Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratunkowa wyprawa do Bydgoszczy: możemy stracić 170 mln na tramwaje

Piotr Tymczak, Arkadiusz Maciejowski
Do Krakowa dotarł na razie tylko jeden z 36 zamówionych tramwajów. Na resztę poczekamy przynajmniej kilka miesięcy
Do Krakowa dotarł na razie tylko jeden z 36 zamówionych tramwajów. Na resztę poczekamy przynajmniej kilka miesięcy fot. Adam Wojnar
Kontrowersje. Jeżeli bydgoska PESA nie zdąży z dostarczeniem tramwajów, to miasto nie otrzyma na nie pieniędzy z Unii Europejskiej.

Bydgoska PESA nie radzi sobie z produkcją 36 nowoczesnych tramwajów które zamówiło krakowskie MPK. Do tej pory pod Wawel dostarczony został tylko jeden pojazd, przez co Kraków może stracić ponad 170 mln zł dofinansowania unijnego.

Sytuację ratować ma 20 pracowników MPK, m.in. mechaników, którzy wysłani zostali na bezpłatny urlop i... pojechali pracować do Bydgoszczy przy budowie tramwajów.

Przypomnijmy, że początkowo umowa była taka, że PESA dostarczy (najpóźniej do 15 września) 36 nowych, najdłuższych w Polsce, mierzących prawie 43 metry tramwajów. Pierwszy z nich miał pojawić się w Krakowie pod koniec maja, ale już wtedy okazało się, że nie jest to możliwe.

Jak do tej pory jedyny gotowy pojazd został przywieziony pod Wawel dopiero w czerwcu. Przez ostatnie tygodnie był testowany na naszych ulicach. Kiedy dotrą pozostałe, tego nie wiadomo. Najnowsze ustalenia MPK z PESĄ są takie, że wszystkie 36 pojazdów będzie w Krakowie do połowy listopada.

- Oby zdążyli. W obecnej sytuacji jest jednak zagrożenie, że się nie powiedzie, a tramwaje muszą być w terminie, aby można było otrzymać pieniądze z Unii Europejskiej - zwraca uwagę Grzegorz Stawowy, radny PO.

Tramwaje wymagają poprawek
Wartość kontraktu na 36 tramwajów to aż 291 mln zł netto, w tym dofinansowanie z UE wynosi ponad połowę - 171 mln zł. Unijne fundusze krakowski MPK musi jednak rozliczyć najpóźniej do końca tego roku. W przeciwnym wypadku dofinansowanie przepadnie.

Na tym jednak nie koniec problemów. W kuluarach magistratu krążą informacje, że opóźnienia spowodowane są koniecznością wprowadzania poprawek w budowanych tramwajach i stąd pracownicy MPK ruszyli z pomocą konstruktorom z Bydgoszczy.

Wiceprezydent Krakowa Tadeusz Trzmiel przekonuje, że 17 lipca tramwaj "Krakowiak" uzyskał homologację - potwierdzenie przez niezależny instytut pojazdów szynowych z Poznania, że wszelkie normy i wymogi techniczne zostały spełnione. Przyznaje jednak, że już pierwszy egzemplarz, który przyjechał do Krakowa, wymagał poprawek.

- Podczas odbioru zwróciliśmy uwagę na pewne drobne rzeczy dotyczące wyposażenia wnętrza wagonu, a także niektórych elementów zewnętrznych - informuje wiceprezydent Trzmiel.

W przypadku wnętrza wagonów chodziło m.in. o specjalne poręcze, do których będzie można przypinać rowery, czy miejsca na bagaż. Mają być też zainstalowane gniazdka, dzięki którym będzie można podładować telefony komórkowe albo laptopy. - W przypadku zmian zewnętrznych chodziło m.in. o szerokości spychacza przedniego - przyznaje wiceprezydent Tadeusz Trzmiel.

Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK, zaprzecza natomiast pojawiającym się zarzutom, że tramwaje przez błędy konstrukcyjne nie będą mogły się minąć na torowisku.

- W najbliższy poniedziałek pierwszy "Krakowiak" wyjedzie na krakowskie torowiska. Woził będzie pasażerów na linii 50 m.in. po nowej estakadzie łączącej ulice Lipską i Wielicką. Niech to będzie świadectwo, że technologicznie z pojazdem jest wszystko w porządku - dodaje rzecznik MPK.

Marek Gancarczyk potwierdza jednak, że 20 pracowników MPK wzięło bezpłatne urlopy i za wiedzą władz krakowskiego MPK są obecnie zatrudnieni w firmie PESA. - Nadzór nad budową tramwajów prowadzimy od samego początku. Nasi pracownicy sprawdzają każdy element - podkreśla Marek Gancarczyk. - Dwudziestu pracowników zatrudniło się w bydgoskiej firmie, aby wspomóc produkcję tramwajów. Później ci pracownicy będą odpowiadać za serwis tych tramwajów w Krakowie - dodaje rzecznik MPK.

Wzięli za dużo zleceń?
W firmie PESA nie byli wczoraj w stanie odpowiedzieć na nasze pytania, dlaczego muszą sprowadzać pracowników aż z Krakowa i dlaczego robią to dopiero teraz, gdy tak naprawdę produkcja pojazdów powinna dobiegać końca.

Gdy pod koniec maja na jaw wyszły pierwsze problemy z produkcją tramwajów, Michał Żurowski, rzecznik prasowy firmy PESA, tłumaczył, że jego firma wzięła na siebie duże ryzyko związane w dostawą tramwajów w krótkim terminie. - Rozumieliśmy i rozumiemy, iż Kraków miał szansę kupić pojazdy z wykorzystaniem unijnych pieniędzy.

W tym wyścigu z czasem znacznie ważniejszy od terminu pierwszej dostawy wagonów jest termin rozliczenia i wykorzystania unijnych funduszy. I to się MPK w Krakowie na pewno uda - podkreślał ponad dwa miesiące temu Michał Żurowski. Z każdym tygodniem sytuacja zaczęła wyglądać jednak coraz mniej ciekawie. Nieoficjalnie mówi się, że to efekt bardzo ekspansyjnej polityki PESY. Firma w ostatnim czasie wzięła na siebie mnóstwo kontraktów, m.in. budowę 20 pociągów Dart dla spółki PKP InterCity.

Wiceprezydent Trzmiel nie obawia się jednak, że PESA nie zdąży z dostarczeniem tramwajów, a miasto z rozliczeniem inwestycji i pozyskaniem europejskiej dotacji. - Miałem informację, że w zeszłym tygodniu zaawansowana była budowa 16 wagonów. W związku z tym termin listopad - grudzień nie jest zagrożony - zapewnia wiceprezydent Trzmiel.

Argumenty te nie przekonują radnego Grzegorza Stawowego. MPK podpisało bowiem umowę z PESĄ ponad rok temu, w lipcu 2014 roku. - Jeśli zaawansowana jest budowa 16 tramwajów, jeden jest gotowy, to do przygotowania pozostaje jeszcze 19 pojazdów, czyli ponad połowa. A przecież czasu zostało już bardzo mało - zauważa radny Stawowy.

Oczywiście po dostawie tramwajów do Krakowa MPK musi jeszcze dokonać ich odbiorów technicznych. A to również trwa. Szacuje się, że przewoźnik może odebrać maksymalnie dwa pojazdy tygodniowo. Na odbiór pozostałych 35 tramwajów potrzeba więc ok. 16 tygodni, czyli czterech miesięcy.

Z klimatyzacją i biletomatem
"Krakowiaki" to niskopodłogowe wagony jednoprzestrzenne. Z godnie z założeniem każdy z nich ma pomieścić 315 pasażerów (dla porównania: nasze największe bombardiery mają po 225 miejsc). Pojazdy wyposażone będą w klimatyzację, nowoczesny system informacji pasażerskiej, monitoring i automaty biletowe, platformę dla osób niepełnosprawnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski