Gorąca jesień

Tak w każdym razie wynika z entuzjastycznych zapowiedzi, którymi najważniejsze stacje telewizyjne chwalą się od parunastu dni, popadając w budzące uśmiech politowania zadęcie. Najbardziej rozśmieszyło mnie niedawne wydanie „Panoramy” w TVP2, kiedy to Joanna Racewicz więcej emocji i zaangażowania włożyła w prezentację jesiennej ramówki swej stacji niż w najbardziej istotne dla widzów informacje. Ale cóż, pan każe, prezenter musi…

Równie zabawne są występujące podczas prezentacji nowych programów tzw. gwiazdy. Z przejęciem opowiadają o przyszłych losach kreowanych przez siebie serialowych postaci, mówiąc o nich w pierwszej osobie („rozwiodę się z Hanią”), co niewątpliwie grozi im, oprócz pogrążenia się w śmieszności, popadnięciem w swoistą schizofrenię czy, jak nazywa się ta przypadłość, kiedy ktoś wyobraża sobie, że jest Napoleonem.

To zadęcie jest o tyle zabawne, że – jak wynika z moich badań fokusowych, czyli rozmów ze znajomymi – coraz więcej potencjalnych widzów stwierdza, że w telewizji (telewizjach) nie ma czego oglądać. A sami nadawcy takoż nie mogą nie zdawać sobie sprawy ze spadającego zainteresowania ich ofertą, w końcu prowadzą profesjonalne badania.

Starając się przeciwdziałać temu trendowi stosują jednak metodę wymyśloną już przez brukselskich biurokratów i euroentuzjastów – którzy na każdy problem czy kryzys powstający w Unii Europejskiej mają tylko jedną receptę: „Więcej Europy”. Telewizje z kolei starają się ratować wkładając do ramówki jeszcze więcej seriali, kabaretów, jeszcze więcej talent i reality show, jeszcze więcej celebrytów.

I tak oto, TVP pochwaliła się m.in. kolejną odsłoną programu „Rolnik szuka żony”, powrotem „The Voice of Poland” oraz programem rozrywkowym „Retromania” (teledyski i rozmowy z gwiazdami).

Ludzie, kto mi znowu schował pilota!!!!!!