Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autograf Moskala

Rozmawiał Łukasz Madej
Adam Buksa podczas towarzyskiego meczu Lechii z Juventusem
Adam Buksa podczas towarzyskiego meczu Lechii z Juventusem fot. Przemysław Świderski
Rozmowa. - Nie mam żadnego żalu. Wisła to klub mi najbliższy, któremu prywatnie kibicuję - mówi ADAM BUKSA, który w niedzielę jako piłkarz Lechii wróci na stadion przy ul. Reymonta.

- Szukając pozapiłkarskich informacji na Pana temat można trafić na krakowskie "Piwnice Win Importowanych" i zdanie: "Adam Buksa - dyrektor, prezes". To Pański ojciec, zgadza się?
- Nazwa firmy jest mi znana, natomiast nie przybliżę, skąd. W ogóle myślałem, że będziemy rozmawiać na tematy piłkarskie.

- Jesteśmy blisko, przecież jedno z piłkarskich przysłów łączy właśnie wino z futbolem.
- Z doświadczenia przekazanego przez innych wiem, że nie zawsze wino im starsze, tym lepsze, natomiast jeśli chodzi o mnie i piłkę, nie jestem bramkarzem, więc przysłowie mnie nie dotyczy. W moim przypadku wiek nie ma większego znaczenia. Po prostu, koncentruję się na tym, żeby z miesiąca na miesiąc, nawet z tygodnia na tydzień, stawać się lepszym piłkarzem.

- Już teraz może Pan o sobie czytać, że ma możliwości, by zrobić karierę na miarę Roberta Lewandowskiego.
- Słyszałem również porównania do Stefana Kiesslinga czy Fernando Llorente. Mnóstwo takich rzeczy obijało mi się o uszy, ale nie przywiązuję do nich wielkiej wagi. Oczywiście, chciałbym podążyć ścieżką zawodników z najwyższej światowej półki, grać na takim poziomie. To moje marzenie. Jeżeli tylko Bozia da zdrowie, wierzę, że dojdę do takiego poziomu.

- Jest Pan na dobrej drodze, bo przecież nie ma na świecie wielu dziewiętnastolatków, którzy strzelili gola Juventusowi Turyn.
- To był jedynie mecz towarzyski. Wiadomo, z bramki cieszę się bardzo, natomiast podchodzę do tego z chłodną głową. Jeden gol, który nie zmienia faktu, że przede mną jeszcze mnóstwo roboty.

- Większa satysfakcja pojawiła się po pierwszym trafieniu w ekstraklasie ?
- Również bardzo się cieszyłem, bo ciężko na taki dzień pracowałem, ale szybko o golu zapomniałem. Stawiam sobie kolejne cele.

- Jak nastolatkowi żyje się z łatką wielkiego talentu? Pytam, bo kiedy znajomi wychodzą na dyskotekę, Pan też idzie, ale spać.
- Dyskoteki? Takie rzeczy mnie nie pociągają. Zawsze byłem bardzo związany z piłką, a balowanie nie sprawiłoby mi przyjemności, gdyby miało się odbyć kosztem przygotowania fizycznego, formy.

- Serwisy internetowe podają, że pierwsze piłkarskie kroki stawiał Pan w Wiśle...
- Nie do końca, bo zaczynałem w Bronowiance, gdzie spędziłem bodajże dwa lata u trenera Andrzeja Żądły. Piękny czas. Miałem wtedy pięć czy sześć lat. Potem byłem jeszcze w szkółce na Juvenii Kraków, pracowałem pod okiem Dariusza Wójtowicza. Tam grałem rok, bardzo się rozwinąłem, i trafiłem do Wisły Stanisława Chemicza. No, a jeszcze później były też Hutnik u Mieczysława Będkowskiego i Garbarnia u trenera Stanisława Śliwy. To jednak do Wisły czuję największy sentyment.

- Nie skłamiemy, jeśli napiszemy, że na stadion Wisły wraca piłkarz, który czuje żal, bo nigdy nie dostał prawdziwej szansy?
- Nie mam żadnego żalu. Wisła to klub mi najbliższy, któremu prywatnie kibicuję. Jako bardzo młody chłopak spędziłem tam piękne chwile. Dwa lata temu wyjazd do włoskiej Novary był w pełni przemyślany, nie miał żadnego związku z tym, że Wisła o mnie nie walczyła. Rzeczywiście, w Krakowie nie zaproponowano mi umowy, ale już wcześniej miałem ułożony określony plan, którego się trzymałem.

- I w niedzielę nie będzie chodziło po głowie, żeby coś komuś udowodnić?
- Nie. Spotkanie jak każde inne. Jeżeli tylko będę zdrowy i dostanę od trenera szansę, jak zawsze dam z siebie sto procent, żeby - mimo sentymentów - wygrała Lechia.

- Spotka Pan w Krakowie ludzi, od których kiedyś brał autografy?
- Tak, do dziś pamiętam, jak przy okazji jednego ze spotkań wigilijnych, a miałem wtedy chyba osiem lat, brałem autograf od Kazimierza Moskala, czyli legendy Wisły. Na pewno będę miał okazję wymienić z nim kilka zdań. Zresztą, z każdym z wielką przyjemnością porozmawiam.

- Jak w ogóle podoba się zmieniona tego lata "Biała Gwiazda"?
- Podziwiam ten zespół, bo mimo że borykają się z problemami finansowymi, co roku walczy o czołowe miejsca. Należy im się za to wielki szacunek. Drużyna jest w przebudowie, a biorąc pod uwagę kłopoty organizacyjne, wyniki robią na mnie wrażenie. Życzę Wiśle, żeby udało się jej awansować do pucharów.

Oddaj krew, idź na mecz

W niedzielę o godz. 18 Wisła zagra przy ul. Reymonta z Lechią Gdańsk. Przed meczem odbędzie się akcja krwiodawstwa. Akcję organizuje Klub Honorowych Dawców Krwi Wisła Kraków. Krew będzie można oddawać w specjalnym autokarze, ustawionym przed sektorem C. Każdy krwiodawca w zamian za udział w przedsięwzięciu otrzyma voucher na spotkanie ze Śląskiem Wrocław.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Autograf Moskala - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski