Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza historia zaginięcia "Portretu młodzieńca" Rafaela

Monika Jagiełło
Bezcenny "Portret młodzieńca" najprawdopodobniej spoczywa w prywatnych zbiorach
Bezcenny "Portret młodzieńca" najprawdopodobniej spoczywa w prywatnych zbiorach
Losy najcenniejszego obrazu z polskich zbiorów dzieł sztuki pozostają pełne hipotez i spekulacji. Czy możliwe, że namalowany przez geniusza renesansu portret ukryto w zaginionym w czasie wojny nazistowskim pociągu?

Młody, długie włosy, regularne rysy twarzy, ciemne oczy. Przez ramię ma przerzucony szynszylowy płaszcz. Patrzy wprost na widza. Znaków szczególnych brak. Status? Zaginiony.

Sportretowany przez Rafaela Santi młody mężczyzna pozostaje najbardziej poszukiwanym Włochem przez polskich muzealników, marszandów i resortowe służby. "Portret młodzieńca", najcenniejsze dzieło z polskich zbiorów dzieł sztuki od końca II wojny światowej uchodzi za zaginiony. Podobnie jak ponad pół miliona innych pojedynczych dzieł sztuki, został zrabowany przez nazistów. Historie wielu tych dzieł nadają się na scenariusz filmu. Opowieść o Rafaelu wciąż jednak czeka na swoje zakończenie.

Rozbiory i spowodowane nimi historyczne zawieruchy sprawiły, że polskie zbiory sztuki przez dwa wieki niemal nieustannie znajdowały się w ruchu. W 1939 roku, gdy wojna stała się nieunikniona, w niewdzięczną wędrówkę wysłano słynną kolekcję Czartoryskich.

Jak notuje Lynn H. Nicholas w książce "Grabież Europy", ponad pięć tysięcy obrazów, obiektów starożytnych, porcelany i grafik przewieziono z rodzinnego muzeum w Gołuchowie koło Poznania i Krakowa do piwnic wiejskiej rezydencji w Sieniawie. W ciemnej skrzyni oznaczonej literami "VRR" los podzieliły najcenniejsze dzieła z kolekcji: "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci, "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta i "Portret młodzieńca" Rafaela. Był to cios tym bardziej bolesny, że niedawno polscy kustosze świętowali odrestaurowanie królewskich zamków w Warszawie i na Wawelu.

Wojenne dzieje dzieł bywały różne. Ewakuowane w dramatycznych okolicznościach wawelskie arrasy ocalono, wywożąc do Kanady, gdzie dotarły w 1940 r. Na ukryte w Sieniawie zbiory natrafili naziści. "Portret młodzieńca" znalazł się w Berlinie, a następnie w Linzu, gdzie miało powstać Muzeum Adolfa Hitlera.

Zakulisowo walczyli o niego dowódcy Luftwaffe Hermann Goering i generalny gubernator Hans Frank. Jak wyjaśnia badacz Robert Kudelski, otaczanie się sztuką podnosiło prestiż w nazistowskiej elicie. Ostatecznie Rafael trafił w ręce Franka i zawisł na Wawelu, gdzie próżny szef Generalnego Gubernatorstwa zadomowił się w czasie wojny. Jego rozrzutny styl życia nawet funkcjonariusze SS i Wehrmachtu uznawali za skandaliczny. Generalną Gubernię do końca traktował jak własne księstwo.
Z końcem lata 1944 roku zrabowane z Polski dzieła Niemcy zaczęli szybko wywozić na Śląsk i do Turyngii.

Zbiory z Generalnego Gubernatorstwa znalazły się m.in. w zamku Manfreda von Richhofena w Sichowie (Seichau), który oddano do dyspozycji Hansa Franka. To tam trafić miał obraz Rafaela. Jak twierdzi Kudelski, decyzją sekretarza stanu Generalnego Gubernatorstwa portret znalazł się wkrótce w zamku Hansa i Herty von Wietersheim-Kramsta w Morawie pod Strzegomiem. Gdy w połowie stycznia 1945 r. Rosjanie byli już w Częstochowie, Frank nie zamierzał uciec z pustymi rękami. Dama da Vinciego znów ruszyła w podróż w skrzyni, a Frank i jego kustosz Wilhelm de Palezieux zajęli się paleniem skrupulatnej dokumentacji.

Kiedy w marcu 1945 r. Amerykanie aresztowali Franka, znaleziono przy nim dziewięć obrazów, w tym "Damę z gronostajem". W willi znaleziono też dzieło Rembrandta. "Młodzieńca" Rafaela tam nie było.

Pewne jest jednak, że obraz przetrwał wojnę. Przez lata dzieła bezskutecznie szukał profesor Karol Estreicher. Wielu specjalistów twierdzi, że widziało obraz. Wiele sygnałów pochodzi ze Szwajcarii. Już w latach 40. prof. Stanisław Nahlik, wtedy pracownik polskiej ambasady, w prasie szwajcarskiej znalazł notkę o wystawieniu na sprzedaż portretu młodzieńca autorstwa Rafaela. Nahlik był jednak bezradny. Pod koniec 1949 r. został uznany przez komunistyczne władze za "element niepewny" i niewiele mógł zrobić na własną rękę.

Możliwe, że szwajcarski trop ma związek z von Palezieuxem, który miał szwajcarskie korzenie. Rzekomo miał pomylić dzieło Rafaela z innym, co sprawiło, że obraz zaginął. To on zdradził Amerykanom miejsce ukrycia "Damy z gronostajem" i "Krajobrazu z miłosiernym Samarytaninem".

Późniejsi świadkowie utrzymują, że obraz krążył w rękach antykwariuszy wiedeńskich. Brak jednak dowodów na takie transakcje. Trzy lata temu w mediach pojawiła się sensacyjna informacja, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest na tropie obrazu. MSZ szybko ostudziło ton doniesień. - Gdyby poza relacjami świadków istniały konkrety, już dawno działalibyśmy na rzecz powrotu obrazu do kraju - mówił wtedy ekspert resortu prof. Wojciech Kowalski.

W sierpniu o portrecie znów zrobiło się głośno za sprawą "złotego pociągu", który miał zostać ukryty przez Niemców koło Wałbrzycha. Specjaliści znów tonują sensacyjne spekulacje, jakoby w pancernym pociągu znajdować się miały sztaby złota, a nawet dzieła sztuki z "Portretem młodzieńca" na czele. Głos zabrał nawet znany telewidzom z programu "Sensacje XX wieku" Bogusław Wołoszański. "Nie słyszałem, żeby jakieś naukowe autorytety potwierdzały znalezienie pociągu" - skwitował.

Wołoszańskiemu rewelacje wokół "złotego pociągu" przypominają sprawę słynnych dzienników Hitlera. Niemiecki magazyn "Stern" w latach 1981-1983 za ponad 9 mln marek kupił rzekome pamiętniki wodza III Rzeszy. Gdy okazało się, że to robota fałszerza, wybuchł skandal.

A co jeśli "złoty pociąg" istnieje? Fundacja Czartoryskich skierowała do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oficjalne pismo. Jeśli w pociągu coś się kryje i powołana zostanie komisja orzekająca wartość znalezisk, fundacja chce brać udział w jej pracach. Prezes fundacji Marian Wołkowski-Wolski, która pozostaje prawowitym właścicielem obrazu Rafaela, szacuje, że w czasie wojny Muzeum Czartoryskich straciło około 840 obiektów.

Na kogo dziś spogląda młodzieniec z portretu Rafaela? Zapewne rzadko patrzy na kogokolwiek. Obraz najprawdopodobniej schowany jest w zbiorach nieznanego nam kolekcjonera, co potwierdza Wołkowski-Wolski. Choć nie można wykluczyć, że odnajdzie się w nieprawdopodobny sposób, jak "Pomarańczarka" Aleksandra Gierymskiego. Na przejmujący obraz kobiety z koszami pomarańczy natrafiono pięć lat temu w małym domu aukcyjnym pod Hamburgiem. Wyceniono go na ok. cztery tysiące euro.

***

"Portret młodzieńca" obraz namalowany w pierwszym dwudziestoleciu XVI w. przez Rafaela Santi (choć przypisuje się go też innym malarzom). Na początku XIX w. zakupiony przez rodzinę Czartoryskich i wszedł w skład ich zbiorów, a później w Muzeum Czartoryskich. Zaginął w 1945 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska