Jutro Senat zdecyduje, czy wraz z październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu odbędzie się referendum, którego inicjatorem jest prezydent RP Andrzej Duda. Wczoraj szefowa jego kancelarii Małgorzata Sadurska przekonywała senatorów do zgody na zadanie obywatelom pytań w sprawie obniżenie wieku emerytalnego, posyłania 6-latków do szkoły i funkcjonowania Lasów Państwowych.
Wszystko wskazuje na to, że senatorów Platformy Obywatelskiej nie przekonała. A to oni mają większość w Senacie i to od nich zależy wynik piątkowego głosowania. Już w ubiegłym tygodniu senackie komisje opowiedziały się za odrzuceniem wniosku prezydenta o przeprowadzenie referendum 25 października.
WIDEO: "Prezydent podjął decyzję w warunkach gorączki politycznej". Senatorowie dyskutowali o referendum
Źródło: TVN24/x-news
Podczas wczorajszego posiedzenia Senatu okazało się, że Kancelaria Prezydenta nie zna skutków finansowych rozwiązań, o które Andrzej Duda chce zapytać Polaków.
- Pytania składane w referendum mają charakter kierunkowy. Obywatele mają możliwość pokazania kierunku zmian, wrzucając kartkę z odpowiedzią - tłumaczyła Małgorzata Sadurska, odpowiadając na wątpliwości senatora Jana Rulewskiego dotyczące skutków finansowych wprowadzenia zmian proponowanych w referendum. Według szefowej kancelarii, gdyby już teraz znane były sztywne koszty, to ograniczałoby to swobodę parlamentu. I jak podkreśliła "wola narodu będzie światłem, drogowskazem dla nowo wybranego parlamentu".
Małgorzata Sadurska apelowała, by głównym wyznacznikiem nie były skutki finansowe. - Patrzmy na skutki społeczne, skutki w rodzinach - mówiła. Jej zdaniem "instytucja babci zostaje pomniejszona, dlatego, że kobiety muszą pracować do 67. roku życia".
Senator Włodzimierz Cimoszewicz uznał, że pytania proponowane przez prezydenta są zbyt ogólne. - Ja nie mam wrażenia, że są ogólne, czy nieprecyzyjne. Są kierunkowe. Precyzyjna powinna być norma prawna, a pytania muszą być zrozumiałe dla obywateli - odpowiedziała szefowa Kancelarii Prezydenta.
Wtedy senator Aleksander Pociej zwrócił uwagę, że jedne pytania są bardziej ogólne, a inne mniej. A inni przypominali, że to o funkcjonowanie przedsiębiorstwa Lasy Państwowe jest kompletnie niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela. - Jeśli będzie dobra wola Izby, to te pytania też będą zrozumiałe - ripostowała przedstawicielka prezydenta.
- Korci mnie, żeby pożartować sobie na temat dyskusji, która ma miejsce, bo dowiedzieliśmy się, że Tusk z Komorowskim chcieli lasy sprzedać Żydom i to tak zaniepokoiło obywateli, że prezydent musi ich reprezentować w referendum - kpił senator Cimoszewicz.
Senator Bogdan Klich pytał, czy prezydent zdaje sobie sprawę, że zniesienie obowiązku rozpoczęcia nauki przez 6-latki spowoduje niemożliwość wyrównywania szans z uczniami pozostałych krajów Unii Europejskiej, zwłaszcza osób pochodzących z małych miejscowości. - O jakiej grze konkurencyjnej możemy mówić, kiedy wśród młodych ludzi jest najwyższe bezrobocie i w Polsce, i w UE - mówiła niczym niezrażona Małgorzata Sadurska. I przekonywała, że wysłanie wcześniej dziecka do szkoły źle wpływa na jego rozwój.
Jej stanowiska bronił senator PiS Stanisław Kogut. - Bardzo trafnie pani odpowiada na temat 6-latków. Mam wnuka, który poszedł wczoraj do szkoły jako 6-latek. Po przyjściu poleciał do klocków, aby układać klocki - opowiadał senator z Nowego Sącza. I nie krył, że jego córka prosiła go, by odwołał posyłanie 6-latków do szkół.
Wątpliwości senatorów PO dotyczą jednak nie tylko samych pytań. Jednoczesne przeprowadzenie referendum i wyborów spowoduje ogromne komplikacje. Najważniejszy problem to różne terminy przeprowadzenia głosowania - w godz. 7-21 na posłów i senatorów, w godz. 6-22 w referendum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?