzieje się w szkole - mówi terapeutka. - Do tego mogą dojść objawy somatyczne: bóle głowy, wymioty, pocenie rąk, biegunka. W przypadku małych dzieci powinniśmy zwrócić też uwagę na jego rysunki: jeśli są utrzymane w ciemnej lub czerwonej kolorystyce, są na nich agresywne postacie, a dziecko jest na nich mniejsze w stosunku do swoich kolegów, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Wtedy pierwszym krokiem powinna być rozmowa z wychowawcą. Dodatkowo można skontaktować się ze szkolnym psychologiem lub pedagogiem. Trzeba szukać pomocy.

***
Dramat w Olszance
Nękany przez kolegów z gimnazjum w Podegrodziu 13-letni Piotr popełnił samobójstwo. Powiesił się w swoim domu w Olszance. Tragedia rozegrała się w sobotę, 7 grudnia 2013 r. na oczach 9-letniego brata. Rodziców nie było w domu. Pawełek próbował go ratować. Odciął sznur, ale było już za późno.

***
Sąd Rodzinny
Sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, poinformował, że Sąd Rodzinny prowadzi postępowanie karne w stosunku do trzech nieletnich w związku z samobójstwem Piotra Łatki. Akta sprawy trafiły do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Termin badań wyznaczono na 28 września.

Współpraca: Maria Mazurek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska